Skąd się biorą klimatyczni denialiści? Niemieccy badacze już to wiedzą
Mimo przytłaczających, naukowych dowodów świadczących o tym, że klimat Ziemi się ociepla i że odpowiada za to działalność człowieka, nadal duży odsetek ludzi nie wierzy w zmiany klimatyczne. Nowe badanie niemieckich naukowców rzuca światło na to, kim są i skąd się biorą klimatyczni denialiści.
Naukowcy nie mają wątpliwości. Nasza planeta się ociepla, a odpowiedzialne za to nie są naturalne procesy, a działalność człowieka. O tym, że emisje gazów cieplarnianych wynikające z działalności człowieka prowadzą do podgrzewania naszego klimatu zaświadcza - według różnych badań - co najmniej 97 proc. prac naukowych opublikowanych na świecie.
Mimo to wielu ludzi nadal jest nieprzekonanych. Według przeprowadzonych w 2019 r. przez YouGov i Cambridge Globalism Project badań, w niektórych krajach nawet niemal 20 proc. obywateli nie wierzy w to, że klimat się zmienia, lub w to, że to ludzkość ponosi za to odpowiedzialność. Wśród krajów, w których denializm klimatyczny jest najpowszechniejszy, są Indonezja (18 proc.), Arabia Saudyjska (16 proc. ) i Stany Zjednoczone, gdzie w katastrofalne zmiany klimatyczne wątpi 13 proc. badanych.
Badania przeprowadzone w Polsce dają inne wyniki. Według przeprowadzonych w 2022 r. badań firmy 3M, w naszym kraju w zmiany klimatu nie wierzy mniej, niż jedna dziesiąta badanych (8 proc.). 67 proc. Polaków uważa, że zmiana klimatu dotyka ich osobiście, a 68 proc. odczuwa niepokój o zdrowie swoje i bliskich w związku z zachodzącymi procesami klimatycznymi.
Czy ludzie zaprzeczają zmianom klimatu żeby nie zmieniać swoich zachowań?
Skąd jednak bierze się tak wielka ludzi, którzy wbrew dowodom nie wierzą w realność przemian dotykających naszej planety? Jedna z hipotez głosi, że te przekonania mają swoje źródło w specyficznej formie samooszukiwania się, a mianowicie w tym, że ludziom po prostu łatwiej jest żyć ze swoimi szkodzącymi klimatowi zachowaniami jeśli nie wierzą, że sytuacja rzeczywiście będzie aż tak zła. "Nazywamy ten proces myślowy «rozumowaniem motywowanym»" mówi profesor Florian Zimmermann, ekonomista na Uniwersytecie w Bonn.
Umotywowane rozumowanie pomaga nam usprawiedliwiać nasze zachowanie. Na przykład ktoś, kto kilka razy w roku leci na wakacje, może mówić sobie, że bez niego samolot i tak by wystartował, że jeden lot nie zrobi żadnej różnicy lub - co bardziej istotne - że nikt nie i tak udowodnił istnienia zmian klimatu spowodowanych przez człowieka. Wszystkie te wzorce argumentacji są przykładami motywowanego rozumowania. To naginanie faktów do momentu, w którym pozwoli nam to utrzymać pozytywny obraz siebie, jednocześnie stale stosując szkodliwe zachowania.
Ale jaką rolę odgrywa ta forma samooszukiwania się w tym, jak ludzie myślą o zmianach klimatycznych? Wcześniej niewiele było dowodów naukowych, które pozwalałyby odpowiedzieć na to pytanie. Najnowsze badanie wypełniło tę lukę w wiedzy i przyniosło kilka nieoczekiwanych wyników. Zimmermann i jego kolega Lasse Stötzer przeprowadzili serię eksperymentów online na reprezentatywnej próbie 4000 dorosłych Amerykanów.
20 dolarów albo ratowanie klimatu
Podstawą eksperymentów była darowizna o wartości 20 dolarów. Uczestnicy zostali losowo przydzieleni do jednej z dwóch grup. Członkom pierwszej grupy pozwolono podzielić 20 dolarów między dwie organizacje, obie zaangażowane w walkę ze zmianami klimatycznymi. Osoby z drugiej grupy mogły zdecydować się zatrzymać 20 dolarów dla siebie, zamiast je rozdawać. "Każdy, kto decyduje się zachować dla siebie darowiznę, musi to przed sobą uzasadnić" mówi Zimmermann. "Jednym ze sposobów osiągnięcia tego jest zaprzeczanie istnieniu zmian klimatycznych".
Prawie połowa osób z drugiej grupy zdecydowała się zatrzymać pieniądze. Naukowcy postanowili ustalić, czy te osoby uzasadniły swoją decyzję, odrzucając zmiany klimatyczne.
W tym celu, obie grupy zostały losowo przemieszane. Bez "umotywowanego rozumowania" badani powinni więc kierować się podobnym podejściem do globalnego ocieplenia spowodowanego przez człowieka. Jeśli jednak ci, którzy zatrzymali pieniądze dla siebie, uzasadniali swoje działania oszukiwaniem siebie, wówczas grupa w skład której weszli po przemieszaniu, powinna wykazywać większe wątpliwości co do zmian klimatycznych. “Nie zaobserwowaliśmy jednak żadnych oznak takiego efektu" stwierdza Zimmermann.
"Innymi słowy, nasze badanie nie dało nam żadnych wskazówek, że błędne przekonania na temat zmian klimatycznych wynikają z tego rodzaju samooszukiwania się" mówi Zimmermann. Na pierwszy rzut oka jest to dobra wiadomość dla decydentów, ponieważ wyniki mogą oznaczać, że rzeczywiście możliwe jest skorygowanie błędnych wyobrażeń na temat zmian klimatycznych poprzez samo dostarczenie kompleksowych informacji. Jeśli natomiast ludzie naginają rzeczywistość, by uzasadniać własne działania, to takie podejście raczej nie wystarczy.
Zimmermann radzi jednak zachować ostrożność: "Nasze dane rzeczywiście ujawniają pewne przesłanki wskazujące na wariant umotywowanego rozumowania, w szczególności na to, że zaprzeczanie istnieniu globalnego ocieplenia spowodowanego przez człowieka stanowi część tożsamości politycznej pewnych grup ludzi". Innymi słowy, niektórzy ludzie mogą w pewnym stopniu definiować siebie przez sam fakt, że nie wierzą w zmiany klimatyczne. Dla nich taki sposób myślenia jest ważną cechą odróżniającą ich od innych grup politycznych i dlatego prawdopodobnie po prostu nie przejmują się tym, co badacze mają do powiedzenia na ten temat.