Pożegnanie z cyrkiem. Poszło o prawa zwierząt

W cyrku nie śmieje się ten, kto... - głosi seria powiedzeń. Faktycznie, obecność zwierząt w cyrku stanowi duży problem. Ich tresura często jest dla nich bolesna, a warunki, w jakich są trzymane, odbiegają od akceptowalnych. To dlatego cyrki, zwłaszcza te ze zwierzętami, stają się coraz mniej popularne.

Cyrk powoli odchodzi do lamusa. Jego odejście przyspiesza kwestia praw zwierząt
Cyrk powoli odchodzi do lamusa. Jego odejście przyspiesza kwestia praw zwierzątUnsplash

Setki widzów wstrzymały dech. Nikt wcześniej nie wykazał się publicznie taką brawurą. 23-latek na oczach tłumu wszedł do klatki pełnej najgroźniejszych drapieżników świata. Był sam na sam z trzema lwami, dwoma lampartami i pumą. Publiczność spodziewała się krwawej jatki, ale zobaczyła coś zupełnie innego. 

"Lew zatrzymał się i stał zafascynowany. Tygrys przykucnął. Puma odskoczyła z cichym pomrukiem gniewu, a lampart powoli cofnął się od swojego pana" pisał biograf showmana O.J. Ferguson. "Publiczność była oczarowana. A potem nadszedł najbardziej spektakularny widok. Siłą swojej woli przywołał zwierzęta, podczas gdy on rozgościł się przy ścianie klatki jak dumny król zwierząt

Pokaz w Nowym Jorku uczynił z Isaaca Van Amburgha światową gwiazdę. Sama królowa Wiktoria sześciokrotnie udawała się na jego przedstawienia, podczas których Amerykanin, pierwszy współczesny poskramiacz dzikich zwierząt, wkładał głowę w paszczę lwa czy zapraszał do klatki dzieci z publiczności. Jego naśladowcy często źle kończyli, ale on sam zmarł na zawał w wieku 44 lat otoczony ogromnym bogactwem. 

Cyrki coraz trudniej spotkać. Wiele miast zakazuje im wstępuBeata Zawrzel/REPORTEREast News

Tyle że jego występy nie miały wiele wspólnego z "siłą woli", którą zachwycał się biograf. Van Amburgh brutalnie bił zwierzęta - nawet łomem - a wszystkie dzikie koty biorące udział w pokazach były głodzone przez trzy dni przed pojawieniem się na cyrkowej arenie. Gdy już tam trafiały były często tak osłabione, że dopiero chłosta pejczem nakłaniała je do ruchu. 

Zwierzęta w cyrku i troska o ich prawa

Troska o prawa i dobro zwierząt zaangażowanych w podobne występy przegrała jednak z kolosalnymi wpływami, jakie przynosiły pokazy tresury dzikich zwierząt. Coraz więcej cyrków, które początkowo prezentowały jedynie popisy tresowanych koni czy psów, zaczęła oferować także taką mrożącą krew w żyłach rozrywkę. 

W ciągu kolejnych 150 lat cyrki wykorzystywały setki tysięcy zwierząt, często z gatunków uznawanych dziś za zagrożone. Dopiero w XXI wieku, wraz z gwałtownym spadkiem popularności takiej formy rozrywki, dobro zwierząt stało się istotnym tematem. 

Pierwszą grupę mającą zbadać warunki, w jakich przetrzymywane, tresowane i wykorzystywane są zwierzęta cyrkowe, powołał w 1998 r. brytyjski parlament. Przewodniczący komisji Roger Gale stwierdził w BBC, że "to niegodne zjawisko, a warunki, w jakich są przetrzymywane zwierzęta są tragicznie niewystarczające (...) wielu z nas sądzi, że nadszedł czas na zakończenie takich praktyk". Badacze z holenderskiego Uniwersytetu Wageningen w 2008 r. ustalili, że 71 proc. zwierząt cyrkowych ma problemy medyczne, 33 proc. tygrysów i lwów nigdy nie wychodzi na otwartą przestrzeń, przeciętna klatka dla tygrysa ma zaledwie 5 m2, a słonie spędzają 17 godzin dziennie spętane łańcuchami. 

Cyrk powraca do swoich korzeni. Coraz częściej tworzą go jedynie utalentowani ludzieBartlomiej Wojtowicz/REPORTEREast News

Mimo takich raportów działania mające na celu ograniczenie podobnych praktyk były wprowadzane bardzo wolno. Sami Brytyjczycy odpowiednią ustawę regulującą życie zwierząt cyrkowych i zakazującą najbardziej nieludzkich praktyk wprowadzili dopiero w 2019 r. 

Sama branża cyrkowa dostrzegła problem. Europejskie Stowarzyszenie Cyrków ECA opracowało regulacje dotyczące humanitarnego szkolenia i przetrzymywania zwierząt. Stowarzyszenie, które prowadzi lobbying na rzecz cyrków w Brukseli, zapewnia że robi wszystko, co w jego mocy by zapewnić najwyższe standardy zdrowia i dobrostanu zwierząt cyrkowych i popiera wprowadzanie rządowych regulacji ich dotyczących. 

Tyle tylko, że to może już nie wystarczyć. Z dwóch powodów. Po pierwsze, popularność cyrków ze zwierzętami spada. Jeszcze w ubiegłym roku Związek Pracodawców Cyrku i Rozrywki, największa polska organizacja skupiająca firmy działające w tej branży, w swoim skierowanym do Senatu stanowisku dotyczącym należącej do "piątki dla zwierząt" ustawy o ochronie zwierząt pisało, że “Cyrk ze swoimi cyrkowymi zwierzętami zapewnia nierzadko pierwszy żywy kontakt widza z nimi, pokazuje umiejętności zwierząt w bliskości z człowiekiem i wzajemne partnerstwo, (...) nie pokazuje przemocy, spełnia rolę edukacyjną". 

Polska Akademia Nauk miała odmienne zdanie. 27 marca 2015 r. jej Komitet Psychologii wydał uchwałę stwierdzającą, że “spektakle cyrkowe z udziałem zwierząt są pozbawione walorów edukacyjnych, a także potencjalnie szkodliwe dla procesu wychowania młodych ludzi"

Dla wielu młodych ludzi najwyraźniej wątpliwa jest także ich wartość rozrywkowa. Popularność cyrków występujących ze zwierzętami spada drastycznie na całym świecie. Pustki na trybunach sprawiły, że w 2017 r. swoją działalność zakończyła największa trupa cyrkowa świata, amerykański Ringling Bros. and Barnum & Bailey Circus, który działał nieprzerwanie od 1871 r. W Polsce w ubiegłym roku na trasę wyjechało zaledwie kilka cyrków, dwa spośród których zupełnie zrezygnowały z pokazów z udziałem zwierząt. 

Pokazy sprawności samych ludzkich artystów cyrkowych nadal cieszą się zresztą sporą popularnością, co pokazuje sukces międzynarodowej trupy Cirque du Soleil, która w szczytowym okresie wystawiała pokazy na wszystkich kontynentach, zatrudniała 4 tys. osób i przynosiła 810 mln dol. zysków. Po wybuchu pandemii cyrk ogłosił niewypłacalność, ale rządowa pomoc powinna pozwolić mu przetrwać. 

Dni zwierzęcych pokazów w cyrkach wydają się policzone

Pierwszym krajem, który wprowadził ich zakaz była Boliwia w 2009 r. Dziś dzikie zwierzęta nie mogą występować na arenach m.in. w Austrii, Belgii, Chorwacji, Holandii, Słowenii czy Wielkiej Brytanii. Malta, Chiny, Grecja czy Brazylia wprowadziły zakaz jakichkolwiek pokazów z udziałem zwierząt. 

W Polsce, z braku ustawy, sprawy w swoje ręce wzięło wiele samorządów lokalnych. Już blisko 40 miast przyjęło uchwały zabraniające na ich terenie występów cyrkowych z udziałem zwierząt. Są wśród nich m.in. Wrocław, Łódź, Kołobrzeg, Śrem i Warszawa. Tyle, tak długo, jak długo ich działalność nie była zakazana ustawowo, cyrki mogły się od takich decyzji odwoływać w sądach. 

Ze zwierząt zrezygnował m.in. słynny Cirque du SoleilKatja Ogrin, Press AssociationEast News

Sami cyrkowcy gwałtownie protestują przeciw oskarżeniom o znęcanie się. “Nasze zwierzęta traktujemy jak członków rodziny, one dorastają z naszymi dziećmi, więc jak moglibyśmy się nad nimi znęcać?" mówiła w 2016 r. Ewa Zalewska, dyrektor Cyrku Zalewski. 

Sprawa występów zwierząt w cyrkach wciąż bardzo dzieli Polaków. W 2017 r. Związek Pracodawców Cyrku i Rozrywki zebrał 26 tys. podpisów pod petycją o niezakazywanie zwierząt w cyrku. Pod petycją na rzecz wprowadzenia takiego zakazu w 2020 r. podpisało się prawie 400 tys. osób. 

Cyrki bez zwierząt. Czy zakaz oznacza ich koniec? Niekoniecznie

Nie tylko Cirque de Soleil radzi sobie dobrze bez zwierząt. Jeden z najstarszych cyrków Niemiec, Circus Roncalli, nadal pokazuje swoim widzom zwierzęcia. Wielkie słonie, konie, a nawet gigantyczne... złote rybki. Tyle że ich zwierzęta to hologramy, generowane przez 11 rozmieszczonych wokół areny projektorów. Takie rozwiązanie pozwala cyrkowi zachować coś ze swojej historycznej specyfiki, ale bez konieczności angażowania żywych zwierząt. Nawet legendarny Ringling Bros. and Barnum & Bailey, który ma w 2023 r. powstać z popiołów, nie będzie już wykorzystywał w swoich pokazach żadnych zwierząt. 

"Zwierzostan": KrowyPOLSAT GOPOLSAT GO
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas