Trwa szóste wielkie wymieranie. Naukowcy potwierdzili planetarny kataklizm
Tempo wymierania gatunków na Ziemi dramatycznie przyspieszyło z winy człowieka. Opublikowane właśnie francusko-amerykańskie badanie potwierdza, że szóste wielkie wymieranie trwa już od stuleci.
Pięć razy w historii życia na Ziemi wielkie kataklizmy dziesiątkowały żywe istoty, czasami zagrażając przetrwaniu całej biosfery. Eksperci od lat uprzedzają, że grozi nam lub trwa szóste takie wielkie wymieranie. Tym razem wywołane nie przez asteroidę czy przez kolosalne wybuchy wulkanów, a przez działalność człowieka.
Najnowsze badanie, opublikowane w "Biological Reviews" przez biologów z Uniwersytetu Hawai'i w Mānoa i Muséum National d'Histoire Naturelle w Paryżu we Francji potwierdza, że z biosferą dzieje się coś bardzo niepokojącego.
"Dramatycznie zwiększone wskaźniki wymierania gatunków i malejące liczebności wielu populacji zwierząt i roślin są dobrze udokumentowane, ale niektórzy zaprzeczają, że te zjawiska prowadzą do »masowego wymierania« - mówi prof. Robert Cowie z Uniwersytetu Hawai’i. "Ich opór opiera się na tendencyjnym spojrzeniu na kryzys, który koncentruje się na ssakach i ptakach, a ignoruje bezkręgowce, które stanowią zdecydowaną większość różnorodności biologicznej".
Ukryte wymieranie
To, że pewna ilość gatunków wymiera, jest zjawiskiem naturalnym. Naukowcy szacują jednak, że aktualne tempo wymierania gatunków jest od 100 do 1000 razy szybsze od tempa bazowego, wynikającego jedynie z naturalnych procesów ewolucyjnych. Ten proces nie dotyka jednak jeszcze wszystkich grup organizmów w równym stopniu.
W XX wieku wymarły 543 gatunki lądowych kręgowców - ssaków, ptaków, gadów i płazów. 515 kolejnych jest na krawędzi wymarcia, czyli pozostało poniżej tysiąca osobników z każdego z gatunków. To 1,7 proc. wszystkich lądowych kręgowców.
Gaz bojowy niemal zniszczył życie na Ziemi. Chemiczna tajemnica największego wymieraniaTe liczby bledną jednak w porównaniu z rezultatami francusko-hawajskiego zespołu, który przyjrzał się temu, jak szybko tracimy bezkręgowce, konkretnie - lądowe ślimaki. Cowie i jego współautorzy oszacowali, że od 1500 r. Ziemia mogła już stracić od 7,5 do 13 proc. z dwóch milionów ich znanych gatunków. Daje to liczbę 150-260 tys. gatunków bezpowrotnie utraconych.
"Uwzględnienie bezkręgowców było kluczem do potwierdzenia, że rzeczywiście jesteśmy świadkami szóstego masowego wymierania w historii Ziemi" - powiedział Cowie.
Nie wszyscy cierpią tak samo
Sytuacja nie wszędzie jest taka sama. Chociaż gatunki morskie stoją w obliczu poważnych zagrożeń, nie ma dowodów na to, że kryzys wpływa na oceany w takim samym stopniu, jak na ląd. Lądowe gatunki wyspiarskie, takie jak te z Wysp Hawajskich, są znacznie bardziej dotknięte zmianami klimatu niż gatunki kontynentalne. A tempo wymierania roślin wydaje się niższe niż zwierząt lądowych.
Naukowcy obawiają się jednak, że dyskusja na temat zagrożenia dla biosfery idzie w niebezpiecznym kierunku. Nie tylko dlatego, że część ekspertów zaprzecza, jakoby trwało szóste wymieranie, ale także dlatego, że dyskusja procesów zachodzących w środowisku zmierza czasami w stronę założenia, że wymieranie zwierząt jest naturalną konsekwencją zajęcia przez człowieka dominującej pozycji w ekosystemach. A nawet takiego, które mówi, że bioróżnorodnością należy manipulować, kierując się wyłącznie dobrem ludzkości.
"Ludzie są jedynym gatunkiem zdolnym do manipulowania biosferą na dużą skalę" podkreśla Cowie. "Nie jesteśmy tylko kolejnym gatunkiem ewoluującym w obliczu wpływów zewnętrznych. Przeciwnie - jesteśmy jedynym gatunkiem, który ma świadomy wybór dotyczący naszej przyszłości i bioróżnorodności Ziemi".
Ludzkość ma na koncie udane inicjatywy mające na celu ochronę zagrożonych zwierząt, ale zazwyczaj obejmowane są nimi jedynie gatunki "charyzmatyczne", zazwyczaj duże kręgowce - najczęściej ptaki i ssaki. Ale ze swojej natury takie inicjatywy zawsze są ograniczone i nie są w stanie odwrócić globalnego trendu.
"Pomimo retoryki o powadze kryzysu i mimo tego, że istnieją potencjalne rozwiązania zaradcze, jasne jest, że brakuje woli politycznej" - mówi Cowie. "Zaprzeczanie kryzysowi, akceptowanie go bez reagowania, a nawet zachęcanie do niego, stanowi zniesienie wspólnej odpowiedzialności i wprowadza Ziemię głębiej na smutną trajektorię prowadzącą do szóstego masowego wymierania".