NIK: Polska słabo radzi sobie z suszą
Niemal 40 proc. obszarów rolnych i leśnych w Polsce jest zagrożonych suszą rolniczą. Inspektorzy Najwyższej Izba Kontroli stwierdzili, że nasz kraj nie radzi sobie dobrze z tym problemem. W instytucjach, które powinny być za to odpowiedzialne, brak spójnego planu działania.
Według raportu, który opublikowała Najwyższa Izba Kontroli, działania dotyczące gospodarski wodnej w Polsce nie są ani konsekwentne, ani spójne. Zdaniem NIK, wpływ na to miało rozproszenie kompetencji związanych z zarządzeniem zasobami wodnymi.
Z każdą dekadą susza w Polsce występuje coraz częściej. Autorzy raportu podkreślają, że do niedawna występowała co pięć lat, ale od 2015 r. susza pojawia się już właściwie niemal co roku, choć wyjątkiem od tej reguły był 2017 r.
Z powodu suszy państwo wypłaca rolnikom coraz większą pomoc. W 2015 r. było to 500 mln zł. W 2019 r. niemal cztery razy więcej.
NIK powołuje się na prognozy, według których gleba będzie się dalej się przesuszać, co tylko zwiększy zagrożenie. Może to dotyczyć zachodniej i centralnej Polski, zwłaszcza województwa wielkopolskiego oraz Kujaw.
Pod względem zasobów wód powierzchniowych i podziemnych Polska w Europie jest zaliczana do krajów ubogich. Przeciętnie jest u nas 60 mld m3 wody. Dla porównania, we Francji to 191 mld, a Norwegii 371 mld. "Polska, mimo że jest położona w umiarkowanej strefie opadów, dysponuje bardzo niskimi zasobami wody na potrzeby produkcji rolnej - są nie tylko nierównomiernie rozmieszczone na obszarze kraju, ale również nie w każdym roku są dostępne w optymalnym dla tej produkcji czasie i w wystarczającej ilości. Okresowo deficyty wody obejmują trzy czwarte powierzchni Polski, najczęściej i w największym stopniu tereny Wielkopolski, Mazowsza i Kujaw" - pisze Najwyższa Izba Kontroli.
Brak spójnej polityki
Problemem są zarówno zlewnie, czyli źródła wód rzek i jezior, jak i zbiorniki retencyjne. Polska magazynuje około 4 mld m3 wody. Zdaniem NIK, warunki fizyczne i geograficzne Polski umożliwiają magazynowanie dwukrotnie większej ilości wody.
1 stycznia 2018 r. zadania dotyczące gospodarowania przejęła nowa instytucja - Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie. "W latach 2018-2019 nie planowano tam jednak zadań dotyczących wyłącznie przeciwdziałania niedoborom wody w rolnictwie, nie określono też odrębnych środków finansowych na ten cel. Nie znaczy to, że nie były podejmowane w ogóle." - pisze NIK.
Najwyższa Izba Kontroli podkreśla, że regiony na zagrożenie reagowały różnie. W Regionalnych Zarządach Gospodarki Wodnej w Białymstoku i Poznaniu przeciwdziałanie niedoborom wody w rolnictwie stanowiło połowę zadań. Z kolei w warszawskim oddziale nie realizowano ich wcale, ponieważ za priorytet uznano ochronę przed powodzią. "Dopiero na początku 2020 r., w obliczu zagrożenia kolejną suszą w rolnictwie, w PGW WP opracowano Założenia do Programu kształtowania zasobów wodnych, w których przewidziano zadania służące zwiększeniu retencji na obszarach wiejskich" - wyjaśniają autorzy raportu.
Według NIK z budowy, odbudowy lub remontu 644 urządzeń wodnych, do września 2020 r. czyli zakończenia kontroli, żadne z tych zadań, poza przygotowaniem pod względem formalno-prawnym, nie zostało zrealizowane. Kontrola wykazała także, że nie zapewniono sprawnego prowadzenia postępowań administracyjnych w sprawie istniejących już urządzeń.
Autorzy raportu zwracają także uwagę, że spośród dwóch ministerstw i jednej instytucji zajmujących się tą tematyką, tylko Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi wyróżniło komórkę, która skupiała się na zarządzaniu i gospodarowaniu wodą dla rolnictwa. Jednak wszystkimi zagadnieniami zajmował się tylko jeden pracownik merytoryczny.