Nieśmiały mieszkaniec mokradła zagrożony
Najlepiej czuje się w leśnych, trudno dostępnych mokradłach. Jego największa populacja w Europie zamieszkuje Polesie. Żółw błotny ginie, a jednym z powodów jest to, że wpuściliśmy do środowiska jego amerykańskich konkurentów - żółwie czerwono i żółtolice.
Znalezienie go wcale nie jest taką oczywistą sprawą. Żółw błotny wcale nie jest powolny. Szybko ucieka i doskonale się kryje. Żeby go zobaczyć w naturalnym środowisku trzeba mieć szczęście, albo tak jak my - wybrać się do lasu z Adamem Hryniewiczem, który monitoruje program ochrony tych gadów.
Pomoc żółwiom jest potrzebna, bo giną z winy człowieka. - Stawiamy domki leniskowe, ogradzamy wodę, cudujemy, bo nam tak jest wygodnie. W rezultacie żółw nie ma gdzie żyć i trzeba im znajdować nowe siedliska - wyjaśnia Adam Hryniewicz.
Takie tereny znaleziono na Mazowszu w nadleśnictwie Garwolin. Stawy, gdzie w ramach specjalnego programu ochrony wypuszczono pięćdziesiąt młodych żółwi, położone są w głębi lasu. Jest cicho i przede wszystkim bezpiecznie. Gady mogą w spokoju żyć i dorastać.
- Całe ich życie przebiega w wodzie. Tu się spotykają, zaprzyjaźniają. Tu odpoczywają, polują, zimują. Na ląd wychodzą tylko samice, gdy muszą złożyć jaja - wylicza Adam Hryniewicz.
Największa populacja żółwia błotnego znajduje się w województwie lubelskim (ponad 1500 osobników). Gatunek jest obecny również na Mazowszu, na Warmii i Mazurach. Niewielka populacja żyje także nad Odrą.
Zobacz również:
Osuszanie bagien, zanieczyszczenia wody i turystyczna zabudowa zagrażają polskim żółwiom. Pojawiło się też nowe niebezpieczeństwo: ich amerykańscy krewniacy - żółwie czerwono i żółtolice. - Żółwie błotne nie lubią tego towarzystwa. Tam, gdzie pojawiają się czerwonolice, one ustępują. Zwyczajnie uciekają. Niestety tracą swoje terytoria, miejsca żerowania - opowiada Adam Hryniewicz.
Amerykańskie żółwie hodowano kiedyś masowo w domach, bo były małe i piękne. Gdy podrosły i stały się problematyczne, wypuszczano do je jezior i oczek wodnych. Wyłapanie ich jest praktycznie niemożliwe.
- Dostarczono nam przed dwoma lat malutkie żółwie czerwonolice świeżo wyklute. Znaleziono je gdzieś pod Konstancinem. One zaczynają się już u nas rozmnażać co jest dużym sygnałem ostrzegawczym - mówi Andrzej Kruszewicz dyrektor warszawskiego ZOO.
Dlatego czynna ochrona populacji naszego rodzimego żółwia jest szczególnie ważna.
Marcin Szumowski, Polsat News