​Wielkim koncernom mięsnym zależy na środowisku? Chyba raczej na reklamie

Największe na świecie firmy produkujące mięso i nabiał wydają o wiele więcej pieniędzy na reklamę niż na ochronę środowiska. - Ten raport ujawnia rażącą hipokryzję wielkich koncernów - przekonują twórcy nowego opracowania w tej sprawie.

Emisje pochodzące z produkcji wieprzowiny są znaczne i obecne w całym łańcuchu produkcji mięsa
Emisje pochodzące z produkcji wieprzowiny są znaczne i obecne w całym łańcuchu produkcji mięsaIMAGO/Imago Stock and People/East NewsEast News

Brazylijski gigant JBS przeznacza ok. 6% rocznych przychodów na reklamę. W reklamach tych niejednokrotnie chwali się działaniami na rzecz klimatu. Jest tylko jeden problem: to nieprawda.

Jak wynika z nowego raportu, największy producent mięsa na świecie przeznacza na działania klimatyczne zaledwie 0,03% swoich przychodów. Z tego powodu koncern został zmuszony przez organy USA do wycofania wprowadzających w błąd reklam. Dotyczyło to oświadczeń o planach dotyczących „zerowej emisji netto”, które uznano za niewiarygodne.

JBS jest też obecnie pozwany przez prokuratorkę generalną Nowego Jorku, Letitię James. Zarzuty ponownie dotyczą wprowadzania konsumentów w błąd co do swoich zobowiązań klimatycznych.

Nowi „handlarze wątpliwości”

Historia JBS jest jedną firm, której praktyki przedstawiono w raporcie „Nowi handlarze niepewności”. Tytuł ten nawiązuje do głośnej w USA książki „Handlarzy niepewności” z 2010 r. Naukowcy ujawnili w niej, jak koncerny paliwowe wzorują się na koncernach tytoniowych, by ukryć prawdę na temat ich szkodliwych działalności.

Zdaniem organizacji Changing Markets Foundation, czyli twórców raportu, dokładnie to samo można powiedzieć o największych koncernach produkujących mięso i nabiał.

To o tyle istotne, że produkcja mięsa i nabiału odpowiada za ok. 15-20% emisji gazów cieplarnianych. Emisje z produkcji samej wołowiny są zaś na poziomie porównywalnym z Indiami, a emisje 20 największych firm w branży wynoszą mniej więcej miliard ton gazów cieplarnianych. Gdyby koncerny te były krajem, byłyby ósmym największym niszczycielem klimatu na świecie.

Sektor ten jest też główną przyczyną utraty bioróżnorodności na świecie i wycinania Puszczy Amazońskiej. Najcenniejsze lasy świata znikają, by zrobić miejsce na pastwiska dla zwierząt i uprawy soi wykorzystywane w 80-90% na paszę.

Nestlé, który odpowiada za ok. 90 milionów ton emisji gazów cieplarnianychJohn Frost Newspapers/Mary Evans Picture Library/East NewsEast News

Ochrona klimatu się nie liczy

Twórcy raportu przedstawiają w nim historię lobbingu i kampanie reklamowe 22 największych firm zajmujących się hodowlą zwierząt. Oprócz JBS przyjrzano się też praktykom m.in. takich firm jak Danone, Nestle, Tyson i Cargill. Przedstawione studia przypadku dotyczą zaś USA, Wielkiej Brytanii, UE, Australii, Nowej Zelandii i Brazylii.

I tak żadna z firm uwzględnionych w raporcie nie określiła celów ograniczania emisji zgodnych z wytycznymi naukowców. Raport wykazał również, że branża nie podjęła odpowiednich działań, by rozwiązać problem emisji w najbliższych latach.

Koncerny te przeznaczają też średnio zaledwie 1% przychodów na sektor rozwoju i badań (R&D) – a przecież poszukiwanie rozwiązań dobrych dla klimatu i środowiska jest tylko jednym z wielu celów.

Regeneracja czy marketing?

Dobrym przykładem jest tu Nestlé, który odpowiada za ok. 90 milionów ton emisji gazów cieplarnianych (blisko jedna czwarta polskich emisji). Francuski koncern jako swoje główne zobowiązanie w zakresie zrównoważonego rozwoju przedstawia tzw. rolnictwo regeneratywne. Obejmuje to praktyki bliższe naturze i tradycyjnemu rolnictwu, które są nastawione na odbudowę gleby zniszczonej przez pestycydy i nawozy sztuczne.

Choć kierunek jest słuszny, eksperci zwracają jednak uwagę, że potencjał rolnictwa regeneratywnego do ograniczania emisji jest mocno ograniczony (wskazuje na to m.in. Światowy Instytut Zasobów). Ale nawet gdyby potencjał ten był wyższy, to i tak w 2023 r. Nestlé wydało 14 razy więcej na „marketing i administrację” niż na „regeneratywne rolnictwo”.

Rzecznik prasowy Nestlé przekonuje jednak na łamach portalu DeSmog, że firmie na ochronie klimatu naprawdę zależy i dlatego popiera polityki umożliwiające przyspieszenie zmian w rolnictwie. Koncern przekonuje, że „jest na dobrej drodze” do ograniczenia emisji rolniczych w swoim łańcuchu dostaw o 50% do 2030 r. Autorzy raportu zwracają uwagę, że o ile firmy traktują ochronę klimatu niezbyt poważnie, tak bardzo poważnie traktują i reklamę, i lobbing.

Reklama i lobbing na całego

Reklamy często ukierunkowane są na „zetki”, czyli młodsze pokolenie konsumentów. W tym celu producenci współpracują z influencerami na TikToku, Youtube i innych mediach społecznościowych, a także prowadzą programy edukacyjne w szkołach. JBS nie jest zaś jedyną firmą, która zdaniem autorów raportu wprowadza konsumentów w błąd. Na przykład duńska Arla reklamowała swój cheddar jako „budujący zrównoważoną przyszłość”, mimo że firma mleczarska nie posiada celów klimatycznych zgodnych z zaleceniami naukowców.Jednocześnie firmy i reprezentujące je grupy handlowe sprzeciwiają się wprowadzeniu przepisów chroniących środowisko w wielu krajach. 

Przemysł mięsny i mleczarski chętnie korzystał przy tym z – jak przedstawiają to twórcy raportu – „nadzwyczajnego dostępu politycznego”. Jak wynika z analizy, w ciągu ostatniej dekady firmy mięsne i mleczarskie odbyły ponad 600 spotkań z najważniejszymi decydentami w Komisji Europejskiej. Branża miała jeszcze większy dostęp do rządu USA, gdyż przez większość okresu od 2009 r. za rolnictwo odpowiadał człowiek będący wcześniej prezesem rady mleczarskiej. I znów odpowiada, bo Tom Vilsack powrócił na stanowisko sekretarza rolnictwa, gdy władzę przejął Joe Biden.

„Sektor zapewnił sobie ogromne zwycięstwo w Inflation Reduction Act, czyli sztandarowej amerykańskiej polityce klimatycznej. Ustawa z 2022 r. zapewniła miliardy dolarów na redukcję emisji, ale – w wyniku lobbingu firm, takich jak Cargill i Nestlé – nie uregulowała branży rolniczej” – informuje portal DeSmog.

Rażąca hipokryzja

- Sektor hodowlany ma niesamowity dostęp do najwyższego szczebla politycznego. Bezczelnie wykorzystuje to do ustalania agendy politycznej, a nawet definiowania zakresu możliwych regulacji dotyczących ochrony środowiska. Ponieważ główni gracze w tym sektorze są bardzo przeciwni regulacjom, kończymy z najsłabszym możliwym podejściem: same marchewki i żadnego kija – komentuje Nusa Urbancic, dyrektorka generalna Changing Markets Foundation.I podsumowuje krótko: - Ten raport obnaża rażącą hipokryzję wielkiego przemysłu mięsnego i mleczarskiego.