Spór o wycinkę starych dębów z ​Przyborowa

Mieszkańcy Przyborowa łańcuchami bronią wycinki ostatnich trzech starych dębów. Gmina nie chce negocjować, a organizacje pozarządowe postanowiły zorganizować na miejscu debatę. Chcą, aby drzewa w polskich miejscowościach były lepiej chronione.

article cover
Joanna Liddane Fota4Climatemateriały prasowe
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Dęby, o które walczą mieszkańcy Przyborowa w woj. lubuskim, były zasadzone na cześć wygranej wojny Niemiec z Francją w 1875 r. Było ich wiele, ale do naszych czasów zostały już tylko trzy. Drzewa są wycinane pod poszerzanie dróg i budowę zajezdni autobusowej. Mieszkańcy otoczyli dęby łańcuchem. Wójt Izabela Bojko odmawia jednak rozmów uznać, że od dębów ważniejszy jest plac, z którego dwa razy dziennie skorzystają uczniowie.

- Jeżeli takich drzew nie będziemy zachowywać, to nie będziemy mieli żadnych. Mamy bardzo poważny problem klimatyczny i problem spadku bioróżnorodności - mówi nam Andrzej Gąsiorowski z Fota4Climate.

Zabytkowe drzewa

Jest jednak nadzieja dla trzech dębów. Fundacja Tłocznia złożyła wniosek do Lubuskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków o wpis drzew do rejestru zabytków. Jednocześnie, jak mówi nam Gąsiorowski, konserwator zakazał wycinki tych drzew.

- Zajęliśmy się tą sprawą, ponieważ bardzo mocno zaangażowali się w nią mieszkańcy. To nie są aktywiści czy ekolodzy. To zwykli ludzie, którzy zaczynają rozumieć, że co się dzieje z przyrodą i klimatem, jest bardzo złe. Chcemy im pomóc, ale także pokazać ten problem, jakim są inwestycje, które nie uwzględniają stanu przyrodniczego. Dłużej tak być nie może i ten problem dostrzegają też już zwykli ludzie - tłumaczy Gąsiorowski.

Planowane miejsce nowej zajezdni autobusowej w Przyborowie. Po lewej stare dęby.
Planowane miejsce nowej zajezdni autobusowej w Przyborowie. Po lewej stare dęby. Joanna Liddane Fota4Climatemateriały prasowe

Aktywiści chcą nagłaśniać takie sprawy, ponieważ wbrew pozorom jest ich bardzo dużo. Mieszkańcy protestują nie tylko w kwestii wycinki lasów, ale i drzew w miastach. - Z takimi przypadkami stykam się masowo. Wiele osób, które odpowiadają za publiczne inwestycje, nie rozumie, że drzewa są także infrastrukturą, jak wodociągi, kanalizacja, czy drogi. Drzewa także nam służą, one są po to, by utrzymywać naszą jakość życia, a w skrajnych przypadkach jak fale upałów, to nasze życie ratują - mówi nam dr Piotr Tyszko-Chmielowiec, dyrektor Instytutu Drzewa, współpracownik fundacji EkoRozwoju.

Metoda na drzewo

Szukając porozumienia, można zaproponować przeniesie drzew, jak to było np. w Warszawie. Jednak zdaniem dr Tyszko-Chmielowca, takich dużych drzew zazwyczaj nie da się przesadzić. Problemem jest ich system korzeniowy, który jest szerszy, niż jego korona. Takie drzewo z korzeniami i glebą waży dziesiątki, jeżeli nie setki ton. Jednak są inne rozwiązania. Według naukowca, "uratowanie drzew jest łatwe, lekkie i przyjemne oraz tanie, jeśli myśli się o nich od początku". Do tego potrzebna jest inwentaryzacja dróg, infrastruktury podziemnej, latarni, budynków, oraz drzew. Prace powinny być zaplanowane tak, żeby jak najmniej drzew utracić, "a te, które zostały, żeby nie były podczas nich uszkodzone".

Czy drzewa są potrzebne w mieście? Badacze nie mają co do tego wątpliwości. Amerykańscy naukowcy opublikowali ostatnio badanie odnośnie tego, jaki wpływ wpływ na temperaturę w mieście mają pojedyncze drzewa. Okazało się, że nawet jedna taka roślina może obniżać temperaturę w swojej okolicy. Zgadza się z tym dr Tyszko-Chmielowiec, który przypomina, że drzewa chłodzą inaczej jak klimatyzatory, które "przerzucają ciepło na zewnątrz, one odparowują wodę z liści, co pochłania ciepło z otoczenia".

Co więcej, duże drzewa mogą zatrzymać przejściowo do kilkuset litrów wody w swojej koronie, na liście oraz w glebie. Dzięki temu miasta, w których jest dużo takich drzew, są bardziej odporne na powodzie błyskawiczne. O tym, co się dzieje podczas takich nawałnic przekonali się dzisiaj rano mieszkańcy Warszawy, której część głównych arterii znalazła się pod wodą.

- Wystarczy popatrzeć na obrazki nawet nie z Indii, Bangladeszu czy Haiti wysp Pacyfiku, tylko z Niemiec, gdzie dziesiątki osób zginęły w powodziach. Tak wygląda uderzająca katastrofa klimatyczna. Możemy próbować ją zatrzymać poprzez ratowanie tej przyrody, który mamy. Obok dekarbonizacji, to najlepsze narzędzie, jakie mamy - mówi Gąsiorowski.

Spotkanie aktywistów z mieszkańcami oraz politykami odbędzie się w Przyborowie 19 lipca, o godz. 13. Organizatorzy zaprosili m.in. ministra klimatu i środowiska. Obecność zapowiedzieli posłowie m.in. Lewicy. Podczas spotkania zaplanowano debatę nad inwestycjami, przez które wycinane są drzewa. 

Zwróciliśmy się z prośbą o rozmowę z wójt gminy. W sekretariacie powiedziano nam, że Izabela Bojko "nie rozmawia z mediami".

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas