Wolontariusze uratowali tysiące wychłodzonych żółwi
Ostry atak zimy, który nawiedził Teksas, dotknął nie tylko ludzi. Poszkodowane są też żółwie, które ucierpiały w czasie mrozów.
Na plażach wyspy South Padre, na południe od wybrzeża Teksasu, zaczęły pojawiać się tysiące przemarzniętych żółwi. Wolontariusze przynieśli 4,7 tys. gadów do lokalnego centrum kongresowego. Tam są ogrzewane. Na wolność wrócą, kiedy się ociepli.
- Skala zdarzenia jest bez precedensu - mówi Wendy Knight, dyrektor ds. badań i centrum ochrony Sea Turtle Inc. Jak wyjaśnia, każdej zimy na plażach pojawia się od 100 do 500 przemarzniętych zwierząt.
Ed Caun, dyrektor operacyjny centrum kongresowego South Padre Island powiedział, że żółwie są "otumanione zimnem". To stan, który pojawia się u zwierząt zmiennocieplnych w czasie nagłej zmiany temperatury. Szok termiczny paraliżuje je, oraz wywołuje letarg.
W relacji opublikowanej na Facebooku, Caum podkreślił, jak ważne było przywrócenie dostaw prądu i wody do centrum.
- Żółwie położyliśmy na podłodze w całym budynku. Ciepło dochodzi już do samego końca korytarza - mówi Caum. Jak dodaje, teraz trwa walka o życie wielu gadów.
Nagły atak zimy w Teksasie spowodował śmierć co najmniej 21 osób. Cztery miliony ludzi nie ma prądu. Braki w dostawie energii mają potrwać do weekendu.