Odra umiera na naszych oczach. Rzeka została skażona

To był szok, bo nigdy wcześniej nie widziano w Oławie takiej masy śniętych ryb. Podobny widok można było ujrzeć w Kędzierzynie-Koźlu. Choć miejsca te dzieli 120 kilometrów, to połączyło je jedno - skażona Odra, a w niej tony śniętych ryb. Jak doszło do zatrucia rzeki?

Życie w Odrze umiera na naszych oczach. Do katastrofy ekologicznej, która spowodowała pogrom tysięcy ryb, prawdopodobnie przyczynił się człowiek
Życie w Odrze umiera na naszych oczach. Do katastrofy ekologicznej, która spowodowała pogrom tysięcy ryb, prawdopodobnie przyczynił się człowiekPolsat News
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Sprawą zajęły się w terenie wojewódzkie inspektoraty ochrony środowiska z Opola i Wrocławia, bo z nurtem rzeki najpierw śnięte ryby pojawiły się w okolicach Kędzierzyna Koźla, a potem w Oławie. Widok był jednak bardzo podobny.

- Na taką skalę nigdy nie widziałem, żeby taki pogrom ryb był - mówi pan Roman, wędkarz z Kędzierzyna-Koźla. - Część z nich jeszcze oddycha, widać jak ruszają skrzelami. Prawdopodobnie one tu nie przypłynęły, tylko pojawiła się fala zatrutej wody - dodaje Ryszard Gawron, z Polskiego Związku Wędkarskiego w Oławie.

Odra została skażona. Umierają tysiące ryb

W środę w mediach pojawiła się informacja, że w związku z zatruciem rzeki Odry sprawa została skierowana do prokuratury. Stało się to dopiero teraz, mimo że wędkarze alarmowali o śniętych rybach w rzece już wiosną tego roku.

Wędkarze z Oławy, gdzie było najwięcej śniętych ryb, sugerowali, że  do skażenia wody doszło 100 kilometrów dalej - w Kanale Gliwickim. Badania próbek wody wskazują jednak, że do skażenia nie doszło ani w Oławie, ani w Kędzierzynie-Koźlu.

- Po monitoringu, jaki prowadzimy możemy te ścieżkę wydarzeń wykluczyć, bo zbadaliśmy wodę na wszystkich stopniach wodnych na Odrze - od Kędzierzyna-Koźla do ujścia Nysy i nie zauważono tam padłych ryb - mówi Linda Hofman z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach.

Badania pierwszych pobranych próbek w tym miejscu nie potwierdziły też skażenia chemicznego. - Wykazały przekroczenia chlorku, ale ta substancja nie mogła być przyczyna śnięcia tych ryb, było też nieznacznie podwyższone pH i trochę zwiększona wartość tlenu rozpuszczalnego - informuje Sylwia Stęplewska z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Opolu.

Zatruta Odra. Potwierdziło się najgorsze

Kluczowe będą wyniki ponownie pobranych próbek. Służby w Opolu będą czekać na nie około dwóch tygodni. Znane są już natomiast analizy próbek wody z Odry pobrane ze śluz w Oławie i Lipkach w województwie dolnośląskim.

Potwierdziło się najgorsze. Znaleziono w nich toksyczne substancje m.in. mezytylen. Służby przypominają, że zawsze w przypadku takich zanieczyszczeń kluczowe jest szybkie zgłoszenie sprawy. - Im szybciej służba pobierze próbki, tym większe prawdopodobieństwo stwierdzenia sprawców i przyczyn takich zdarzeń - podkreśla Linda Hofman.

W Oławie z Odry wyłowiono tysiące śniętych okazów. Widok plastikowych worków pełnych ryb był straszny. Trzeba było działać szybko, by powstrzymać rozprzestrzenianie się ewentualnej zarazy. Teraz już wiadomo, że za tą ekologiczną katastrofę odpowiada człowiek. Sprawę wyjaśnia policja i prokuratura. Winnym skażenia grozi 5 lat pozbawienia wolności.

Materiał wideo programu "Czysta Polska" Polsat News:

Skażona Odra. Tysiące śniętych rybPolsat News
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas