Amerykański intruz zaatakował stawy w Poznaniu. Inwazja raków luizjańskich
Rak luizjański, jeden z najbardziej inwazyjnych gatunków na świecie, zaatakował stawy w poznańskim Lesie Dębińskim. Będą próby odławiania.
Las Dębiński o powierzchni 80 hektarów to pozostałość lasu łęgowego porastającego terasę zalewową Warty. Obecnie w rośnie w nim ok. 400 dębów.
Rak Luizjański. Inwazyjny gatunek zaatakował poznańskie jeziora
Są tu również jeziora zakolowe, które powstały przez odcięcie starorzecza od koryta rzecznego. Właśnie w nich zadomowił się wyjątkowo uciążliwy rak luizjański (Procambarus clarkii). To jeden z najbardziej inwazyjnych gatunków na świecie.
Inwazyjny gatunek raka doskonale czuje się w jeziorach w Lesie Dębińskim. Nie tylko nie ma naturalnych wrogów, ale także wyjątkowo dobrze znosi brudne wody. Nic dziwnego, że nazywane są także rakami z czerwonych bagien czy robakami błotnymi. W Poznaniu po raz pierwszy zaobserwował je w ubiegłym roku dr Mikołaj Kaczmarski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
"Możemy już w tej chwili mówić o tysiącach, raki są bardzo płodne, taka pojedyncza samica od 200 do 300 małych raków jest w stanie jednorazowo wyprodukować. Namnażając się, niszczą roślinność wodną, kopią nory w brzegach zbiorników. Kiedy zjedzą wszystkie płazy, zaczynają szukać innych źródeł pokarmu. Z tego co wiemy od wędkarzy, też ryby w ostatnim czasie były w jakiś sposób uszkodzone" - mówi naukowiec dla Radia Poznań.
Jak pozbyć się uciążliwych raków?
Rak luizjański pochodzi ze słodkowodnych zbiorników północnego Meksyku oraz południowej i południowo-wschodniej części Stanów Zjednoczonych. Nazwa pochodzi od jednego ze stanów USA - Luizjany, gdzie hodowano 90 proc. wszystkich raków, z czego 70 proc. konsumowano lokalnie. Choć obecnie większość raków hoduje się w Azji, to Luizjana pozostała największym producentem Stanów.
Niestety rak luizjański zadomowił się również z innych miejscach na świecie, gdzie jest wyjątkowo groźnym gatunkiem inwazyjnym. Zagraża nie tylko zwierzętom, ale i człowiekowi - jego nory potrafią uszkadzać obiekty hydrotechniczne, jak np. wały przeciwpowodziowe.
Od 2016 roku P. clarkii znajduje się w wykazie inwazyjnych gatunków obcych stanowiących zagrożenie dla Unii Europejskiej. Tego gatunku nie można importować, transportować, hodować ani uwalniać do środowiska. Tymczasem w Poznaniu rak najprawdopodobniej został wypuszczony przez akwarystę amatora. Polska ma prawny obowiązek usunięcia wszystkich osobników, co zaczęło się z początkiem lipca i potrwać ma kilka weekendów, jak informuje Jacek Przygocki, wicedyrektor Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Poznaniu.
Na zlecenie RDOŚ odłowieniem inwazyjnego gatunku raka ma się zająć Rafał Maciaszek, ekspert w zakresie akwarystyki i gatunków inwazyjnych prowadzący projekt Łowca Obcych. Raki mogą być m.in. wykorzystane jako karma w ogrodach zoologicznych. Mimo wszystko dr Kaczmarski wątpi w powodzenie całej akcji, uważa on, że lepszym rozwiązaniem byłoby osuszenie zbiorników i wybranie całej populacji. Mogłoby wiązać się to jednak z jeszcze większymi kosztami, ze względu na konieczność czasowego odłowienia wszystkich gatunków żyjących w jeziorach.