Poznańska arka Noego ratuje zwierzęta z Ukrainy
Magdalena Mateja-Furmanik
Zwierzęcy uchodźcy również szukają schronienia w Polsce. Od wybuchu wojny poznańskie zoo przyjęło już dziewięć transportów, w których znajdowało się ponad 200 osobników.
Wojna to piekło - także dla zwierząt
Już na początku wojny międzynarodowe instytucje specjalizujące się w ochronie dzikich zwierząt poprosiły o ewakuację zwierząt z okolic Kijowa - w tym z ogrodu zoologicznego w Kijowie.
Na pomoc ruszyło poznańskie zoo. W ostatnim transporcie do zoo trafiły dorosłe lwy, lwiątka, lamparciątko i niedźwiedź himalajski.
Ostatnie zwierzę zostało uratowane podczas ataków rakietowych i dronowych na Kijów. Małe lwiątka, które dopiero otworzyły oczka, zostały znalezione w walizce na dworcu - prawdopodobnie były przygotowane do sprzedaży na czarnym rynku, lecz ich "właściciel" je porzucił. Znaleziono również małe lamparciątko.
Zwierzęta na szczęście zostały znalezione i oddane w ręce weterynarza, któremu udało się zorganizować transport kotów do Polski.
Jednak docelowe domy zwierząt znajdują się poza naszym krajem. Dzięki pomocy Wildcat Sanctuary, ifaw i Natalii Popowej, dzikie koty trafiły do azylu w Minnesocie. Są w nim zapewnione warunki, które pomogą zachować im tożsamość gatunkową.
Zwierzęta po przejściach
Lwiątka i lamparciątko miały wiele szczęścia - uniknęły zarówno wojny jak i czarnego rynku. Niestety nie wszystkim się to udaje. Porzucone drapieżniki giną w klatkach powoli z głodu i pragnienia. Część jest zabijana i zjadana przez Rosjan.
Do zoo trafiają często zwierzęta, które miały złe doświadczenia z człowiekiem. Pochodzą z nielegalnych hodowli czy cyrków, gdzie najczęściej były maltretowane.
Późniejsza praca z nimi nawet w warunkach pokoju jest trudna - co dopiero w czasie wojny? Dla zwierząt dodatkowo traumatyzujące są strzały i wybuchy a potem długo transport do nowego domu.
Urzędowe piekło
Gdy ratownikom uda się ocalić zwierzęta spod ostrzału i przywieźć w bezpieczne miejsce, problem pojawia się na granicy.
Obowiązujące przepisy są dostosowane do czasu pokoju a nie wojny. W związku z tym każdy transport musi mieć zgodę Głównego Lekarza Weterynarii a także specjalne zezwolenia od Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Trzeba spełnić szereg warunków weterynaryjnych, mieć odpowiednie przeszkolenie, sprzęt i miejsce dla tych zwierząt.
Problem pojawia się wtedy, gdy budynek, w którym można było załatwić wszystkie sprawy administracyjne, został zbombardowany. Ratownicy mówią, że odprawa trwa wtedy nawet 16 godzin.
Specjalna procedura przewozu egzotycznych zwierząt dla całej Unii Europejskiej wciąż nie została opracowana.