Niemcy testują elektryczne autostrady. Ciężarówki będą jak pociągi?
Zelektryfikowanie ruchu na autostradach to teoretycznie najskuteczniejszy sposób na wyeliminowanie emisji spalin przez samochody ciężarowe. Nie jest to jednak łatwe pod względem technologicznym.
Toczy się debata na temat tego jak sprawić, żeby transport samochodami ciężarowymi stał się bezemisyjny. Propozycjami są m.in. baterie oraz wodorowe ogniwa. Ale jest jeszcze trzecia droga - system, który dostarcza energię elektryczną do ciężarówek w trakcie jazdy, poprzez przewody elektryczne, które umieszczane są nad jezdnią.
Taki system jest prosty i energooszczędny, ponieważ dostarcza energię bezpośrednio z sieci elektrycznej do silników. Technologia ta pozwala zmniejszyć wagę pojazdów i koszty, ponieważ baterie są zazwyczaj ciężkie i drogie.
Taką elektryczną autostradę testują właśnie Niemcy. Urządzenia dostarczał Siemens. Firma zaadaptowała technologię, która od dziesięcioleci używana jest do napędzania pociągów.
Pomysł ma jednak jedną oczywistą wadę - kto zapłaci za poprowadzenie tysięcy kilometrów przewodów wysokiego napięcie nad głównymi autostradami na świecie?
Elektryczne autostrady
Jak na razie odcinki autostrady wyposażone w linie wysokiego napięcia są krótkie - to łącznie około pięciu kilometrów w pobliżu Frankfurta. Celem jest zweryfikowanie, jak system sprawdzi się w codziennym użytkowaniu przez firmy transportowe. Do końca roku z tej infrastruktury korzystać ma 20 ciężarówek.
Według autorów koncepcji najsensowniejsze byłoby najpierw zelektryfikowanie autostrad o dużym natężeniu ruchu, gdzie większość ciężarówek jeździ codziennie tą samą trasą. Zelektryfikowana autostrada pozwoli firmom kurierskim zaoszczędzić na paliwie. Według Siemensa w długotrwałej perspektywie 4 tys. km "elektrycznej autostrady" wystarczyłoby, żeby przejąć 60 proc. ruchu ciężarówek w Niemczech.
Może wydawać się natomiast, że tego rodzaju pomysł - jak i cała elektryfikacja transportu - nie ma w Polsce sensu pod względem klimatycznym, bo i tak wytwarzamy energię z węgla. Dane wskazują, takie myślenie to błąd. Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych wskazało ostatnio, że w Polsce w ciągu całego cyklu życia elektryczne samochody produkują średnio o 29 proc. mniej dwutlenku węgla niż te spalinowe. Natomiast w naszym kraju cały czas 90 proc. transportu drogowego napędzają silniki spalinowe. Sektor ten w Polsce odpowiada za kilkanaście procent emisji CO2, a w całej UE aż za 35 proc.
Źródło: New York Times, PAP, Reuters
mcz