Jak Twoja lodówka ogrzewa planetę?
Zapotrzebowanie energię rośnie. Coraz więcej z nas decyduje się (i może sobie pozwolić) na zainstalowanie w mieszkaniu klimatyzacji zwiększającej komfort w upalne dni. Jeśli dorzucimy do tego fakt, że każdy z nas posiada w domu lodówkę, nasz ślad węglowy może znacząco wzrosnąć.
Wraz ze wzrostem zarobków, rośnie również chęć poprawy komfortu naszego życia. A ten wiąże się między innymi z przebywaniem w chłodnych pomieszczeniach czy samochodach w upalne dni. W obecnych czasach trudno sobie wyobrazić biuro czy inne miejsce pracy bez klimatyzacji. Podobnie jeśli chodzi o samochody, gdzie klimatyzacja coraz częściej montowana jest w standardzie. Jeśli dodamy do tego fakt, że każdy z nas posiada w domu lodówkę - problem staje się naprawdę poważny. Każde urządzenie chłodzące powoduje bowiem globalne ocieplenie.
Chłodzenie w czasach pandemii
W dzisiejszych czasach chłodzenie staje się coraz powszechniejsze. Często nie jest to jedynie kwestia komfortu, ale ludzkiego zdrowia i życia: ostatnio wiele mówi się na ten temat w kontekście szczepionek, których przechowywanie i transport wymagają niskich temperatur. Wiele innych leków ratujących życie (i nie tylko), jak insulina czy antybiotyki, również musi być przechowywana w temperaturach poniżej zera, inaczej staną się bezużyteczne. Oprócz tego każdy z nas posiada przecież w domu lodówkę; bez niej nasze jedzenie szybko by się zepsuło. Przemysł chłodniczy jest więc niezwykle ważny, ale także zanieczyszczający środowisko - odpowiada za około 10 proc. globalnej emisji CO2.
Pod presją zmniejszenia zanieczyszczania klimatu są nie tylko wielkie firmy i koncerny, ale również każdy z nas. Z jednej strony chodzi o zakup i użytkowanie urządzeń chłodzących, z drugiej - o ich utylizację. Lodówki i klimatyzatory zużywają ogromne ilości energii, zwłaszcza wówczas, gdy pracują w wysokich temperaturach. A taka jest w końcu ich rola. Co więcej, zawierają także różnego rodzaju chemikalia, które w niezwykle łatwy sposób pochłaniają ciepło z otoczenia. A szacuje się, że liczba urządzeń chłodzących do roku 2050 może wzrosnąć aż do 9,5 miliarda.
Szkodliwe czynniki chłodzące
Jeszcze kilkanaście lat temu najpopularniejszych czynnikiem chłodniczym były chlorofluorowęglowodory (CFC), ale po tym, jak stwierdzono, że zubażają one warstwę ozonową, zostały wycofane. Obecnie dominują wodorofluorowęglowodory (HFC) i wodorochlorofluorowęglowodory (HCFC), ale te znów pozostają niezwykle silnymi gazami cieplarnianymi. Ich zdolność do ogrzania atmosfery jest - według badań - tysiące razy większa niż dwutlenku węgla. Według analiz EIA oraz Project Drawdown, kluczowa jest nie tylko utylizacja sprzętów chłodzących, ale także ponowne wykorzystanie gazów chłodniczych. Właśnie w ten sposób możemy zmniejszyć globalną emisji CO2.
Ustalenie, które urządzenia zawierają naturalne czynniki chłodnicze, a które nie, nie jest jednak łatwe. Niektóre kraje wprowadziły już etykiety, pomagające ich identyfikację, ale nie jest to jeszcze zjawisko tak powszechne, jakim być powinno. Wciąż bowiem szkodliwych czynników w naszych lodówkach i innych urządzeniach chłodzących jest tak wiele, że nasze pragnienie chłodu w zauważalny sposób przekłada się na ocieplenie świata.
Od potrzeby chłodu w gorące dni raczej nie uciekniemy. Z jednej strony ludzie w dużym stopniu przywykli do tej cywilizacyjnej potrzeby, z drugiej - niskie temperatury często są po prostu niezbędne, choćby dla prawidłowego przetrzymywania leków. A w czasach pandemii, zrezygnować z tego nie sposób. Nie znaczy to jednak, że nic nie zależy od nas - wręcz przeciwnie. Kluczowa wydaje się utylizacja i ponowne wykorzystanie gazów chłodniczych. A jeśli spojrzymy na to, ile starych lodówek ląduje na osiedlowych śmietnikach czy w pobliskich lasach - wciąż mamy wiele do zrobienia.