Foki w niebezpieczeństwie. Mimo braku polowań zwierząt ubywa
Foki antarktyczne, kiedyś niemal zupełnie wytrzebione przez myśliwych, znowu znajdują się w niebezpieczeństwie. Zwierzęta zaczęły umierać z głodu. Winne mogą być zmiany klimatu.
Foki zamieszkujące otaczające Antarktydę wyspy już raz znalazły się na krawędzi wymarcia. Zwierzęta były cenną zdobyczą dla odwiedzających dalekie południe myśliwych: zabijane dla skór i mięsa szybko zniknęły z wielu wysp.
Dotyczyło to zwłaszcza tzw. kotików antarktycznych (Arctocephalus gazella). Gatunku uchatki zamieszkującego oblewającego Antarktydę wody, który jako miejsce lęgowe wybrał sobie położoną na dalekim Południu wyspę Georgia południowa. Ich futro było wyjątkowo pożądane przez XIX-wiecznych Brytyjczyków i Amerykanów. Na początku XX wieku ich populacja spadła wskutek tych polowań tak bardzo, że gatunek wydawał się skazany na zagładę.
Spis treści:
Na granicy wymarcia
Kotiki są uchatkami. Mają małżowiny uszne, krótki pysk i grube, ciemnobrązowe futro. Samce fok są zwykle większe od samic i ważą do 215 kg. Większa część diety tych płetwonogów składa się z różnych gatunków ryb antarktycznych, kalmarów i wielkiej ilości kryla. Podczas wypraw w poszukiwaniu pożywienia foki mogą nurkować na głębokość 180 metrów i wstrzymywać oddech nawet na 10 minut. Od października do listopada gromadzą się na plażach, by łączyć się w pary. Między samcami często wybuchają spory terytorialne, które mogą prowadzić do poważnych obrażeń, a nawet śmierci.
Polowania zamarły, bo po prostu zwierząt było tak mało, że wyprawy do Antarktydy po futra przestały się opłacać. W 1972 r. międzynarodowe traktaty uczyniły z Antarktydy i otaczających ją mórz ogromny rezerwat, na którym nie wolno było już polować na foki czy inne morskie ssaki. To pozwoliło kotikom odbudować swoją populację. W 2009 r. naukowcy szacowali, że było ich już nawet 6 milionów.
To był najlepszy rok dla fok. Potem było już tylko gorzej. Szczegółowe badania zwierząt pokazują, że fokom jest coraz trudniej znaleźć pożywienie, a w ciągu ostatniej dekady ich populacja zaczęła ponownie spadać. Dotyczące tego badania prowadzone są przez naukowców z British Antarctic Survey (BAS) i zostały opublikowane w czasopiśmie Global Change Biology.
Foki znikają szybko
"Znaleźliśmy zarówno dobre, jak i złe wieści na temat fok" mówi kierujący badaniem Jaume Forcada. “W XX wieku, kiedy zakazano polowań na foki, populacja odrodziła się w imponujący sposób. Jednak zmiany w XXI wieku dotyczące liczebności kryla w Oceanie Południowym ponownie zagrażają tym zwierzętom".
Liczenie fok jest trudniejsze, niż mogłoby się wydawać. W badaniach zazwyczaj ocenia się liczbę osobników pojawiających się na plażach w okresie godowym. To jednak nie daje pełnego obrazu liczebności gatunku, ponieważ większość samców fok w Georgii Południowej rozmnaża się zwykle dopiero w wieku dziesięciu lat, a następnie tylko przez dwa do trzech lat. Oznacza to, że badania nie obejmują ok. 80 proc. populacji samców. Próby statystycznego uwzględnienia tej różnicy mogą jednak zawyżać łączną populację zwierząt.
Jest gorzej, niż sądziliśmy
“Nasze nowe wyniki sugerują, że dotychczasowe szacunki liczebności fok były ogromnie przeszacowane" mówi Forcada. “To istotne, bo wielkość populacji kotików antarktycznych służy do oceny stanu zdrowia tego gatunku i całego ekosystemu Antarktyki. Okazuje się, że nie był on tak dobry, jak sądziliśmy".
Nowe szacunki mówią, że populacja zwierząt nie przekroczyła nigdy 3,5 miliona zwierząt - zdecydowanie mniej, niż wcześniej sądzili naukowcy. Badania opierają się na przeprowadzonych na Georgii Południowej pomiarach z powietrza przeprowadzonych w latach 2007-2009 oraz ulepszonych metodach statystycznego mierzenia wielkości populacji.
W ciągu ostatniego stulecia najszybciej rosła populacja na położonej na południowym zachodzie Georgii Południowej Bird Island. Nowe pomiary wykazały jednak niepokojącą tendencję. Od 2009 r. liczebność fok zaczęła tam spadać o 7 proc. każdego roku. Dzisiejsza populacja zwierząt jest najniższa od lat 70. XX wieku.
Coraz mniej pożywienia
Naukowcy sprawdzili, czy na populację fok może wpływać prowadzony na wodach Antarktydy połów kryla przez przemysłowe statki rybackie. Uznali jednak, że związek między połowami a spadkiem populacji ssaków nie jest istotny.
O wiele ważniejsze okazały się dane klimatyczne. Ich analiza wykazała, że szybko rosnące w regionie temperatury morza korelują ze spadkiem populacji fok. To z kolei wskazuje na to, że utrata zimnolubnego kryla jest kluczowym czynnikiem odpowiadającym za znikanie zwierząt z antarktycznych plaż.
"Kryl może stanowić do 80% lub więcej diety kotików w Georgii Południowej. Gdy zmiany w warunkach środowiskowych sprawiają, że kryl znika z ich żerowisk, zwierzęta doświadczają katastrofalnego spadku liczby wydawanych na świat młodych i przeżywalności" mówi Forcada.
Cały ekosystem w tarapatach
Wrażliwość fok futerkowych na dostępność kryla ma ogromny wpływ na stan antarktycznych ekosystemów. Badacze podkreślają, że konieczne są dalsze badania które pomogą ustalić, dlaczego skorupiaków ubywa u wybrzeży Georgii Południowej, i czy podobne zmiany zachodzą także w innych obszarach Oceanu Południowego.
"Jeśli ta presja na populację fok ma miejsce także w innych obszarach, tam możemy również spodziewać się szybkiego spadku populacji zwierząt" podkreśla Forcada. “Mimo, że mieliśmy na Georgii Południowej ponad 3 i pół miliona osobników kotików, szybki spadek populacji na Bird Island mówi nam, że gatunek może być w tarapatach".
Badania przeprowadzone w 2020 r. przez naukowców z Uniwersytetu Tasmanii wykazały, że ocieplanie się Oceanu Południowego może spowodować dramatyczne zmiany w dostępności i zasięgu występowania kryla. A to będzie miało ogromne skutki dla całego życia w oceanie.
Fundament życia w oceanach
Dziś w Oceanie Południowym żyje około 500 milionów ton kryla antarktycznego. Odgrywa on kluczową rolę w sieciach pokarmowych oceanu. Stanowi on podstawę wyżywienia ryb, fok i wielorybów.
Prognozy wskazują, że do 2100 r. wody wokół Georgii Południowej ocieplą się latem o ok. 1,8 stopni Celsjusza. To sprawi, że tamtejsze środowisko osiągnie granice, jakie kryl jest w stanie tolerować. Liczebność kryla na tych wodach może spaść. Skorupiaki przeniosą się dalej na południe, w pobliże samego kontynentu antarktycznego.
Oznacza to, że zwierzęta, które żywią się skorupiakami również będą musiały się przystosować i przenieść - inaczej po prostu zabraknie dla nich pożywienia.