Pandemia w parku narodowym

Pandemia sprawiła, że pół miliona ludzi mniej pojechało do Tatrzańskiego Parku Narodowego. - Nawet podczas stanu wojennego park nie był tak pusty – przyznaje dyrektor TPN Szymon Ziobrowski w rozmowie z Przemysławem Białkowskim. Podcast Stowarzyszenia Program Czysta Polska i Zielonej Interii.

Kilka dni temu, jeszcze przed wprowadzaniem kolejnego lockdownu, czasowo zamknięto Dolinę Pańszczycy. Powód? Bardzo duży ruch skiturowy, nie tylko na szlakach turystycznych i narciarskich, ale również poza nimi. Władze Tatrzańskiego Parku Narodowego zdecydowały, że od przyjemności turystów ważniejsza jest ochrona przyrody.

Szymon Ziobrowski, dyrektor TPN, zwraca uwagę, że w Tatrach kluczowe jest poruszanie się po wyznaczonych szlakach. - Z jednej strony mamy ich dość gęstą sieć, ale z drugiej obowiązują restrykcyjne zasady dotyczące poruszania się tylko po nich. To umożliwia koegzystencję na tych terenach ludzi i zwierząt. Dzięki temu nie wchodzimy w paradę tym gatunkom, które do obecności ludzi nie są w stanie się zaadaptować - mówi Ziobrowski.

Reklama

Podkreśla, że schodzenie ze szlaków jest niewskazane także ze względu na dobro świata flory. - Roślinność wysokogórska, którą zadeptujemy, a do tego zmieszamy z błotem z naszych butów, bardzo długo się regeneruje - podkreśla dyrektor TPN. To, szczególnie wiosną, bardzo ważne.

W rozmowie z Przemysławem Białkowskim także o problemach z plastikiem w parku, nowych inwestycjach w TPN i podwyżkach cen biletów. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy