Upał tworzy „pożary zombie”. Kanada staje przed gigantycznym wyzwaniem

Straszne skutki zmian klimatu już odczuwamy na własnej skórze. Upał trawi aż trzy kontynenty, Amerykę Północną, Europę oraz Azję. Jednakże to w Kanadzie dochodzi do tajemniczych, niszczycielskich pożarów zwanych „pożarami zombie”. Czym one są?

Czym są "pożary zombie" i dlaczego tak trudno je ugasić?
Czym są "pożary zombie" i dlaczego tak trudno je ugasić?123RF/PICSEL
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Naukowcy i media już od dawna donoszą o postępujących zmianach klimatu. Podczas tego lata kilkaset milionów ludzi na całym świecie odczuwa je na sobie. Trzy kontynenty zmagają się z ekstremalnymi upałami oraz z przeciągającą się suszą.

Obszary, które wcześniej były względnie odporne na wysokie temperatury, teraz doświadczają rekordowych jej skoków. Doprowadza to do wysuszenia roślinności, gleby i torfowisk, co z kolei jest "idealnym podkładem" dla pożarów. Wysokie temperatury wdzierają się coraz głębiej w obszar Arktyki.

Pożary, które zachowują się jak zombie

Jak wskazują naukowcy, arktyczne gleby stale wysychają, przez co stają się niezwykle podatne na ogień. Gleby te palą się powoli, uwalniając jednocześnie ogromne ilości dymu do atmosfery. Pożary zazwyczaj występują na powierzchni ziemi, lecz w szczególnych przypadkach mogą zdarzyć się także podziemne pożary, które trafią naszą planetę "od środka".

"Pożary zombie" są niezwykle trudne do opanowania i ugaszenia. Jak zaznaczają kanadyjscy strażacy, w Albercie w Kanadzie znajdują się tysiące torfowisk o różnej wielkości. Właśnie na tym obszarze w tym roku odnotowano najwięcej "głębinowych pożarów".

Ogień narusza wewnętrzną strukturę torfowisk i gleb, przez co wykorzystanie ciężkiego sprzętu staje się niemożliwe. Jednakże najgroźniejszą cechą "pożarów zombie" jest to, że miesiącami mogą się tlić głęboko pod ziemią (np. przez całą zimę) i ponownie zapalać płytsze warstwy wczesną wiosną, kiedy wzrasta temperatura.

Ponadto ogień może przemieszczać się pod ziemią i pojawiać się w zupełnie niespodziewanym miejscu, nawet setki metrów dalej od miejsca początkowego. Dosłownie wychodzą spod ziemi jak zombie. Właśnie przez tę cechę pożary tego typu zyskały swój straszny przydomek.

Zimna Arktyka staje się łatwopalna

Trzeba zauważyć, że pożary są naturalnymi wydarzeniami mającymi miejsce w północnych ekosystemach leśnych i tundrowych. Jednakże w ostatnich latach notuje się zdecydowanie większą ich liczbę, dodatkowo ich zasięg staje się coraz większy.

Jak zauważają naukowcy, Arktyka ociepla się prawie cztery razy szybciej niż reszta świata. Media martwią się przekroczeniem wzrostem globalnej temperatury o 1,5 stopnia Celsjusza, ale już w Arktyce został przekroczony próg 2 stopni Celsjusza (w porównaniu do czasów przedindustrialnych).

Wraz ze zmianami temperatury, zmienią się również wzorce pogodowe. Znacznie częściej będą pojawiać się gwałtowne burze, a razem z nimi wyładowania elektryczne, które są z kolei inicjatorem większości pożarów.

Gleby torfowe i wieczna zmarzlina znajdujące się w północnych regionach Ziemi magazynują w sobie dwa razy więcej węgla niż atmosfera. Jak wskazuje portal Phys.org: "Około 70 proc. zarejestrowanego obszaru torfu arktycznego dotkniętego wypalaniem w ciągu ostatnich 40 lat miało miejsce w ciągu ostatnich ośmiu lat, a 30 proc. z tego w samym 2020 r., co wskazuje na przyspieszenie".

Po co nam pszczoły?SCP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas