Największa susza od 40 lat. Ponad 200 słoni nie żyje
Mateusz Zajega
Półwysep Somalijski nieustannie od dziewięciu miesięcy zmaga się rekordowo długą suszą, w wyniku której dostęp do wody i pożywianie jest znacząco ograniczony. Rzeczone zjawisko przyczynia się do zwiększonej śmiertelności wielu dzikich zwierząt, które po prostu padają z wycieńczenia.
Sytuacja w Rogu Afryki wygląda tragicznie. Mieszkańcy niektórych obszarów muszą zmagać się z jedną z największych katastrof humanitarnych ostatnich lat spowodowaną rekordową suszą. Milionom osób brakuje wody pitnej oraz pożywienia, przez co zmuszeni są uciekać w celu znalezienia lepszego miejsca do życia.
Zwierzęta umierają
Jak wiadomo, susza uprzykrza życie nie tylko ludziom, ale także zwierzętom. W szczególności zagrażana ona populacji roślinożerców, które dosłownie nie mają co jeść. Klimat stał się dla nich o wiele większym zagrożeniem niż na przykład kłusownictwo.
Wskutek trwającej od lutego suszy zarejestrowano w samej Kenii śmierć 205 słoni, 512 gnu, 381 zebr stepowych, 49 zebr pręgowanych 12 żyraf oraz 51 bawołów - poinformowało tamtejsze ministerstwo turystyki. To kilkakrotnie więcej zgonów niż w poprzednich latach.
Władze starają się ratować zwierzęta poprzez między innymi zrzucanie im jedzenia czy transportowanie wody do wyschniętych zbiorników. Niestety pomimo tych działań kolejne stworzenia wciąż umierają.
Warto zaznaczyć, że wymarcie tak wielu zebr pręgowanych (zwanych także zebrami Grevy'ego) jest poważnym zagrożeniem dla istnienia tego gatunku. Na całym świecie istnieje zaledwie około trzech tysięcy osobników, z których lwia cześć żyje właśnie w Kenii. Strata tych zwierząt z pewnością byłaby ogromnym ciosem dla lokalnej przyrody.
W ostatnich latach poczyniono znaczne kroki w celu ochrony wspomnianych zebr. Jeszcze pięć lat temu ich populacja spadła poniżej dwóch tysiąca osobników, lecz od tej pory na szczęście udało się odwrócić negatywny trend poprzez różnego typu programy ochronne.