Mały kraj odda część wybrzeża wielorybom. Powód zupełnie zaskakuje
Dominika to karaibski kraj naprawdę niedużych rozmiarów. Cała wyspa leżąca w archipelagu Małych Antyli jest niewiele większa niż cała powierzchnia Warszawy. A jednak ten kraj postanowił oddać 800 km kwadratowych swych wód nie turystom, nie przemysłowi hotelarskiemu, czy wydobywcom jakichś surowców. Oddał je wielorybom. Dominika postanowiła ściągnąć kaszaloty, gdyż potrzebuje ich... odchodów.
Populacja kaszalotów po latach polowań i grasowania wielorybników po oceanach świata zaczyna się odradzać. Uważa się, że jeszcze w połowie XIX wieku w wodach całego świata (z wyjątkiem tych najbardziej polarnych, bo ich akurat kaszalot nie lubi) żyło przeszło milion tych zwierząt. Na początku XX wieku po okresie intensywnego trzebienia wielki wieloryb, osiągający nawet do 20 metrów długości, znalazł się na krawędzi.
Dzisiaj oblicza się populację kaszalotów na 300 tysięcy osobników. To wciąż niewiele, ale przynajmniej daje to jakąś perspektywę na odbudowę ich populacji. O ile zadba się o ich potrzeby. Niezwykłe, że postanowiła o to zadbać Dominika - kraj położony na Karaibach, w archipelagu Wysp Nawietrznych na Małych Antylach.
Agencja Associated Press poinformowała, że Dominika chce zrealizować niezwykły plan utworzenia pierwszego na świecie rezerwatu dla kaszalotów. Ma powstać u jej wybrzeży, a nieduża wyspa chce przeznaczyć na to 800 kilometrów swych wód.
"Chcemy zadbać o to, aby te majestatyczne i niezwykle inteligentne zwierzęta były u naszych wód bezpieczne od prześladowań" - oznajmił w oświadczeniu premier Dominiki Roosevelt Skerrit. I dodał, że korzyści dla jego kraju będą ogromne.
Kaszaloty lubią ciepłe wody i nurkowanie
Kaszaloty są wielorybami, które nie lubią wód polarnych. Trzymają się tych umiarkowanych, co jakiś czas migrując w stronę ciepłych i wręcz tropikalnych części oceanów. Mają swoje ulubione miejsca, do których chętnie przypływają w czasie migracji i jednym z nich są właśnie wybrzeża wyspy Dominika.
Nie wiadomo, dlaczego akurat tutaj jest coś, co je przyciąga - wieloryby mają swoje tajemnice. Kaszaloty znakomicie nurkują, wśród ssaków nie ma lepszego nurka od nich. Olbrzymy potrafią zejść nawet na 1500-2000 metrów, a może i głębiej w poszukiwaniu swoich przysmaków - wielkich głowonogów.
Być może tutaj je znajdują. Do tej tezy skłania się Shane Gero, biolog zajmujący się wielorybami i założyciel Dominica Sperm Whale Project. To on stoi za tą akcją. W każdym razie Dominika postanowiła wykorzystać okazję i stworzyć taki unikalny w skali świata rezerwat.
Karaibski kraj bowiem liczy na ogromne korzyści. Po pierwsze - turystyka. Kaszaloty na wodach Dominiki już teraz można obserwować podczas organizowanych tu wycieczek, które dają zarobek i utrzymanie wielu firmom z wyspy oraz radość turystom.
Większość obserwacji kaszalotów ma miejsce między listopadem a marcem i zwykle można je spotkać w Scotts Head, Roseau, Layou i Point Round. Poszukiwacze przygód mają okazję nurkować z kaszalotami pod okiem doświadczonych nurków i poznać podwodne życie morskie Dominiki. To oczywiste, że Dominika, reklamowana jako "rezerwat pełen kaszalotów", będzie zarabiała na ich pokazywaniu.
Dominika liczy na to, że kaszalot się tutaj załatwi
Nie koniec jednak na tym, bo okazuje się, że organizatorzy akcji i władze Dominiki liczą także na... odchody. Utworzenie rezerwatu ma doprowadzić do tego, że kaszaloty będą się na tych wodach wypróżniać, a to oznacza bogactwo.
Kaszaloty bowiem wypróżniają się blisko powierzchni i najczęściej robią to po to, by zostawić nadmiar pozostałości przemiany materii zanim zanurkują. Zejście tak głęboko pod wodę z pełnymi jelitami byłoby ryzykowne. To odróżnia je od innych wielorybów, które odchody zostawiają też głębiej.
W rezultacie bogate w składniki odżywcze ekskrementy pozostają na powierzchni oceanu i dzięki nim tworzą się zakwity planktonu. On z kolei wychwytuje dwutlenek węgla z atmosfery i po obumarciu ściąga na dno oceanu. "Badania wskazują na to, że kaszaloty na wodach Dominiki wypróżniają się częściej niż gdzie indziej" - powiedział Shane Gero.
Dzięki tej wielorybiej defekacji życie w morzach wokół wyspy ma zostać wzbogacone. Wody, na których kaszaloty przebywają, jedzą, nurkują i ostatecznie załatwiają się zostaną wyłączone z użytkowania turystycznego. Nie będzie można tu korzystać z morza, a wyjątkiem będą wyspecjalizowani przewodnicy pokazujący ludziom te niezwykłe zwierzęta.