Myśleliśmy, że wymarły. Dekadami pozostawały w ukryciu

Lata mijały, a przedstawiciele Panethia lata pozostawały na australijskiej wyspie Lord Howe niezauważone. Środowisko naukowe już uznało je za wymarłe od lat 30. XX wieku i nagle, jak gdyby nigdy nic, znowu się pojawiły. Znaleziono je pod kamieniem. Sporych rozmiarów, bezskrzydłe karaluchy wciąż zamieszkują wspomniane tereny.

article cover
Twitter
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

- Przez pierwsze 10 sekund myślałem "Nie, to niemożliwe" - powiedział Maxim Adams, student biologii, który jako pierwszy człowiek po ponad 80 latach przerwy zobaczył na australijskiej wyspie Lord Howe (znajdująca się około 760 kilometrów na wschód od Sydney) przedstawicieli gatunku Panethia lata.

- Podniosłem pierwszy kamień pod wielkim figowcem i tam były - dodał.

Dotychczas uważano, że unikalne karaluchy, o których mowa, wyginęły na wspomnianej wyspie niemal w całości w 1918 roku, kiedy przypadkiem sprowadzono tam szczury śniade. Od lat lokalne władze prowadzą działania mające na celu wyeliminowanie tych gryzoni. Ostatnia obserwacja Panethia lata miała miejsce kilkanaście lat później w latach 30. XX wieku.

Uczeni badali możliwość sprowadzenia ich na Lord Howe z innych przybrzeżnych wysepek, jednak jak się okazuje, już nie muszą się nad tym głowić. Teraz ich głównym problemem będzie ochrona nielicznej grupy pozostałych osobników.

- Mamy nadzieję zbadać ich siedliska, zachowania i genetykę oraz dowiedzieć się więcej o tym, jak udało im się przetrwać - powiedział profesor Nathan Lo z Uniwersytetu w Sydney.

Bezskrzydłe karaluchy żywią się drewnem i pełnią ważną rolę w australijskich ekosystemach, zajmując się między innymi recyklingiem składników odżywczych oraz będąc pożywieniem dla wielu innych gatunków. W Australii można spotkać aż 11 gatunków karaluchów rodzaju Panethia.

Czy czeka nas rekordowy smog?INTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas