Działacze włamali się do fabryki chemikaliów. Domagają się naprawy szkód

Katarzyna Nowak

Opracowanie Katarzyna Nowak

Działacze na rzecz ochrony środowiska włamali się w sobotę do francuskiego zakładu chemicznego Arkema niedaleko Lyonu. Chcieli tym aktem potępić produkcję „wiecznych chemikaliów”, czyli związków PFAS, które mają negatywny wpływ na ekosystemy, a w tym na zdrowie ludzi. W związku ze sprawą osiem osób zostało aresztowanych.

Działacze wywiesili płachtę z czaszką na zakładzie Arkema we Francji. W fabryce używane są tzw. wieczne chemikalia
Działacze wywiesili płachtę z czaszką na zakładzie Arkema we Francji. W fabryce używane są tzw. wieczne chemikaliaSYLVAIN THIZY/AFP/East NewsEast News
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

W sobotę działacze dwóch grup aktywistów włamali się do francuskiego zakładu produkującego związki PFAS (związki perfluoroalkilowe), aby wyrazić swój sprzeciw wobec ich powszechnego i masowego stosowania w Europie oraz wpływu na środowisko. "Akcja, która odbywa się na terenie Arkema de Pierre-Benite ma na celu zatrzymać maszyny zagrażające środowisku i zdrowiu" - napisała grupa Extinction Rebbelion.

Według wielu Agencji Ochrony Środowiska Stanów Zjednoczonych substancje PFAS mogą być związane ze zwiększonym ryzykiem raka, czy uszkodzeniem wątroby. Substancje mogą wpływać też negatywnie na odporność i są niebezpiecznie dla dzieci. Chemikalia mogą przeniknąć do krwi i kumulować się w niej, powodując toksyczne działanie.

Zmasowany atak na fabrykę chemikaliów

W sobotniej akcji polegającej na zajęciu zakładu Arkema położonego niedaleko Lyonu wzięło udział ok. 300 osób - przekazał rzecznik prasowy grup. Byli to członkowie organizacji działających na rzecz środowiska Extinction Rebellion i Youth for Climate. Działacze przeskoczyli przez ogrodzenia i weszli na teren zakładu.

Na budynku rozwieszono płachtę z napisem "trucizna" i "Arkema nas zatruwa", a w środku wysprejowano ściany. Według statystyk policji działaczy było ok. 150.

Uczestnicy manifestacji przekazali, że swoimi działaniami chcą ujawnić, "co naprawdę dzieje się w zakładzie", a zarazem apelują o oczyszczanie obszarów zanieczyszczonych przez PFAS, czy naprawianie szkód poniesionych przez pracowników, mieszkańców i rolników "cierpiących na raka, choroby endokrynologiczne lub tarczycę".

W "rodzinie" PFAS znajduje się ok. 4 tys. różnych związków, które na setki lat kumulują się w środowisku i organizmach ludzi oraz zwierząt. Chemikalia są odporne na działanie promieni słonecznych i wody, stąd ich określenie "wieczne".

Protest aktywistów odbył się po ogłoszeniu planu budowy nowego zakładu chemicznego grupy Daikin. Mieszkańcy regionu zareagowali negatywnie z obawy na zwiększenie zanieczyszczeń gleb i wód chemicznymi związkami.

"Trucizna"

Minister przemysłu Francji Roland Lescure potępił formę protestu w mediach społecznościowych. "Nie zgadzamy się, debatujemy - tak. Niszczymy - nie" - napisał na platformie X.

Ze stosowania PFAS w różnych produktach zrezygnowała niedawno Nowa Zelandia - kraj zabronił dodawania związków do kosmetyków, ale znajdują się one też m.in. w powłokach patelni, czy opakowaniach na żywność. Amerykanie zabronili stosowania chemikaliów w opakowaniach, które są przeznaczone do podgrzewania w kuchenkach mikrofalowych.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas