Zmiany klimatu zabijają. Naukowcy podliczyli ofiary fal upałów
Globalne ocieplenie odpowiada za 37 proc. przedwczesnych zgonów wywołanych przez wysokie temperatury w ciągu ostatnich trzech dekad.
Autorzy badania opublikowanego w magazynie "Nature Climate Change" ostrzegają: wraz ze wzrostem temperatur na świecie fale upałów będą jeszcze bardziej śmiercionośne.
Naukowcy po raz pierwszy wyliczyli, ile osób już umarło z powodu podniesienia się temperatur na świecie.
Wcześniejsze badania dotyczące tego, jak zmiany klimatyczne wpływają na zdrowie ludzi, opierano o projekcje zagrożeń, takich jak fale upałów, susz, pożarów czy innych ekstremalnych zdarzeń pogodowych, których częstotliwość i intensywność rośnie wraz ze zmianami klimatycznymi. Nowe badanie, przeprowadzone przez międzynarodowy zespół składający się z 70 ekspertów, jest jednym z pierwszych, w którym analizowano skutki zdrowotne zmiany klimatu, które już nastąpiły.
To, jak szybko będzie pogarszać się sytuacja, zależy od tego, w jakim tempie ludzkość będzie ograniczać emisje gazów cieplarnianych, które w 2019 r. osiągnęły rekordowy poziom. Niewielki spadek emisji w 2020 r. był wywołany gospodarczymi skutkami pandemii.
Opublikowane właśnie wyniki badań obejmują analizę danych z 732 lokalizacji w 43 krajach na każdym kontynencie poza Antarktydą. Wynika z nich, że średnio 37 proc. wszystkich powiązanych z wysokimi temperaturami zgonów można bezpośrednio powiązać z globalnym ociepleniem.
"Zmiany klimatu to nie coś, co wydarzy się w odległej przyszłości. Możemy już dziś zmierzyć ich negatywny wpływ na ludzie zdrowie, poza znanymi efektami środowiskowymi"
Według autorów badania 100 tys. przedwczesnych zgonów rocznie można wiązać bezpośrednio z wywołanymi przez człowieka zmianami klimatu. Jednocześnie naukowcy przyznają, że ta liczba może być zaniżona, bo dwa szczególnie dotknięte ekstremalnymi falami upałów regiony - południowa Azja i środkowa Afryka - nie znalazły się w badanej próbie.
Liczba 100 tys. zgonów zgadza się z wynikami analizy opublikowanej niedawno w magazynie "Lancet". Naukowcy z amerykańskiego Instytutu Danych i Szacunków Medycznych (IHME) doliczyli się w 2019 r. aż 300 tys. zgonów wywołanych wysokimi temperaturami na świecie. Jeśli jedna trzecia to wynik zmian klimatycznych spowodowanych przez człowieka, jak utrzymuje zespół Gasparriniego, daje to ponad 100 tys. przedwczesnych śmierci.
Ponad jedna trzecia ofiar upałów to mieszkańcy Indii.
Cztery z pięciu krajów najbardziej narażonych na wywołane wysokimi temperaturami zgony znajduje się w południowej Azji i środkowej Afryce.
Odsetek zgonów wywołanych wysokimi temperaturami, który można przypisać globalnemu ociepleniu, jest różny w zależności od kraju. W USA, Australii, Francji, Wielkiej Brytanii czy Hiszpanii stanowi on około 35 do 39 proc. zgonów. W Meksyku, RPA, Tajlandii, Wietnamie czy Chile to ponad 40 proc. przedwczesnych śmierci. W sześciu krajach - Brazylii, Peru, Kolumbii, Filipinach, Kuwejcie czy Gwatemali, przekracza 60 proc.
By ustalić ten odsetek, uczeni połączyli dane medyczne, pomiary temperatur z lat 1991-2018 oraz modele klimatyczne. Wyliczono, ile ofiar upałów zostało zarejestrowanych, a do ilu zgonów nie doszłoby, gdyby nie zachodziły wywołane przez człowieka procesy ocieplenia planety.
Jednym z wniosków jest to, że to nie tylko wzrost średniej temperatury w miesiącach letnich przyczynia się do wzrostu śmiertelności, ale dzieje się tak również za sprawą fal upałów - czasu ich trwania, temperatur panujących w nocy i poziomu wilgotności powietrza.
Kluczowa jest też zdolność populacji do adaptacji. Jeśli 95 proc. mieszkańców danego kraju ma dostęp do klimatyzacji, śmiertelność jest niższa. Tam, gdzie klimatyzacja jest rzadka, albo gdzie rolnicy są zmuszeni do pracy w polu w temperaturach przekraczających 45 st. Celsjusza, wpływ fal upałów bywa katastrofalny.
Skutki ponoszą także bogate kraje. Fala upałów, która dotknęła zachodnią Europę w 2003 r., pochłonęła 70 tys. ofiar.
Rozwijające się pole badań nad atrybucją zmian klimatu mierzy na przykład to, jak globalne ocieplenie wpływa na siłę huraganów, długość susz czy zniszczenia wywołane przez fale sztormowe. "Zmiana w sposobie myślenia jest konieczna, by globalni przywódcy zrozumieli, z jakim ryzykiem mamy do czynienia" - napisał w komentarzu w Nature Climate Change Dan Mitchell, badacz z Uniwersytetu Bristolu.