Demolował luksusowe łodzie w Europie. Teraz wypoczywa na Islandii
Mors Wally spędził ponad pięć miesięcy w portach Wielkiej Brytanii i Irlandii, z przerwami na wycieczki do Francji oraz Hiszpanii. Międzynarodową sławę zdobył demolując luksusowe łodzie w każdym porcie, do którego zawinął. Niespodziewanie jednak zniknął i były poważne obawy o jego los. Po trzech tygodniach na pełnym morzu znów się pojawił.
Wally jest chudszy, ale jest też bliżej domu, czyli Arktyki, z której nigdy nie powinien był wypływać. Po raz pierwszy na Islandii wypatrzyli go rybacy u ujścia jednego z fiordów na południowym wschodzie kraju. Mors szybko znalazł miejsce w rybacki miasteczku Hofn, gdzie zamieszkał na nabrzeżu i tak samo, jak wcześniej w innych państwach europejskich, przyciąga rzesze fanów. Zainstalowano nawet kamerkę internetową, dzięki której stale można go obserwować.
Nie ma wątpliwości, że to ten sam mors, który wcześniej był w innych europejskich krajach, bo - jak podaje Seal Rescue Ireland - jego "tożsamość została potwierdzona na podstawie blizn z przodu obu przednich płetw".
- Pierwszy raz 18 września wypatrzyli go rybacy. Następnego dnia popłynął za łodziami do portu i wspiął się na nabrzeże - mówi Lilja Johannesdottir, biolożka mieszkająca w Hofn i pracująca dla centrum badań przyrodniczych monitorujących Wally'ego.
Ważące około 800 kg zwierzę widywane jest w zasadzie codziennie. Głównie poluje w pobliskim fiordzie albo wygrzewa się na brzegu. Morsy pojawiają się czasem w tej okolicy, ale zdarza się to niezwykle rzadko. Ostatnio widziano je tu w 2013 r. i 2017 r. - Kiedy wychodzi na brzeg bywa, że zostaje tam nawet 12 godzin - mówi Johannesdottir.
Podczas tournée po Europie, które zaczęło się w marcu od wizyty w Irlandii, Wally zdołał zatopić kilka łodzi i sporo z nich zniszczył. Wiele też wskazuje, że u zachodnich wybrzeży Francji potrąciła go jedna z łodzi. Niestety, spokój Walliego zakłócają ludzie przybywający z całego kraju, by zobaczyć słynnego morsa. Miejscowe władze rozmieściły barierki, by uniemożliwić podchodzenie do niego. - To smutne, bo nie powinno go tu być i zdecydowanie nie powinien był nigdy dopłynąć do Hiszpanii, ale to pokazuje, że wszystkie gatunki mają problem z wpływem, jaki wywiera na naturę człowiek - mówi biolożka.
Ester Rut Unnsteindottir, badaczka ssaków z islandzkiego Instytutu Historii Naturalnej, wyjaśnia, że młode samce morsów udają się w wędrówki po tym, jak w wieku dwóch lat odłączają się od matek i wcale nie jest to czymś niezwykłym.
"Osiągają dojrzałość w wieku siedmiu lat, więc Wally ma jeszcze trochę czasu, by wędrować, nabierać masy i hodować dłuższe kły. Później będzie jednak musiał znaleźć sobie jakąś grupę i walczyć z innymi samcami o samicę" - mówi naukowiec cytowana przez brytyjski dziennik "The Guardian".
Zdaniem badaczy wiele innych arktycznych zwierząt może zacząć odwiedzać Europę, bo ich naturalne środowisko powoli bardzo radykalnie się zmienia. Niedawno innego morsa widziano w Holandii.
Na razie na Islandii Wally żadnej łodzi nie zdemolował.