Weterynarze alarmują ws. ptasiej grypy u kotów. Miało dojść do prowokacji
Główny Lekarz Weterynarii Paweł Niemczuk wydał specjalny komunikat w sprawie ptasiej grypy, która od kilku tygodni jest diagnozowana u coraz większej liczby kotów. Weterynarz oskarżył dziennikarzy o prowokację i próbę manipulacji.
Przebadano już 43 próbki od kotów, które przed śmiercią wykazywały nietypowe objawy, takie jak duszności, drgawki i ataki padaczki. Najpierw przypadki opisywano jako "tajemniczą chorobę kotów", ale wkrótce okazało się, że to ptasia grypa. Wynik dodatni na obecności wirusa H5N1 dały 23 spośród 43 przebadanych próbek.
Jak wskazują eksperci, najważniejsze jest obecnie znalezienie przyczyny zakażeń. Badania polskich naukowców sugerują, że może chodzić o surowe mięso drobiowe podawane kotom. Badacze podkreślają jednak, że to dopiero wstępny wniosek i wyniki nie są jeszcze jednoznaczne.
Główny Lekarz Weterynarii: Przeprowadzono dwie próby prowokacji
Komunikaty w sprawie zakażeń kotów ptasią grypą regularnie publikuje Główny Lekarz Weterynarii. Są w nich podawane zalecenia dla właścicieli zwierząt i najnowsze dane o przeprowadzonych badaniach. Najnowszy komunikat jest jednak zupełnie inny.
W piątek, 7 lipca Główny Lekarz Weterynarii Paweł Niemczuk podał, że w sprawie ptasiej grypy u kotów miało dojść do prowokacji i manipulacji. "W ostatnich dniach przeprowadzono dwie próby prowokacji dziennikarskich związanych z zamiarem zamanipulowania ustalenia źródła pochodzenia choroby występującej wśród kotów" - czytamy w najnowszym komunikacie.
"Próbki pokarmu dostarczane do badań laboratoryjnych, m.in. do laboratorium w Krakowie oraz w Puławach, przekazane były przez czynnych dziennikarzy, którzy nie ujawnili źródła pochodzenia dostarczonych do badania materiałów" - wskazuje Główny Lekarz Weterynarii.
Próbki pokarmu dostarczane do badań laboratoryjnych, m.in. do laboratorium w Krakowie oraz w Puławach, przekazane były przez czynnych dziennikarzy, którzy nie ujawnili źródła pochodzenia dostarczonych do badania materiałów.
Ptasia grypa u kotów. Nadal nie ustalono przyczyny
Jednocześnie nie podano informacji pozwalających zidentyfikować dziennikarzy ani redakcji, dla których pracują. Weterynarze nie wskazali także dlaczego media miałyby próbować wpływać na wyniki badań.
"Wszelkie próby manipulowania działalnością organów państwa mogą uniemożliwić stwierdzenie faktycznej przyczyny zachorowań" - dodał Paweł Niemczuk. Podkreślił też, że "wykrycie źródła zachorowań na grypę kotów wymaga spokojnej analizy i dochodzenia do prawdy".