COP26: Chodzi przede wszystkim o pieniądze

Jednym z głównych problemów szczytu klimatycznego w Glasgow są finanse. Bogata Północ nie chce się nimi dzielić, a Biedne Południe odmawia redukcji emisji bez wsparcia. Jednak, w przeciwieństwie do celu 1,5 st. Celsjusza, tutaj jest nadzieja na sukces.

Wahania na brazylijskiej giełdzie papierów wartościowych
Wahania na brazylijskiej giełdzie papierów wartościowychAMANDA PEROBELLIReuters / Forum
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Aby kraje rozwijające się miały szansę na zieloną transformację, oraz adaptację do zmian klimatu, potrzebują pieniędzy. Te mogą otrzymać od krajów rozwiniętych, a także inwestorów. Jednak mimo tego, że w 2009 r. bogatsze państwa zobowiązały się przekazywać im 100 mld dol. rocznie, to do tej pory nie udało się tego osiągnąć. Na szczycie G20 w Rzymie liderzy uzgodnili, że zbiorą tę kwotę do 2023 r. Krótko potem w Glasgow, zarówno specjalny wysłannik prezydenta USA ds. klimatu John Kerry, a także przewodnicząca Rady Europejskiej Ursula von der Leyen mówili, że wszystko wskazuje na to, że ten cel uda się osiągnąć jeszcze na szczycie w Glasgow.

Poza państwami, zieloną transformacją coraz bardziej interesują się instytucje finansowe. Klienci i inwestorzy banków oraz firm ubezpieczeniowych domagają się zwiększenia udziału zielonych inwestycji. To dlatego posiadające 130 bln dol., czyli 40 proc. światowego kapitału, instytucje finansowe ogłosiły na COP26, że zmiany klimatu będą w centrum ich zainteresowania.

Zdaniem Marka Carneya, wysłannika klimatycznego ONZ, który stworzył sojusz finansowy Glasgow Financial Alliance for Net Zero, branża finansowa musi znaleźć sposób na zebranie prywatnych środków, aby popchnąć wysiłki na rzecz klimatu dalej, niż mogą to zrobić kraje. Jego zdaniem w ciągu najbliższych trzech dekad na ten cel powinno się przeznaczyć 100 bln dolarów.

- Pieniądze są - tyle że potrzebują one projektów skupionych wokół celu zerowych emisji netto, wtedy można to zamienić w samonapędzającą się maszynę - i to jest wyzwanie - powiedział na szczycie były prezes Banku Anglii.

Zmiana filozofii

- Musimy przemyśleć finanse - powiedział Larry Fink, dyrektor wykonawczy BlackRock, największego zarządcy kapitału na świecie. Jego firma również dołączyła do koalicji na rzecz zielonych inwestycji. - Możemy to zrobić dla klimatu, ale nie wolno tego ograniczać do firm publicznych, nie można iść do przodu bez całego społeczeństwa - dodał.

Carney walczy o to, aby instytucje finansowe posiadały i ujawniały pełną wiedzą na temat ryzyka klimatycznego w swoich pożyczkach lub inwestycjach, co doprowadziłoby do ustalenia jego prawdziwego, i dotychczas ukrywanego, kosztu.

Wśród tych ryzyk są nie tylko ekstremalne zjawiska pogodowe, ale i koszty utraty rządowych dopłat do paliw kopalnych, oraz wpływu na zdrowie i środowisko emisji gazów cieplarnianych.

Szef banku centralnego Chin Yi Gang poinformował, że Pekin pracuje nad nową polityką monetarną, która umożliwi tanie fundusze dla instytucji finansowych, które chcą wspierać zielone projekty. Jednocześnie Yi poinformował, że niedługo, wraz z UE, opublikują wspólną definicją zielonych inwestycji.

Z kolei zdaniem Jane Fraser, prezes Citigroup, to wspaniałe, że inicjatywa jest w stanie wpłynąć na los 130 bln dol. inwestycji, jednak nadal potrzebuje ona jakiegoś odnośnika. - Jeżeli nie będziemy pracować razem, będzie wiele ładnych przemów, ale wtedy jest ryzyko oderwania się od rzeczywistości - mówi.

Inwestorzy cieszą się z powstania ciała, które będzie zwalczało fałszywe wizerunki firm w kwestii polityki klimatycznej. - Naprawdę skupiamy się na greenwashingu - powiedziała Ashley Alder, przewodnicząca IOSCO, światowej organizacji zrzeszającej regulatorów papierów wartościowych, która pomogła stworzyć Międzynarodową Radę Zrównoważonych Standardów (ISSB). - To niezwykle ważne, a jeżeli nie masz podstawowej wiedzy na porównywalnej globalnej skali, wtedy bardzo zwiększasz ryzyko greenwashingu - dodała.

Test odporności klimatycznej

Firmy ubezpieczeniowe zaczną być poddawane tzw. klimatycznym stress tests, czyli testom warunków skrajnych, nawet od 2023 r. - poinformowała na konferencji Reuters Future of Insurance Petra Hielkema, przewodnicząca Europejskiego Urządu Nadzoru Ubezpieczeń i Pracowniczych Programów Emerytalnych.

Testy warunków skrajnych polegają na sprawdzeniu, jak dana instytucja finansowa radzi sobie na przykład w czasie kryzysu. W tym przypadku chodzi o ryzyko klimatyczne, m.in. z powodu ekstremalnych zjawisk klimatycznych, czy inwestycji w paliwa kopalne bądź technologie, które z powodu transformacji energetycznej będą musiały być wygaszone.

Prawdziwa cena węgla

Jednocześnie Hielkema podkreśliła, że zamiast stawiać wymagania wobec kapitału, lepiej jest stworzyć podatek węglowy. Z kolei Alison Martin, dyrektor w Zurich Insurance powiedziała, że prawdziwa cena węgla jest potrzebna "jako część mechanizmów, które pomogą nam w transformacji". - Obecnie mamy prawie 70 różnych wersji mechanizmów ceny węgla. To wyzwanie, wszystkie je ujednolicić - powiedziała Martin.

Delegaci na szczycie klimatycznym COP26 w Glasgow dyskutują odnośnie artykułu szóstego ramowej konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu. Mówi on o handlu emisjami dwutlenku węgla. Zdaniem agencji Reuters, jednym z najtrudniejszych zadań będzie synchronizacja zasad na całym świecie, a także ustalenie jednej ceny emisji.

W Glasgow główny negocjator Chin Xie Zhenhua we wtorek powiedział reporterom, że na szczycie może być osiągnięte porozumienie w tej sprawie. To dobry znak, ponieważ to właśnie Chiny są największym emitentem gazów cieplarnianych na świecie.

ppg

"Elektrownia. Wielkie wyburzanie": Nowy serial dokumentalnyPOLSAT GO
© 2021 Reuters
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas