Czy energia atomowa może być bezpieczna?
Trwa energetyczny wyścig zbrojeń i wszyscy wiedzą, że węgiel przegra - mówi prof. Ludwik Pieńkowski z Katedry Energetyki Jądrowej Akademii Górniczo-Hutnicznej w rozmowie z Przemysławem Białkowskim. Podcast Stowarzyszenia Program Czysta Polska i Zielonej Interii.
Energia jądrowa niesie proste skojarzenia: Czarnobyl, Three Mile Island i Fukushima.
W Japonii w 2011 r. doszło do trzęsienia ziemi i potężnego tsunami. W tamtejszej elektrowni atomowej rdzeń jednego z reaktorów przegrzał się i zdestabilizował paliwo jądrowe. Doszło do uwolnienia wodoru, jego eksplozji i naruszania struktury zbiornika osłony biologicznej. Promieniowanie skaziło otoczenie i wody oceanu. Powszechnie uznano to za największą katastrofę od czasu Czarnobyla.
Jak wygląda jej bilans? Rządowa komisja po kilku latach drobiazgowego dochodzenia stwierdziła, że jedyną bezpośrednią ofiarą śmiertelną tamtych wydarzeń był zmarły na raka pracownik elektrowni. Kolejnych 50 ofiar to m.in. pacjenci szpitali zmarli wskutek nieudolnie prowadzonej i chaotycznej akcji ewakuacyjnej. Z resztą wiele wskazuje, że skażenie nie wymagało, aż tak szerokiej akcji wysiedlania ludzi.
W amerykańskim Three Mile Island w 1979 r. częściowo stopił się rdzeń w elektrowni atomowej. Osłona biologiczna zapobiegła radioaktywnemu skażeniu. W kinach w owym czasie grany był "Chiński syndrom", film o katastrofie atomowej, ze sławną już wtedy Jane Fondą. Na strach w wyobraźni zbiorowej podziałało to doskonale, choć w Three Mile Island obrażeń nie odniósł nikt.
Z Czarnobylem na Ukrainie w 1986 r. było zgoła inaczej. Osłona biologiczna nie zadziałała, bo jej tam po prostu wcale nie było. W pierwszej fazie po awarii zginęło kilkudziesięciu ratowników. Później, wedle najbardziej ostrożnych szacunków, choroba popromienna zabiła ponad 4 tys. ludzi.
Czy zwolennicy energii atomowej mają szansę przełamać strach przed nią, a jeśli tak, to która technologia jest najbezpieczniejsza?
Oglądaj podcast Stowarzyszenia Program Czysta Polska i Zielonej Interii.