NIK obnaża problem w polskiej energetyce. Bez zmian czeka nas kryzys

W 2018 roku odmówiono przyłączenia do sieci elektroenergetycznej jedynie 5,9 procentach chętnych. W pierwszej połowie 2022 roku - już w 99,3 procentach. Najnowszy raport Najwyższej Izby Kontroli pokazuje, że jeśli nie weźmiemy się za modernizację przestarzałego systemu, czekają nas bardzo trudne czasy.

Polskie sieci przesyłowe wymagają modernizacji
Polskie sieci przesyłowe wymagają modernizacji123RF/PICSEL

Nowoczesna, rozwinięta infrastruktura energetyczna to konieczność. Umożliwia rozwój gospodarczy i społeczny kraju, znacząco wpływa na koszty energii elektrycznej oraz zapewnia stabilność całego systemu i dostaw prądu, zwiększając bezpieczeństwo energetyczne. Jest też niezbędna, by przygotować państwa do koniecznej transformacji. Czyli jak najszybszego odejścia od paliw kopalnych, co pozwoli uwolnić się od importu surowców (np. z Rosji), obniżyć rachunki za prąd i wesprze działania na rzecz klimatu.

A jako że przyszłość świata bez paliw kopalnych oznacza świat napędzany przez prąd, zapotrzebowanie na energię elektryczną będzie rosnąć.

Raport NIK o energetyce jest miażdżący

Żeby odpowiednia infrastruktura się pojawiła, niezbędna jest odpowiednia sieć dystrybucyjna. A więc coś, co w Polsce nie istnieje.

- Ponad połowa naszych linii elektroenergetycznych ma więcej niż 30 lat, co utrudnia przyłączanie odnawialnych źródeł energii [OZE]. Jakość przesyłanej energii jest coraz niższa, modernizacja sieci kuleje, coraz częstsze jest ryzyko przerw w dostawie energii - tymi słowami Marian Banaś, prezes NIK, podsumowuje najnowszy raport Izby na temat rozwoju (a raczej jego braku) sieci elektroenergetycznej w Polsce.

Raport objął okres od 1 stycznia 2018 r. do końca czerwca 2022 r. Co zawiera w szczegółach?

Słup energetyczny niedaleko BełćhatowaDominika Zarzycka/SOPA Images/LightRocketGetty Images

Coraz więcej jest odmów i inwestycji

"Dotychczasowy zakres i wielkość inwestycji nie były dostosowane do zapotrzebowania kreowanego przez przedsiębiorców i obywateli" - wskazuje NIK.

Widać to zwłaszcza po OZE, gdzie wraz z rosnącą liczbą wniosków i zgłoszeń o przyłączenie do sieci rosła też liczba odmów. Podczas gdy w  2018 r. udział takich odmów wynosił jedynie 5,9 procent, to w pierwszej połowie 2022 r. było to już 99,3 procent. W całym 2021 r. liczba odmów wynosiła zaś mniej więcej tyle, ile w pierwszym półroczu roku następnego (odpowiednio 2286 i 2102).

Trudno jednak dziwić się odmowom, skoro Urząd Regulacji Energetyki (URE) i operatorzy sieci dystrybucyjnych w niezbędne dostosowanie systemu po prostu nie inwestowali. "Dwie z trzech spółek właścicielskich operatorów systemów dystrybucyjnych ograniczały rozwój sieci poprzez wpływanie na obniżenie realnych nakładów inwestycyjnych" - informuje NIK. Zdaniem Izby w ten sposób naruszono unijne zasady niezależności operatorów.

W konsekwencji nie zrealizowali oni planów inwestycyjnych i modernizacyjnych na poziomie uzgodnionym z prezesem URE. "Poniesione wydatki były niekiedy nawet o 48 procent niższe od zaplanowanych, choć przychody i pozyskane z UE środki umożliwiały sfinansowanie zaplanowanych inwestycji" - zauważają kontrolerzy.

Co ważne, rosnąca liczba odmów przyłączenia do sieci OZE nie była uwzględniana w planach rozwoju sieci. Prezes URE nie brał pod uwagę liczby odmów ani w danym okresie, ani w poszczególnym rejonie. "Oznaczało to, że plany mogły nie uwzględniać zapotrzebowania na rozwój lub modernizację tych fragmentów sieci, dla których w danym okresie wydano znaczną liczbę odmów przyłączenia" - wyjaśnia NIK.

gniazdko123RF/PICSEL

Sieć energetyczna jest coraz starsza

Brak wystarczających inwestycji w sieci dystrybucyjne oznacza zaś starzenie się infrastruktury.

W 2021 r. łącznie 46% linii elektroenergetycznych 110 kV (wysokich napięć) była starsza niż 40 lat, a wśród nich połowa miała więcej niż pół wieku. Jednocześnie tylko 16% tych linii miała mniej niż dekadę.

W tym samym czasie więcej niż 40 lat miało 40 procent linii średniego oraz 30 procent linii niskiego napięcia.

We wszystkich przypadkach im późniejszy był okres objęty kontrolą, tym większy był średni wiek linii. Starzały się także stacje i rozdzielnie elektroenergetyczne. To również wyraźnie uwypukla problem, który zaznaczyliśmy wcześniej: inwestycje leżały.

NIK stawia rządowi zarzuty

Najwyższa Izba ma też wiele zarzutów wobec działalności rządu.

Ministerstwo Klimatu i Środowiska przygotowało akty wdrażające prawo unijne z ponad dwuletnim opóźnieniem lub w niepełnym zakresie. - Niepełna transpozycja przepisów unijnych również opóźnia rozwój sieci dystrybucyjnej, ponieważ brak było jednolitego środowiska prawnego. To zaś utrudniało podmiotom prywatnym i przedsiębiorcom pełne zaangażowanie w rozwój sektora energetycznego - komentuje Banaś.

Ministerstwo nieskutecznie monitorowało też stan realizacji działań przewidzianych w kluczowym dokumencie, czyli polityce energetycznej państwa do 2040 r. (PEP2040). Nieskutecznie, bo nie doprowadziło do tego, co najważniejsze: ich realizacji. Chodzi m.in. o skablowanie sieci, czyli przeniesienie napowietrznych linii pod ziemię. "Istnieje silna korelacja pomiędzy stopniem skablowania sieci, a wskaźnikami charakteryzującymi ciągłość zasilania odbiorców" - zauważa Izba.

Zaawansowany wiek infrastruktury sieciowej oraz brak odpowiednich planów i inwestycji sprawiły, że od 2020 do 2021 r. ilość niedostarczonej energii wzrosła aż o połowę. Efekt? - Za niską jakością energii idzie konieczność wypłaty odbiorcom bonifikat przez operatorów systemów dystrybucyjnych, co stanowi dodatkowe obciążenie finansowe spółek dystrybucyjnych - mówi Banaś.

W porównaniu z rokiem 2020 liczba wniosków w 2021 r. wzrosła prawie sześciokrotnie, a w 2022 r. - prawie 25-krotnie.

Nie tych kosztów powinniśmy jednak obawiać się najbardziej. Bez odpowiednich inwestycji w modernizację sieci realnie zagrożone będzie bezpieczeństwo energetyczne Polski. Efektem mogą być m.in. braki w dostawach prądu, rosnące koszty energii i znaczne obniżenie konkurencyjności polskiej gospodarki.

Elektrownia w BełchatowieOmar Marques / Anadolu AgencyGetty Images

Sieć Energetyczna ma 10 lat na modernizację

W połowie marca Polskie Sieci Elektroenergetyczne przedstawiły plan modernizacji sieci do 2034 r. Koszt przewidzianych inwestycji to 64 miliardy złotych.

Plany te uwzględniają m.in. postępującą elektryfikację ciepłownictwa (pompy ciepła) i transportu (pojazdy elektryczne) oraz powstanie nowych dużych odbiorców energii elektrycznej. Zdaniem PSE "znacząco" wpłynie to na wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną i moc w systemie.

Projekt zakłada m.in. wyprowadzenie do ok. 18 GW mocy z morskich elektrowni wiatrowych, 45 GW elektrowni fotowoltaicznych, ponad 19 GW farm wiatrowych, przyłączenie elektrowni jądrowej na Pomorzu, a także oddanie do eksploatacji małych reaktorów jądrowych (choć ich powstanie jest mocno wątpliwe, bo technologie te jeszcze nie istnieją).

Zmiany klimatu w Polsce

Jednym z najważniejszych projektów w planie rozwoju jest budowa tzw. połączenia stałoprądowego, które połączy północ z południem kraju. "Pozwoli to na przesłanie mocy z nowych źródeł wytwórczych do odbiorców, bez obciążania przy tym reszty sieci przesyłowej" - informują PSE.

Wszystkie inwestycje pozwolą na pozyskiwanie z OZE 50% zapotrzebowania na krajową energię elektryczną. Zdaniem ekspertów możliwości są jednak znacznie większe. Jak ocenia energetycznych think-tank Instrat, już do końca tej dekady odnawialne źródła energii mogłyby zapewniać nawet 70% prądu.

O tym, że potencjał OZE jest niewykorzystywany, przekonujemy się już teraz. Choć wiosna dopiero się rozpoczęła, w tym roku operatorzy sieci już kilkukrotnie musieli wyłączać OZE. Bo sieci nie byłyby w stanie przyjąć całego prądu, który mogły wyprodukować.

Prąd jest, ale nie ma sieci. Marnujemy zieloną energię

 

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas