Muchy palone żywcem. W niemieckim muzeum usunięto kontrowersyjną instalację

W niemieckim muzeum Kunstmuseum Wolfsburg usunięto kontrowersyjną instalację artysty Damiena Hirsta p.t. "A hundred years" (1990)". Powodem rezygnacji z niej była skarga prozwierzęcej organizacji PETA. Co wzbudziło radykalny sprzeciw organizacji?

Instalacja Damiena Hirsta składała się z kilku eksponatów. Jednym z nich było szklane, kwadratowe pomieszczenie wypełnione muchami. Znajdowało się w nim także duże pudło z wylotami, przez które muchy przedostawały się z jednego krańca gabloty na drugi. W szklanej kostce znajdowała się też lampa UV, która przyciągała muchy, jednocześnie uśmiercając je przy bliskim kontakcie.

Zabijanie zwierząt to nie sztuka

Organizacja PETA zaapelowała do władz muzeum i miejskiego urzędu weterynaryjnego. Po ostrzeżeniach, Kunstmuseum Wolfsburg usunęło eksponat. Dyrektor placówki Andreas Beitin przyznał, że nie zdawał sobie sprawy z tego, że muchy podlegają ustawie o ochronie zwierząt.

Reklama

W odpowiedzi na skargi organizacji PETA instalacja artysty została zdemontowana. Czytaj też: owady też czują ból

W zachowaniu instalacji nie pomógł też racjonalny powód, dla którego ta praca powstała. "Wiele owadów ginie pod wpływem światła emitowanego przez człowieka" - to właśnie chciał przekazać autor kontrowersyjnego eksponatu. Cała wystawa o nazwie "Moc! Światło!" miała badać, w jaki sposób zanieczyszczenie światłem wpływa na środowisko.

W oryginalnym wydaniu instalacji muchy gromadziły się nie wokół lampy, a obok zakrwawionej krowiej głowy.

źródło: Kunstmuseum Wolfsburg 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: muchy | sztuka | prawa zwierząt

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy