Bogaci emitują najwięcej CO2

Jedno jest pewne: zatrzymanie globalnego ocieplenia musi iść w parze ze zmniejszeniem standardu życia. Pytanie jednak - czyjego? Czy to biedni powinni "żreć mniej mięsa" jak radzi pewien milioner, czy bogaci zrezygnować z piątego Lamborghini i wakacji na Teneryfie?

Roman Abramowicz emituje tyle CO2 rocznie, co przeciętna Polka w ciągu 3000 lat.
Roman Abramowicz emituje tyle CO2 rocznie, co przeciętna Polka w ciągu 3000 lat. Osman UrasGetty Images
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Dużo mówi się o konieczności redukcji populacji ze względu na globalne ocieplenie. Z tego powodu coraz większą popularność zyskuje antynatalizm. W praktyce okazuje się jednak, że jedyna populacja, którą trzeba ograniczyć, to populacja bajecznie bogatych ludzi. Dzięki temu problem rozstanie rozwiązany, ponieważ wysokość emisji nie zależy bezpośrednio od liczby ludności a od poziomu ich konsumpcji.

Konsumpcja w liczbach

Jak wynika z raportu międzynarodowej organizacji humanitarnej Oxfam, w latach 1990-2015 10% najbogatszych ludzi na świecie odpowiadało za 52% światowej emisji dwutlenku węgla.

Za "bogatą osobę" został uznany ktoś, czyj roczny dochód wynosił minimum 170 tysięcy złotych. Oznacza to, że taka osoba miesięcznie musi zarabiać 14 tysięcy złotych.

Z kolei 1% najbogatszych z najbogatszych odpowiada aż za 15% globalnych emisji. By uzmysłowić sobie tę skalę warto wspomnieć, że najbiedniejsze 50% ludzkości odpowiada za... 7% emisji. Oznacza to, że najbogatsze 10% emituje prawie 8 razy więcej CO2 niż 50% reszty ludzkości. Z kolei 1% najbogatszych ludzi, czyli nieco ponad 78 milionów, emituje więcej niż 50% najbiedniejszych - czyli prawie 4 miliardy...

Jest to taka sytuacja jak gdyby wszyscy mieszkańcy Wielkiej Brytanii i Portugalii odpowiadali wyłącznie przez swój luksusowy tryb życia za 15% emisji, podczas gdy połowa całego globu, która praktycznie skupia się tylko na przetrwaniu, za 7%.

Warto również przypomnieć, że garstka bilionerów - raptem 2153 osoby, czyli 0,0000027% populacji - posiada więcej pieniędzy niż 4.6 miliarda czyli 58% ludzi.

Stan trzeci

Można pokusić się o porównanie do stanu przed rewolucją francuską. W ówczesnej Francji społeczeństwo dzieliło się na trzy stany: szlachtę, duchowieństwo i "stan trzeci", na który składało się, w zależności od szacunków, 94-99% społeczeństwa.

Sławna broszura "Czym jest stan trzeci?" zaczynała się tymi słowami: "1. Czym jest stan trzeci? Wszystkim. 2.Czym był dotychczas w ustroju politycznym? Niczym. 3. Czego żąda? Ażeby stać się czymś."

Sławna satyra ukazująca przedstawiciela stanu trzeciego, niosącego na swoich barkach kleryka i szlachcica.
Sławna satyra ukazująca przedstawiciela stanu trzeciego, niosącego na swoich barkach kleryka i szlachcica. Wikipedia.org

Wśród wielu przyczyn rewolucji, zdecydowanie można było wyróżnić frustrację związana z ogromną dysproporcją społeczną oraz kryzysem gospodarczym.

I chociaż współcześnie w wielu częściach świata (chociaż nie we wszystkich) poziom życia większości jest nieporównywalnie większy od poziomu Francuzów w przededniu rewolucji oraz dysponujemy (znowu - nie wszyscy) znacznie większymi swobodami obywatelskimi a także chroni nas konstytucja i ustrój demokratyczny, można z całą pewnością przewidzieć, że jeżeli zaczniemy odczuwać pierwsze poważne skutki katastrofy klimatycznej, takie jak brak wody, skrajne warunki atmosferyczne, susze przekładające się na mniejszą ilość plonów czy zalew migrantów klimatycznych z miejsc, w których nie da się dłużej żyć, będzie o wiele trudniej utrzymać przywileje państwa demokratycznego.

Czy jeśli czarne scenariusze naukowców się sprawdzą, nasza przyszłość będzie przypominała Titanic czy może nagle garstka bogatych, która bez mrugnięcia okiem wyzyskuje dzieci w Urugwaju czy tuszuje tragedie w bangladeskich szwalniach, nie zmieniając jednocześnie warunków pracy,  nagle otworzy swoje serca na cierpienie bliźnich? A może lepiej nie znać odpowiedzi na to pytanie?

Nierówności emisji CO2 wśród Polaków

Wróćmy jednak do Polski. Zgodnie z najnowszym World Inequality Report nierówności w naszym kraju są nieco mniejsze niż te w skali światowej. Zgodnie z szacunkami, 10% najbogatszych Polaków, czyli tych, których zarobki przekraczają 13 tysięcy miesięcznie - emituje 5 razy tyle  (27 ton CO2), co 50% najbiedniejszej połowy społeczeństwa (5,4 tony CO2), czyli ludzi zarabiających mniej niż 5 tys. złotych miesięcznie.

Swój ślad węglowy można obliczyć za pomocą poniższego kalkulatora. Średnia dla Polski oscyluje między 8 a 10 tonami CO2.

Czy wystarczy odejść od paliw kopalnych?

Wiele mówi się o tym (i słusznie), że największe emisje są efektem korzystania ze wszystkich usług opartych na spalaniu paliw kopalnych. W Polsce kojarzy się to głównie ze spalaniem węgla w domowym piecu oraz elektrowniach. Jednak jak pokazuje opublikowane stosunkowo niedawno studium przypadku Islandii, niskoemisyjne źródło energii elektrycznej nie oznacza automatycznie niskich emisji C02.

Jak podaje portal naukaoklimacie.pl kraje wysokorozwinięte, takie jak Kanada czy Luksemburg, które nie opierają się na węglu, emitują nawet do 30 ton CO2 na osobę rocznie. Wszystko to wynika z luksusowej konsumpcji, czyli kilkunastu czy kilkudziesięciu lotów samolotowych rocznie, dużych samochodów, jachtów czy budowy wielu domów.

Z kolei skrajnie bogaci ludzie, tacy jak Elon Musk czy Bill Gates emitują nawet kilka tysięcy ton CO2 a sam Roman Abramowicz - 30 tys. ton CO2. Oznacza to, że przeciętna Polka musiałaby żyć 3 tysiące lat by wyemitować tyle, co Abramowicz w ciągu roku.

Cele klimatyczne

Warto przypomnieć jakie są nasze cele klimatyczne. By uniknąć katastrofalnego w skutki ocieplenia planety o 1.5 °C. do 2030 roku powinniśmy emitować... 3 (słownie: trzy) tony C02 na głowę! Co ciekawe, najbiedniejsze kraje Globalnego Południa emitują w tym momencie mniej niż 1 tonę CO2 na głowę. Do 2050 ten wynik dla wszystkich musiałby wynosić zero.

By to osiągnąć nie wystarczy tylko zamienić jedno źródło energii na drugie - trzeba po prostu zużywać jej mniej. Konsumować mniej. Dlatego luksusowa konsumpcja, której koszty ponoszą kraje najbiedniejsze, powinna być wysoko opodatkowana, tak by chociaż częściowo jej ukryty koszt zwrócił się społeczeństwu oraz by po prostu od niej zniechęcić. Historia pokazuje, że jest to możliwe.

Warto przypomnieć, że w Stanach Zjednoczonych podatek dla ludzi zarabiających w przeliczeniu na współczesną walutę 3,5 miliona dolarów rocznie do lat 80 wynosił aż 70%. Z kolei w latach 1951-1963 aż 91%.

Wynikało to z tego, że o ile posiadanie zamożnej klasy jest korzystne dla społeczeństwa, ponieważ ma ona środki do inwestycji na rozwój nowych technologii, biznesów etc. o tyle po przekroczeniu pewnego pułapu dochodów gotówka jest roztrwaniana na niepochamowaną i nieproduktywną  konsumpcję.

Docelowo jako społeczeństwo musimy zmienić styl życia. Upatrywanie szczytu szczęścia w gromadzeniu przedmiotów i praktyczne rozumienie pojęcia "wartości" wyłącznie jako wartości ekonomicznej to upadek cywilizacyjny i kryptonihilizm. Objawia on, że wewnątrz jesteśmy pozbawieni wszelkich autentycznych Wartości pisanych przez wielkie "w".

Dziedzictwo na ulicach. Londyńczycy walczą o swoje lampy gazoweAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas