Dym z pożarów sprzyja zakażeniom COVID-19

Ogromne pożary lasów niosą więcej zagrożeń, niż początkowo sądzono. Najnowsze badanie pokazuje, że dym z płonących lasów spowodował wzrost liczby zakażeń i zgonów na COVID-19.

Dym z pożarów może mieć wpływ na znaczący wzrost liczby zakażeń COVID-19
Dym z pożarów może mieć wpływ na znaczący wzrost liczby zakażeń COVID-19Pavel Bednyakov/SPUTNIK Russia/East NewsEast News
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

W badaniu przeprowadzonym przez naukowców Uniwersytetu Harvarda, które opublikowano w magazynie "Science Advances", przeanalizowano liczbę zakażeń w 92 hrabstwach w stanach Kalifornia, Waszyngton i Oregon. Te dane porównano z sytuacją pożarową. Naukowcy starali się wyeliminować wszystkie możliwe przyczyny wzrostu liczby zakażeń niezwiązane z pożarami lasów. Okazało się, że unoszące się w powietrzu cząsteczki sadzy podnosiły wskaźnik zakażeń o prawie 20 proc.

"W niektórych hrabstwach korelacja była bardzo silna. W dni z dużą ilością dymu liczba przypadków COVID-19 znacznie wzrastała" - twierdzi prof. Francesca Dominici z Harvard TH Chan School of Public Health. "Połączenie pożarów z pandemią może mieć naprawdę katastrofalny skutek". Naukowcy podejrzewają, że dym sprzyja przenoszeniu wirusa i osłabia płuca, powodując nasilanie się objawów choroby.

Wcześniejsze badania, w których również brała udział Dominici, wykazały, że niewielki wzrost długoterminowego narażenia ludzi na zanieczyszczenie powietrza wiąże się z 11 proc. wzrostem zgonów z powodu Covid. Inne badanie z zeszłego roku sugeruje, że 15 proc. wszystkich zgonów związanych z Covid-19 na całym świecie można przypisać zanieczyszczonemu powietrzu. Wpływ podobny, jak sadza z pożarów, może mieć też samochodowy smog.

W ubiegłym roku pożary strawiły w USA ponad 4 mln hektarów lasów i pól oraz liczne zabudowanie. Pięć z sześciu największych pożarów w historii Kalifornii wybuchło w ciągu zaledwie kilku miesięcy, a dym wywołany przez nie dotarł aż do Nowego Jorku.

Tegoroczna fala pożarów może być jeszcze większa. Trwający w północnej Kalifornii pożar Dixie jest największym w historii tego stanu. W ubiegłym tygodniu ogień niemal zupełnie zniszczył miasteczko Greenville w Kalifornii, a Denver w stanie Kolorado, położone setki kilometrów na wschód od pożaru, w ubiegłym tygodniu przez kilka godzin miało najgorszą jakość powietrza na świecie z powodu dymu docierającego tam znad Kalifornii.

"Przyjrzeliśmy się tylko hrabstwom położonym na zachodzie USA, ale sądzę, że nie ma znaczenia, gdzie jesteś. Wysoki poziom PM2.5 z dymu pożarowego w Nowym Jorku, odniesiesz ten sam katastrofalny efekt" - twierdzi Dominici. "To bardzo niepokojące. Wszystkich, którzy mieszkają w miejscu dotkniętym pożarami, prosiłabym o jak najszybsze zaszczepienie się. W dłuższej perspektywie pokazuje nam to po raz kolejny, jak ważna jest walka ze zmianami klimatu".

Tony plastiku w oceanach. Rozkłada się do 450 lat!Deutsche Welle
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas