Wycinki w Polsce. Czy potrzebujemy certyfikacji drewna?
Oprac.: Katarzyna Nowak
Znak "FSC" jest rozpoznawalny na całym świecie. Jego obecność na danym produkcie ma mówić o zrównoważonym pozyskiwaniu drewna. Czy faktycznie tak jest?
Certyfikacja drewna Forest Stewardship Council (FSC) jest znana połowie Polaków - twierdzi specjalista z organizacji FSC, Michał Kotarski. To niewiele w porównaniu do innych europejskich krajów.
Logo FSC coraz częściej pojawia się na rozmaitych wyrobach z drewna: opakowaniach, papierze, kartonach, paragonach itd. Certyfikat FSC mówi nam o tym, czy drewno zostało pozyskane w sposób zrównoważony. FSC działa w 89 krajach, aby "chronić lasy dla przyszłych pokoleń".
Czy certyfikacja FSC się opłaca?
W ub.r. Lasy Państwowe zrezygnowały z certyfikacji FSC. Była to decyzja w Europie raczej niespotykana.
Polscy leśnicy zrezygnowali z FSC, ponieważ organizacja ta "nie uwzględniła większości propozycji Lasów Państwowych w zakresie standardu gospodarki leśnej". Jak mówi Michał Kotarski stopniowy proces rezygnacji Polski z FSC rozpoczął się w 2022 r.
Członkowie organizacji FSC ostrzegali, że rezygnacja z niej może przynieść negatywne skutki dla polskiej gospodarki, przyrody i społeczeństwa. Nowe władze chcą teraz wrócić do certyfikacji.
Popyt na drewno jest, był i będzie duży. Wielu producentów w Polsce przed wojną w Ukrainie pozyskiwało drewno z Rosji i Białorusi.
Przyznając rozmaitym wyrobom z drewna ten certyfikat, bierze się pod uwagę aspekty społeczne, ekologiczne i ekonomiczne. Michał Kotarski z organizacji FSC powiedział podczas rozmowy z Przemysławem Białkowskim, że zrównoważona gospodarka leśna opiera się na promocji korzystnego przyrodniczo i społecznie, a także opłacalnego gospodarowania zasobami leśnymi.
- Jeżeli była gdzieś prowadzona wycinka, trzeba zadbać o to, aby ten las się odrodził i wróciły do niego wszystkie gatunki - zaznacza Michał Kotarski. Według specjalisty w Polsce mamy 9,2 mln h lasów (prywatnych - 20 proc. i państwowych - 80 proc.), co stanowi 30 proc. terytorium kraju.
Czy drewno w Polsce jest pozyskiwane w zrównoważony sposób i czy w naszym kraju wycina się za dużo drzew? Tak twierdzą liczni działacze na rzecz przyrody.
Zobacz również:
Kto ustala, ile drzew wyciąć?
O tym, ile drzew zostanie wyciętych na terenie danego nadleśnictwa, decyduje Plan Urządzenia Lasu (PUL). Jest to podstawowy dokument, w którym znajduje się opis i ocena lasu, cele i zadania, jakie mają realizować nadleśnictwa. PUL jest sporządzany co 10 lat, na podstawie Ustawy o lasach i Instrukcji Urządzania Lasu. W PUL mają znaleźć się też zasady dotyczące zrównoważonej gospodarki leśnej. W PUL pojawiają się też m.in. zapisy dot. skali pozyskania drewna.
Od wielu lat strona społeczna na czele z organizacjami ekologicznymi ostrzega, że skala wycinek w Polsce jest za duża, a jednocześnie znajduje się poza jakąkolwiek kontrolą społeczną.
Każdego roku w Polsce o kilka procent wzrasta liczba wycinek w lasach. Ekolodzy ostrzegali w ub. r., że w raportach Lasów Państwowych i GUS oraz rejestrze Wielkoobszarowej Inwentaryzacji Stanu Lasów (WISL) istnieją spore różnice dot. skali wycinki.
Według wielu grup przyrodniczych z Polski cały system gospodarki leśnej wymaga reformy. W ub. r. ponad 250 organizacji w Polsce podpisało "Manifest leśny", który odzwierciedlał potrzebę zmian.
Nowy rząd zapowiedział, że zmniejszy skalę wycinek w kluczowych obszarach kraju oraz utworzy nowe parki narodowe. Na efekty trzeba jednak poczekać.