"Blokery metanu" dla brytyjskich krów. Ekolodzy protestują
Magdalena Mateja-Furmanik
Wielka Brytania przyjęła "Program Net Zero", którego celem jest całkowita redukcja emisji gazów cieplarnianych. Jednak by to osiągnąć, rząd rozważa rozwiązania technologiczne zamiast gospodarczych, co budzi sprzeciw niektórych ekologów. Ostatnio kontrowersję wywołał plan podawania krowom pasz z "blokerami metanu".
Branża mięsna jest odpowiedzialna aż za 14 proc. emisji gazów cieplarnianych. Dużą rolę odgrywa metan, który jest wytwarzany przez zwierzęta w procesie trawienia i wydalania. Aby zminimalizować ich produkcję, ekolodzy walczą o zmniejszenie ilości bydła hodowlanego — zwłaszcza krów. Tylko w Wielkiej Brytanii żyje ich 9,4 mln. Jednak branża mięsna wpadła na inny pomysł. Zamiast zmniejszenia produkcji, chce podawać zwierzętom paszę, która może zminimalizować emisje metanu.
Brytyjski rząd zapowiada, że jeśli okaże się ona skuteczna, będzie obowiązkowa od 2025 r. Na razie jednak projekt jest w fazie testów i nie dostarczył dowodów na to, że zmiana paszy rzeczywiście działa i jest bezpieczna zarówno dla zwierząt jak i dla ludzi.
Zieloni protestują
Rozwiązanie zaproponowane przez rząd nie wzbudziło jednak entuzjazmu wśród działaczy klimatycznych. Ich zdaniem ta propozycja nie rozwiąże innych poważnych szkód środowiskowych wynikających z przemysłu wołowego i mleczarskiego. Ich zdaniem priorytetem powinno być zmniejszenie konsumpcji, a nie poleganie na niesprawdzonych rozwiązaniach technologicznych.
Z aktywistami zgodziła się grupa 700 naukowców, którzy podkreślają, że poleganie na technologiach, które nie zostały jeszcze wymyślone bądź sprawdzone, nie jest odpowiedzialne.
Zgadza się z nimi również Vicki Hird, szefowa "Sustain" - sojuszu organizacji promujących lepszą żywność i rolnictwo.
W rozmowie z "The Guardian" stwierdziła, że
Rządy i przemysł lubują się w forsowaniu rozwiązań technologicznych, co może trochę pomóc, ale nie naprawi poważnych szkód powodowanych przez uzależnienie naszej gospodarki od zwierząt gospodarskich. Nie naprawi też szkód wynikłych z wycinania lasów deszczowych na paszę i pastwiska czy zanieczyszczania rzek w Wielkiej Brytanii. Musimy po prostu produkować mięso lepszej jakości i jeść go mniej. W tym celu musimy użyć sprawdzonych narzędzi agroekologicznych.
Nawet gdyby rzeczywiście powstała pasza, której jedzenie zmniejsza produkcję metanu przez bydło, wprowadzenie jej do powszechnego użytku wymagałoby wielu testów, na które potrzebny jest czas. Brytyjska Agencja ds. Standardów Żywności musiałaby przeprowadzić szczegółową ocenę ryzyka wpływu każdego dodatku na zdrowie i dobrostan zwierząt, zagrożenia dla bezpieczeństwa żywności, ryzyko dla pracowników, szersze zagrożenia środowiskowe oraz skuteczność produktów, przed wydaniem im licencji na stosowanie w paszach w celu zmniejszenia ilości metanu.
Tego czasu jednak mamy coraz mniej. Nie powinniśmy się zatem nastawiać na magiczne rozwiązanie technologiczne, ale na zmniejszenie konsumpcji tu i teraz.
Źródło: The Guardian