Fioletowa wyspa Europy. Dramatyczny smog w Polsce
Według różnych szacunków, w Polsce z powodu zanieczyszczenia powietrza co roku umiera od 40 do nawet 100 tys. osób. Zimą po prostu dusimy się w smogu, czasami tak bardzo, że nie da się otworzyć okna. Mimo to, wolno odchodzimy od paliw kopalnych.
Piotr Grzesiak, Zielona Interia: Polska znowu jest fioletową wyspą smogu w Europie. Jak określiłby pan ogólną sytuację w kraju?
Piotr Siergiej, rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego: Jak zwykle co roku sezon grzewczy jest okresem, w którym jakość powietrza zaczyna się gwałtownie pogarszać. Od wielu lat z nastaniem chłodnych dni zaczynamy grzać w domach i palić węglem i drewnem. Widzimy, że po każdym pierwszym chłodnym dniu pojawia się po raz pierwszy w sezonie smog, który zostaje z nami do wiosny. Przykro to przyznać, ale sytuacja smogowa w Polsce jest stabilna od lat.
Mamy jakąkolwiek poprawę?
Patrząc na średnioroczne stężenia pyłów widać, że jest poprawa powietrza, niektóre wskaźniki są lepsze. Zastanawialiśmy się, skąd się to bierze. Europejskie Centrum Czystego Powietrza dokonało analizy tego, jak się ma zmiana jakości powietrza do zmian, jakie zachodzą w pogodzie w ostatnich latach. Na jakość powietrza wpływa w Polsce to, ile mamy kopciuchów, ale ważna również jest pogoda. Centrum oceniło, że poprawa jest, ale zawdzięczamy ją głównie łagodniejszym jesieniom i zimom, oraz silniejszemu wiatrowi.
Największą poprawę jakości powietrza odnotowano w Krakowie. Od 2013 r. stwierdzono tam spadek stężeń pyłów zawieszonych o ponad 40 proc. W stolicy Małopolski faktycznie wpływ działań miasta i likwidacji "kopciuchów" na poprawę jakości tego, czym oddychamy, jest najbardziej odczuwalny.
Co jest głównym problemem, jeżeli chodzi o zanieczyszczenie powietrza?
Mniej więcej połowa pyłów zawieszonych, to jest smogu, jest wytwarzana przez gospodarstwa domowe, czyli kotły na węgiel i drewno. Do tego trzeba dorzucić kominki, bo to również bardzo istotny czynnik zanieczyszczenia powietrza. Mamy oczywiście także transport samochodowy - to około 12 proc. zanieczyszczeń. Jest też przemysł, rolnictwo i inne źródła zanieczyszczeń. Porównując tzw. kopciuchy i samochody, w uśrednieniu mamy relację 5 do 1. Oczywiście dużo zależy od miejsca. W Warszawie jest ponad milion aut, więc tutaj te proporcje będą inne niż na przykład w Nowym Targu.
Jak to możliwe, że Nowy Targ jest najbardziej zanieczyszczonym miastem w Unii?
Tego dowodzą pomiary państwowej instytucji, czyli Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Jeżeli popatrzymy na stację monitorowania, którą teraz już przeniesiono w inne miejsce, to zobaczymy, że roczne stężenie rakotwórczego benzo(a)pirenu przekroczyło dopuszczalną normę o 1800 proc. Co może przerażać, ponieważ stacja pomiarowa znajdowała się na terenie szkoły podstawowej. Polska jest absolutnym liderem, jeżeli chodzi o stężenie tego rakotwórczego węglowodowru. W 2020 r. Polsce nie było bardziej zanieczyszczonego miasta niż Nowy Targ. Spośród wszystkich stacji pomiarowych, stacja nowotarska miała najwyższe stężenie benzo(a)pirenu. Zimą nad Nowym Targiem widać, jak miejscowość jest pokryta grubym, brązowym kożuchem zanieczyszczonego powietrza.
Choroby towarzyszące
Ile osób w Polsce umiera z powodu smogu?
Europejska Agencja Środowiska mówi o liczbie mniej więcej 45 tys. przedwczesnych zgonów rocznie. Widziałem też badania niemieckie, gdzie podawano liczby bliższe 90 tys. zmarłych. Epidemiolodzy przyjmują różne wartości, wiemy jednak, że mamy co najmniej kilkadziesiąt tysięcy osób, które przedwcześnie umierają. Wiosną tego roku niemieckie instytucje opublikowały raport, z którego wynika, że zanieczyszczenie powietrza wpływa na liczbę zgonów na koronawirusa. Dla Polski było to 28 proc. Prawie jedna trzecia zgonów na Covid-19 jest powodowana pośrednio przez smog. To właśnie te słynne "choroby towarzyszące".
Co z osobami, które palą śmieciami, czy złym paliwem, bo są po prostu biedne?
Byłbym bardzo ostrożny w łączeniu tych dwóch grup, czyli osób, które palą śmieciami, i osób ubogich. To niekoniecznie są te same osoby. Odpady spalają często osoby średnio zamożne, właściciele malutkich firm produkujących meble, czy właściciele warsztatów produkujących buty. Tutaj nie chodzi o ubóstwo energetyczne, a o to, że po prostu mają dużo odpadów. Jest oczywiście pewna grupa ludzi ubogich, którzy spalają śmieci - ale nie jest ona znacząca. Nie jest tak, że ludzie z biedy spalają to, co mogą. Zazwyczaj robią to z nieświadomości. Część osób uważa, że jeżeli coś pójdzie z dymem, to jest to "ekologiczne". Zresztą, nie wmawiajmy sobie, że jeżeli dziennie spalimy trzy kubeczki po jogurcie, czy butelkę po wodzie, to nam zmaleje ubóstwo. Przyrost energii z ich spalenia jest niewielki, a przyrost zanieczyszczeń wielki. Palenie śmieciami nie ma sensu.
Rząd walczy ze smogiem
Czy rządowe programy, jak "Czyste Powietrze", są wystarczające?
Jest to program, który obejmuje domy jednorodzinne. Zaczyna się on powoli rozpędzać, a domy jednorodzinne coraz częściej aplikują o wymianę kotła, czy ocieplenie domu. Jest jednak kilka nierozwiązanych problemów. To na przykład domy wielorodzinne, które dominują m.in. we Wrocławiu, Łodzi, czy na Śląsku, w tzw. familokach. Ten program tych budynków nie obejmuje. Tam jest mnóstwo kotłów do wymiany.
Drugą rzeczą, której program na razie nie obejmuje, to grupa najuboższa. Żeby było jasne - jest wsparcie finansowe dla najuboższych, ale skonstruowane w taki sposób, że jest dla ubogich osób w praktyce niedostępne. W "Czystym Powietrzu" trzeba mieć 20-30 tys. zł na inwestycję, za którą później otrzymamy zwrot zwrot. Skąd ubogie osoby wezmą taką kwotę, nawet jeżeli później - po zakończeniu inwestycji - otrzymają zwrot? Nie ma tzw. prefinansowania. Jeżeli tempo składania wniosków będzie dotrzymane, to możemy mieć ponad 100 tys. wniosków rocznie. Jednak ta pula osób zaradnych, mających środki i radzących sobie w internecie, może się wyczerpać.
Celem jest życie w kraju, w którym nie będzie potrzeby dla istnienia Polskiego Alarmu Smogowego?
Naszym celem strategicznym jest walka o to, aby powietrze w Polsce spełniało dopuszczalne normy. Tak sobie wymyśliliśmy, że możemy przestać działać, kiedy powietrze będzie czyste. Jednak przykład Nowego Targu, gdzie było przekroczenie o 1800 proc., pokazuje, że przed nami długa droga. Jeżeli uda nam się zlikwidować te kilka milionów kotłów, jest duża szansa, że to powietrze się znacząco poprawi. Czy ono zacznie spełniać normy? To zależy nie tylko od nas, ale od włodarzy gmin, władz na poziomie wojewódzkim i w końcu rządu. Mam nadzieję, że niedługo nie będziemy musieli sprawdzać miejsca na wyjazd na narty pod kątem tego, czy jest tam smog, czy go nie ma.