Świat może mieć duży problem z pomiarem czasu. Powód jest zaskakujący
Najnowsze badania wskazują, że efekty globalnego ocieplenia wpływają na moment wystąpienia pierwszej w historii "ujemnej sekundy przestępnej", która może mieć wpływ na cały świat.
To, jaki jest czas to swoista umowa między wszystkimi ludźmi na świecie. Umowa jakże ważna, bo bez niej wszystko może się zawalić. Od waszej randki, na którą się spóźnicie, po wariowanie komputerów, które są używane na przykład do monitorowania nuklearnego arsenału USA i Rosji.
Najważniejszą umową jest Uniwersalny Czas Koordynowany (UTC), który zapewnia spójną miarę czasu na całej Ziemi w celu ułatwienia komunikacji, handlu czy nawigacji w obecnym świecie globalizacji. Jednak precyzyjne urządzenia, które za niego odpowiadają, zmierzają ku prawdziwej górze lodowej, która może wywołać światowe zamieszanie. I jak się okazuje wpływ na to ma także globalne ocieplenie.
Jak odmierzać czas dla całego świata?
Przez dużą część historii rozwoju urządzeń do określania czasu oscylował przy obrocie Ziemi i pozycji Słońca na niebie, tworząc czas słoneczny. Nasza planeta to de facto jeden wielki zegar. Jednak w latach 60. ze względu na rozwój technologii i chęć bardziej precyzyjnego odmierzania czasu wprowadzono zegary atomowe - urządzenia wykorzystujące częstotliwości wibracji w atomach cezu jako "tykanie zegara". Te umożliwiły właśnie wprowadzenie czasu UTC.
Niemniej w takich branżach jak transport morski wykorzystującej np. ułożenie gwiazd chciano pozostawić używanie czasu bazującego na obrocie Ziemi. Problemem był jednak fakt, że obrót Ziemi jest wolniejszy niż częstotliwości atomów, przez co czas nie byłby zsynchronizowany.
Postanowiono to rozwiązać tzw. "sekundą przestępną". Za każdym razem, gdy różnica między czasem UTC a czasem wynikającym z obrotu Ziemi zbliża się do poziomu 0,9 sekundy, do czasu UTC dodaje się jedną sekundę. W jednym momencie minuta na świecie ma wtedy 61 sekund. Dzieje się tak, aby utrzymać zsynchronizowanie czasu.
Problem z odmierzaniem czasu
Jednak w ostatnich latach zaczęto obserwować, że obrót Ziemi zaczyna przyspieszać. Aby utrzymać synchronizację, trzeba będzie zastosować dość radykalny krok - "ujemną sekundę przestępną". Taki wypadek sprawi, że w pewnym momencie odejmie się z czasu UTC jedną sekundę i minuta będzie miała 59 sekund. Co to zrobi? Tak naprawdę nie wiadomo i to jest najgorsze.
Ujemna sekunda przestępna nigdy nie była dodawana ani testowana, więc problemy, które mogłaby stworzyć, nie mają precedensu. Metrolodzy na całym świecie uważnie śledzą toczącą się dyskusję, aby uniknąć niepotrzebnego ryzyka.
Problemem jest fakt, że trudno będzie skoordynować przyjęcie tej zmiany w jednym momencie dla infrastruktury czasowej na całym świecie, co może mieć negatywne konsekwencje. Scripps Institution of Oceanography na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Diego podaje przykład, gdzie strona sklepu internetowego i komputer banku odczytują inne czasy. W takiej sytuacji kliknięcie przycisku "zamów" spowoduje wykonanie dwóch czynności w różnym czasie.
Może to być dość niewinna konsekwencja, jednak w innych przypadkach może się zrobić bardziej poważnie. Bo co gdyby operatorzy wieży kontroli lotów i piloci samolotów zaczęli podawać sobie dane i współrzędne z różnych czasów?
Zobacz również:
Globalne ocieplenia a problem odmierzania czasu
Amerykański geofizyk Duncan Agnew przeprowadził specjalne badania, mające wyliczyć, za jaki czas będzie trzeba zastosować "ujemną sekundę przestępną". Według jego wyników opublikowanych w Nature czas na przygotowanie świat ma do około 2028-2029 roku. Agnew zauważył, że na przyspieszenie rotacji Ziemi wpływają ruchy płynnego jądra Ziemi i topnienie lodowców w wyniku globalnego ocieplenia.
Według jego analizy masowe topnienia lodowców i idący za tym wzrost poziomu oceanów od 1990 roku przeniósł dużą część masy planety z biegunów w kierunku równika. Stąd Ziemia zahamowała swój coraz szybszy obrót. W ten sposób globalne ocieplenie niejako przyczyniło się do przesunięcia momentu zastosowania "ujemnej sekundy przestępnej" o ok. trzy lata.
Niemniej Agnew zaznacza, że trudno traktować to jako pocieszenie. Niewiadoma wynikająca z chwili minuty trwającej 59 sekund to coś, na co można faktycznie w miarę sprawnie się przygotować i nie wywoła upadku cywilizacji. Globalne ocieplenie jednak może to zrobić. Według geofizyka sam fakt, że topniejące lodowce były w stanie wywołać taki efekt jak spowolnienie obrotu planety wskazuje, że w walce o przetrwanie Ziemi jaką znamy, mierzymy się z potworną siłą.