Nowelizacja ustawy o lasach: Inwestycje kontra przyroda

W Sejmie zaczynają się prace nad zmianą ustawy o lasach. Pomysłodawcy twierdzą, że to otwarcie drzwi dla nowych inwestycji. Ekolodzy odpowiadają: za te zmiany zapłaci przyroda.

article cover
123RF/PICSEL
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

- Dzięki nowelizacji Lasy Państwowe dostają możliwość zamiany gruntów. Dotąd było tak, że gdy powstawała ważna inwestycja las sprzedawano albo wywłaszczano - wyjaśnia Henryk Kowalczyk, były minister środowiska i poseł PiS.

Zgodnie z planowanymi zmianami, jeśli inwestycje będą związane ze "wspieraniem rozwoju i wdrażaniem projektów dotyczących energii lub transportu służących upowszechnianiu nowych technologii oraz poprawie jakości powietrza", Lasy Państwowe w ramach rekompensaty za utracony las będą dostawać inny grunt. - Teraz takiej możliwości zamiany gruntów nie ma - mówi Kowalczyk.

Jednak to właśnie możliwość zamiany lasów na inne grunty niepokoi organizacje zajmujące się ochroną przyrody. - Lasy to jest dobro wspólne, o czym Lasy Państwowe, ale również nasi rządzący zdaje się, że zapomnieli - mówi Krzysztof Cibor, koordynator zespołu Przyroda w Greenpeace Polska. Jego zdaniem proponowana zmiana w ustawie oznacza, że "to dobro wspólne zostanie zastąpione inwestycjami". - I te inwestycje będą się odbywać kosztem przyrody - podkreśla.

Jednym z jego najpoważniejszych zastrzeżeń jest to, że w przypadku zmiany gruntów jedynym kryterium, które ma być brane pod uwagę jest kryterium powierzchniowe. - To oznacza, że kawałek lasu będzie można zamienić na dowolne nieużytki. Według autorów tej zmiany jeden kawałek ziemi jest wart dokładnie tyle samo, co inny kawałek, a gatunki, które tam żyją nie mają najmniejszego znaczenia - mówi Krzysztof Cibor.

- Zadziwia mnie, że takie rzeczy się dzieją, gdy trwają prace nad unijną strategią bioróżnorodności i planowane jest zwiększanie obszarów cennych przyrodniczo. U nas dzieje się wprost odwrotnie - mówi Małgorzata Tracz, przewodnicząca partii Zieloni. Jest przekonana, że zmiany w ustawie są związane z inwestycjami, które mają powstać dzięki pieniądzom z unijnego funduszu odbudowy po pandemii. Polska dzięki niemu ma do końca 2023 r. otrzymać 23 mld euro w dotacjach oraz 34 mld euro pożyczek.

- Spodziewamy się, że tam gdzie są dziś lasy, dzięki unijnym pieniądzom mogą powstawać fabryki, farmy fotowoltaiczne, czy autostrady. W tej nowelizacji ochrona przyrody schodzi na ostatni plan - twierdzi Małgorzata Tracz. Według niej "wcześniej prowadzono u nas gospodarkę leśną bez uwzględniania funkcji społecznej i przyrodniczej lasów, a teraz las po prostu bez ceregieli wrzucany jest po prostu do gospodarki.

- Ustawa o lasach powinna być zmieniona, ale kierunek tych zmian powinien być zupełnie inny niż w zaproponowanym projekcie - mówi Augustyn Mikos z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot. Aktywista uważa, że należałoby zwiększyć udział społeczeństwa w decydowaniu o gospodarce leśnej, ale także m.in. dostosować prawo do unijnych przepisów o ochronie gatunkowej. - Zamiast tego mamy projekt, który ma być wyłącznie ułatwieniem dla inwestycji, co odbędzie się kosztem ochrony przyrody - uważa Mikos.

- Ochrona przyrody nie ma tu nic do rzeczy - odpowiada Henryk Kowalczyk: - Dla cennych przyrodniczo terenów niezbędna jest opinia Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska i nadal uzyskanie takiej opinii będzie niezbędne.

Planowane zmiany zawarte są w projekcie poselskim. Nie wymagają konsultacji społecznych.

Podpisy pod petycją o odrzucenie proponowanych zmian ustawy o lasach zbiera Stowarzyszenie Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot. 

Dołącz do ZIELONA INTERIA także na Facebooku.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas