Dziesiąty najgorętszy miesiąc z rzędu. Fatalna passa dla klimatu
To był najgorętszy marzec w historii. I kontynuacja czarnej klimatycznej serii. Miano “najgorętszego w historii” miało już dziesięć miesięcy z rzędu. Jeśli ten trend się utrzyma, świat czekają poważne problemy.
Czy Ziemia jest w gorszym stanie, niż sądziliśmy? Najnowsze dane dotyczące globalnych temperatur powodują niepokój klimatologów. To był najgorętszy marzec w historii prowadzenia pomiarów. A seria “najgorętszych w historii" trwa już od sierpnia ubiegłego roku.
Z danych opublikowanych we wtorek przez Copernicus Climate Change Service wynika, że globalna temperatura powierzchni w marcu była o 0,1°C wyższa od poprzedniego rekordu dla tego miesiąca, ustanowionego w 2016 r. i o 1,68°C wyższa od średniej przedindustrialnej.
"Powstrzymanie dalszego ocieplenia wymaga szybkiej redukcji emisji gazów cieplarnianych" - stwierdziła Samantha Burgess, zastępca dyrektora Copernicus Climate Change Service.
Czy porozumienie paryskie już zawiodło?
Porozumienie paryskie z 2016 r. zakładało, że ludzkość ograniczy emisje gazów cieplarnianych tak, by średnia globalna temperatura nie wzrosła o więcej, niż 1,5 stopni Celsjusza powyżej poziomu przedprzemysłowego. Tymczasem w ciągu ostatnich 12 miesięcy średnia globalna temperatura była o 1,58°C wyższa od poziomu sprzed epoki przemysłowej.
To przekracza założenia kluczowego porozumienia, ale klimatolodzy jeszcze nie składają broni. Jeden rok to za mało, by stwierdzić, jak bardzo zmienił się ziemski klimat. Przekroczenie granic porozumienia paryskiego będzie pewne dopiero wtedy, gdy taki trend będzie utrzymywać się przez dekadę.
Organizacje monitorujące klimat twierdzą, że obecny poziom ocieplenia pozostaje w granicach przewidzianych przez modele komputerowe. Klimatolodzy liczą na to, że passa najgorętszych w historii miesięcy wynika z efektu działania silnego El Nino, a nie gorszego, niż oczekiwano stanu planety.
Zaskakujący wzrost temperatur
Ostry i utrzymujący się przez dłuższy czas wzrost temperatur w ciągu ostatniego roku był jednak dla wielu naukowców zaskoczeniem. I wzbudził obawy o to, że proces ocieplania planety może postępować szybciej, niż zakładano.
Wiceprzewodnicząca Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) ONZ, Diana Ürge-Vorsatz, zauważyła, że proces wydaje się przyspieszać. Przez ostatnich 15 lat Ziemia nagrzewała się w tempie ok. 0,3 stopni Celsjusza na dekadę. To niemal dwa razy więcej, niż wynosił wcześniejszy trend - średnia od lat 70. XX wieku wynosiła 0,18 stopni Celsjusza. "Czy mieści się to w zakresie zmienności klimatu, czy też jest sygnałem przyspieszonego ocieplenia?" napisała na Twitterze. “Obawiam się, że jeśli po prostu poczekamy, żeby się o tym przekonać, może być za późno"
Co więcej, kolejne rekordy temperatury dla poszczególnych miesięcy nie są jedynie stopniowym podnoszeniem poprzeczki. Wszystkie z ostatnich 10 miesięcy były zdecydowanie cieplejsze, od dotychczasowych rekordzistów, a różnica wynosiła nawet 0,2 stopni Celsjusza - to ogromna i niepokojąca różnica.
“To skłania do pokory. Trzeba przyznać, że żaden rok nie zaburzył możliwości prognozowania zmian klimatu bardziej, niż 2023" napisał w Nature Gavin Schmidt, dyrektor Instytutu Studiów Kosmicznych im. Goddarda w NASA.
Naturalne procesy pogłębiają zmiany wywołane przez człowieka
Istnieje kilka naturalnych czynników, które mogą przyczyniać się do skokowego wzrostu temperatur. Oprócz wspomnianego El Nino, czyli ogromnej strefy ciepłej wody na Pacyfiku, która wpływa na prądy morskie i atmosferyczne na całej planecie, do podniesienia temperatur mogła przyczynić się także gigantyczna erupcja wulkanu Hunga Tonga-Hunga Ha'apai w Tonga w styczniu 2022 r. oraz wzrost aktywności słonecznej w okres poprzedzający przewidywane maksimum słoneczne. Paradoksalnie, za szybszy wzrost temperatur może odpowiadać częściowo także sukces polityki redukcji atmosferycznych zanieczyszczeń. Emitowany przez stare fabryki czy elektrownie dwutlenek siarki, oprócz przyczyniania się do kwaśnych deszczy, miał też pewne działanie chłodzące planetę.
Analizy przeprowadzone przez Centrum Lotów Kosmicznych im. Goddarda wskazują jednak, że te czynniki nie wystarczają do wyjaśnienia wzrostu temperatur aż o 0.2 stopni Celsjusza. "Jeśli anomalia nie ustabilizuje się do sierpnia - co pokrywałoby się z obserwacjami dokonanymi podczas poprzednich wydarzeń El Niño - wówczas świat znajdzie się na niezbadanym terytorium" przestrzega Schmidt. “Mogłoby to oznaczać, że funkcjonowanie całego systemu klimatycznego na całej, ocieplającej się planecie zmienia się już zasadniczo. Znacznie wcześniej, niż przewidywali naukowcy".
Michael E Mann, naukowiec, który zasłynął w 1999 r. opracowaniem “wykresu kija hokejowego", ilustrującym gwałtowny wzrost globalnych temperatur od rozpoczęcia epoki przemysłowej twierdzi, że obecne trendy nie są niczym wykraczającym poza opracowane już modele. Ale to wcale nie jest dobra wiadomość. "Świat ociepla się TAK SZYBKO, jak przewidywaliśmy - i to wystarczy" - napisał na Twitterze.
Temperatury rosną, emisje też.
Globalne emisje gazów cieplarnianych, wywoływane zwłaszcza przez spalanie paliw kopalnych, nie tylko nie spadają, ale wciąż rosną. W 2023 r. wszystkie państwa świata wyemitowały 37,4 miliarda ton gazów cieplarnianych. To wzrost o 410 milionów (ok. 1,1 proc) w porównaniu z 2022 r. Tempo tego wzrostu nieco spada - pomiędzy 2022 a 2021 r. globalne emisje wzrosły o 490 milionów ton - ale nadal znajdujemy się na niewłaściwej ścieżce.
Porozumienie paryskie zakładało, że do zahamowania globalnego ocieplenia przed przekroczeniem krytycznego poziomu 1,5 stopni Celsjusza, światowe emisje powinny osiągnąć swój szczyt najdalej w 2025 r., a do 2030 r. spaść o 43 proc. Ograniczenie ich o “zaledwie" 28 proc. doprowadziłoby do ocieplenia Ziemi o 2 stopnie przed końcem stulecia.
Na razie jednak jesteśmy dalecy od tego celu. Opublikowany w listopadzie ubiegłego roku raport Programu Środowiskowego Narodów Zjednoczonych (UNEP) wskazuje, że po podliczeniu wszystkich zgłoszonych już narodowych programów ograniczania emisji, świat jest na najlepszej drodze do osiągnięcia przed końcem tego stulecia temperatury wyższej od przedindustrialnej aż o 2,9 stopni Celsjusza. A i to przy założeniu, że wszystkie deklaracje zostaną wprowadzone w życie.