Z kamerą wśród zwierząt. Hanna i Antoni Gucwińscy mieli ogromny wpływ

Pamiętam, jak wielkim wstrząsem dla mnie były zarzuty postawione w 2006 r. dyrektorowi Antoniemu Gucwińskiemu w sprawie znęcania się nad niedźwiedziem z wrocławskiego zoo. Hanna i Antoni Gucwińscy byli bowiem dla mnie symbolem troski o zwierzęta, a nie dokładania im cierpień. Nawet jednak ta historia czegoś nauczyła - tego, jak trudna jest relacja ludzi ze zwierzętami i że wrażliwość wobec nich mam dzięki mediom. "Z kamerą wśród zwierząt" nauczyłem się dzięki Gucwińskim bywać i ja.

Antoni i Hanna Gucwińscy
Antoni i Hanna GucwińscyFryta73Wikimedia
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Tamta historia z niedźwiedziem Mago w zasadzie nie pozwala mi tak łatwo wrócić do wspomnieć z dzieciństwa, gdy kształtował się mój stosunek do zwierząt do przyrody, pewna wrażliwość na jej sprawy, w którą zostałem wyposażony. To nie pozwala mi traktować zwierząt i przyrody jako pokładów do eksploatacji, co jest dzisiaj nader częstym podejściem. Podejściem kształtowanym już nie przez spuściznę bodźców z dzieciństwa, ale kwestie ideologii, światopoglądu, wręcz polityki.

Miałem to szczęście, gdy budowałem stosunek do przyrody w czasach, gdy nie był on kwestią polityczną. I budowałem je właśnie z Gucwińskimi, przez wiele lat.

Gdy dyrektorowi Antoniemu Gucwińskiemu postawiono zarzuty w sprawie złych warunków, w jakich przetrzymywany był we Wrocławiu niedźwiedź Mago, ta moja wrażliwość została naruszona. Kształtowana przez lata nie pozwalała pozostać obojętnym wobec informacji, które się wtedy pojawiły. Kształtowana paradoksalnie właśnie przez Antoniego Gucwińskiego i jego żonę Hannę w ich publikacjach i programach takich jak "Z kamerą wśród zwierząt".

Program emitowany od stycznia 1971 roku do czerwca 2002 roku dzisiaj nie wytrzymuje próby czasu. Nikt w obecnej epoce nie puściłby już nawet kilkunastominutowej (jak pod koniec emisji) produkcji, w której dwoje ludzi po prostu opowiada o zwierzętach, najczęściej trzymając na w rękach albo na kolanach. Bo też Hanna i Antoni Gucwińscy opowiadali w "Z kamerą wśród zwierząt" o własnych podopiecznych, wychowanych w ich domu albo we wrocławskim ogrodzie zoologicznym na smoczku.

W zasadzie w sporej mierze opowiadali więc o sobie i swojej pracy.

Zwierzęta na rękach w "Z kamerą wśród zwierząt"

Nie jestem fanem tych programów przyrodniczych, w których to człowiek jest na pierwszym planie, a nie zwierzęta. Programów o tym, jakim to jestem bohaterem, gdyż chwytam krokodyla za ogon i prowokuję go do otwarcia paszczy albo wyciągam węża za ogon z kryjówki. Za mistrza uważam sir Davida Attenborough, który pojawia się na ekranie tylko wtedy, gdy musi, a i tak nader dyskretnie.

Hanna i Antoni Gucwińscy brali zwierzęta w ręce, trochę traktowali je w swym programie jak maskotki, ale nie robili tego, by zaimponować. W ten sposób potrafili nauczyć wrażliwości i braku obojętności, starannych fundamentów relacji człowieka ze zwierzęciem, które potem można było modyfikować i nadawać im dorosły kształt. W tamtych czasach było to niezwykle ważne i gdy później nawet sam Antoni Gucwiński stanął przed zarzutami, mogłem odpowiednio się do tego ustosunkować także dzięki jego programom.

Wejście do zoo we Wrocławiu
Wejście do zoo we Wrocławiuwikipedia.plWikimedia

Za zwierzętami idą bowiem konkretne historie, zwyczaje, miejsce w ekosystemie. Ich życie jest pełne uzasadnień i sensu, a zachowania kształtują się z jakichś określonych powodów. Jeżeli zwierzę coś robi albo czegoś nie robi, to są jego logiczne powody jako że przyroda sama w sobie jest logiczna, w odróżnieniu od działalności człowieka. I to też wiem z programu "Z kamerą wśród zwierząt". Jego charakterystyczna czołówka z muzyką "The Pelican Dance" The Baronet towarzyszyła mi latami.

W epoce pozbawionej tak wielu bodźców dochodzących z zewnątrz, z ograniczonym dostępem do mediów, informacji, nie mówiąc o komentarzach i analizach, swoją relację wobec przyrody i jej rozumienie musiałem kształtować na własną rękę, na podstawie tego, co było dostępne.

Hanna i Antoni Gucwińscy robili program, który pozwalał to zrozumieć. Jako jedni z pierwszych w Polsce doszli do słusznego wniosku, że dotarcie z informacją do ludzi jest najłatwiejsze poprzez telewizję i zaczęli to wykorzystywać. Skorzystali zarazem z wielkiej popularności, jaką dawała telewizja tamtej epoki. Popularność bezdyskusyjną w każdym tego słowa znaczeniu.

Pewnego dnia przyszedł list od Gucwińskich

Wśród moich cennych skarbów z dzieciństwa jest list, który otrzymałem z Wrocławia w 1984 roku. Miałem 11 lat, napisałem do państwa Gucwińskich w jakiejś sprawie, gdyż jako mały chłopiec dosłownie potraktowałem ich wezwanie na końcu programu, by pisać. Pisać, jeśli mam pytania.

A powiedzieć, że jako dziecko miałem pytania, to w zasadzie nic nie powiedzieć.

I Gucwińscy na ten list odpowiedzieli. Napisali do mnie, odpowiedzieli na pytania. Byłem zaskoczony i w siódmym niebie. Ktoś znany z telewizji potraktował poważnie dziecko i jego wątpliwości. Do dzisiaj trzymam ten list jako pamiątkę dawnych czasów i przypomnienie, by nie bać się zapytać i nie wstydzić się tego, że czegoś się nie wie albo nie rozumie. Bo nie każdy wtedy zareaguje na to: "ty idioto, wracaj do szkoły".

Hanna i Antoni Gucwińscy w 2018 r.
Hanna i Antoni Gucwińscy w 2018 r.Tomasz Holod/Polska Press/East NewsEast News

Co do ogrodów zoologicznych - zdania są podzielone. Jedni ich nie lubią i uznają za więzienie, inni uważają za potrzebne z wielu powodów - jako azyl dla zwierząt, jako jedyne i ostatnie ich schronienie, miejsce do rozmnażania i ratowania gatunków wypartych czy wypieranych z natury, wreszcie jako placówkę edukacyjną, stanowiąca niekiedy pierwszy kontakt ludzi ze zwierzętami.

Wychowałem się na dawnych publikacjach Jana Żabińskiego, dyrektora warszawskiego zoo z lat 1929-1951, który jeszcze przed otwarciem ogrodu w Warszawie w 1929 r. jako pierwszy wygłaszał pogadanki o zwierzętach w Polskim Radiu. Wychowałem się też na programach Gucwińskich, więc na ogrody zoologiczne zawsze będę spoglądał przez ich pryzmat.

Antoni Gucwiński zmarł 8 grudnia 2021 roku, a Hanna Gucwińska 12 listopada 2023 roku.

Zdanowicz pomiędzy wersami. Odc. 49: Michał BarczykowskiINTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas