Eldorado dla zimujących ptaków w Warszawie
Wybierała się, jak sójka za morze, ale została i można ją podglądać. Pliszka górska to nie jedyny ptak, który postanowił przetrwać u nas zimę.
Pliszkę górską wielokrotnie w tym roku widywano w pobliżu kolektora na warszawskim Tarchominie. I to nie jedyny gatunek, którego nie powinno tu być o tej porze roku na Mazowszu. - Ptaki, które miały odlecieć, z jakiegoś powodu w tym roku zostały. Zimą nie powinno być u nas nie tylko pliszki, odlecieć powinny świergotki łąkowe, które również je widywano - mówi Łukasz Wardecki, ornitolog z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków.
Zmieniający się klimat i sąsiedztwo ciepłego kolektora bez wątpienia ułatwiają przetrwanie zimy. Jednocześnie rzeki o tej porze roku są dla ptaków, jak dobre motele, w których zatrzymują się w czasie podróży. - Duża rzeka obfituje we wszelkiego rodzaju pożywienie, które mogą tutaj znaleźć - mówi ornitolog. Szybko płynący nurty ma bowiem tę zaletę, że nie zamarza tak szybko, jak staw a to daje ptakom szanse na przetrwanie.
Każdego roku ornitolodzy liczą zimujące u nas ptaki.- Na dużych rzekach i zbiornikach wodnych liczymy do pół miliona ptaków zimujących w Polsce, z czego większość z nich zatrzymuje się w dolinach rzek Odry i Wisły - opowiada Łukasz Wardecki.
Do najliczniej zimujących gatunków należą m.in. kaczka krzyżówka, gągoł i tracz nurogeś. Ale trafiają się też m.in. uhle, markaczki czy lodówki.
Nad Wisłą od pewnego czasu spotkać można również kormorany. - Z racji ocieplania się klimatu i tego, że rzeka nie zamarza, są w stanie tu przetrwać. Nie muszą lecieć nad morze albo odlatywać na południe - mówi Wardecki.
Ptaki, lgnące w jedno ciepłe miejsce, na przykład do kolektora, to łakomy kąsek dla drapieżników. - Najbardziej spektakularny jest bielik, który poluje głównie na kaczki - mówi Paweł Żarkiewicz, ornitolog z pruszkowskiej grupy OTOP.
Zimowanie na rzekach skończy się z początkiem marca. Wtedy zacznie się wielka wędrówka do miejsc lęgowych.
Marcin Szumowski, Polsat News