Chcesz spędzić wakacje na rajskiej wyspie? Musisz się pospieszyć
Turkusowe morze, piaszczyste plaże i rosnące na brzegu palmy. Dla wielu to wizja wymarzonych wakacji. Jeżeli poziom mórz wzrośnie, wiele popularnych wśród turystów wysp może zniknąć pod wodą - alarmuje Sojusz Małych Państw Wyspiarskich.
Piękne plaże przyciągają turystów na Dominikanę, Seszele czy Kiribati. Jednak kryzys klimatyczny jest wobec tych państw bezwzględny. Jeżeli poziom morza podniesie się, te rajskie wyspy mogą zniknąć. Wtedy turystyka będzie najmniejszym problemem, ponieważ razem z wyspami, znikną całe państwa.
- Kryzys klimatyczny się pogłębia. Jesteśmy na pierwszej linii frontu - mówi cytowany przez NBC News prezydent Malediwów Mohamed Nasheed. Stowarzyszająca 39 nisko położonych i nadbrzeżnych państw grupa przyznała, że opublikowany w poniedziałek raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu jest "dużym ostrzeżeniem dla świata". Kraje wyspiarskie wezwały potężniejsze państwa do tego, aby zrobiły wszystko, co w ich mocy, by ograniczyć wzrost średniej temperatury do 1,5 st. Celsjusza. Chodzi o to by, jak piszą, "ocalić życie ludzi i szansę na zarobek". Więcej o raporcie pisaliśmy tutaj.
"Musimy to odwrócić" - pisze w oświadczeniu Diann Black-Layne, główna negocjator Sojuszu Małych Państw Wyspiarskich. "IPCC potwierdza doświadczenia małych krajów, które leżą na wyspach: cyklony stają się coraz bardziej intensywne, a poziom mórz rośnie. Raport potwierdza także, że możemy uniknąć najgorszego" - dodaje.
Zdaniem naukowców, jeżeli uda się nam powstrzymać wzrost średniej temperatury na poziomie 1,5 st. Celsjusza, znacznie poniżej 2 st., unikniemy wzrostu poziomu mórz o trzy metry. Jednak badacze podkreślają, że nawet jeśli ograniczymy emisję dwutlenku węgla, to poziomy mórz nadal będą rosły. Dla społeczności krajów wyspiarskich oznacza to podtopienia i zniszczenia.
Zagrożone są m.in. Seszele, Fidżi, Dominikana, Kuba, Bahamy, Belize, czy Singapur.
W przypadku Kiribati, jeżeli poziom wód podniesie się o metr, to do końca wieku dwie trzecie kraju mogą znaleźć się pod wodą. Najwyższy punkt na archipelagu znajduje się bowiem na poziomie niespełna trzech metrów nad poziomem morza. Władze kraju ogromnym nakładem kosztów zamierzają podnieść wiele gruntów ponad ten poziom, a pomóc w tym mają im Chiny.
"Ten raport to straszne wieści dla narażonych na zmiany klimatu krajów, jak Malediwy. Potwierdza, że jesteśmy na skraju wymarcia" - pisze na Twitterze prezydent Malediwów. Mohamed Nasheed od lat prowadzi kampanię na rzecz przeciwdziałania zmianom klimatu.
Niektóre miejsca już zniknęły. Z badania opublikowanego w 2017 r. w "Journal of Coastal Conservation" wynika, że leżąca na Pacyfiku Mikronezja straciła już osiem wysp. "Forbes" opisywał wówczas przypadek mieszkańców Wysp Carteret. Sytuacja byłą na tyle poważna, że mieszkający tam ludzie musieli przenieść się na sąsiednią, większą wyspę.
Jednak podnoszący się poziom mórz nie jest wyłącznie problemem tropikalnych wysp. Jeżeli morza i oceany podniosą się o metr, pod wodą znajdzie się nie tylko Amsterdam, Kopenhaga czy część Nowego Jorku, ale także Gdańsk, część Elbląga oraz wiele innych nadmorskich miejscowości, takich jak Darłowo czy Łeba. Wówczas Półwysep Helski stanie się wyspą, a leżący niecałe 100 km od wybrzeża Szczecin zostanie nadmorską metropolią.
Źródło: NBC News, Forbes, Zielona Interia