Światowe lasy w kryzysie. Mimo deklaracji wylesianie nie hamuje

W 2021 r. przywódcy z ponad 100 krajów, na których terenach znajduje się zdecydowana większość światowych lasów, zobowiązali się do zatrzymania masowego wylesiania do 2030 r. Tegoroczna ocena poziomu utraty lasów wskazuje, że jest gorzej niż w poprzednich latach.

"Lasy na świecie przeżywają kryzys" - stwierdziła Erin Matson, główna autorka ukazującego się co roku raportu oceniającego stan światowych lasów (Forest Declaration Assessment).

W 2030 r. aż 100 krajów i wspólnot zobowiązało się odwrócić trend degradacji lasów w ciągu kolejnych lat. W ramach tego paktu przedsiębiorstwa i inwestorzy zobowiązali się do położenia kresu globalnemu wylesianiu i przywróceniu nawet 350 mln hektarów zdegradowanych gruntów do 2030 r.

Przyrodnicy twierdzą, że wysiłki powzięte przez kraje nie są skuteczne. Dla przykładu podają utratę lasów tropikalnych odpowiadającą powierzchni Danii. Skala wylesiania na świecie musiałaby spaść w tym roku aż o 28 proc. - to jedyna szansa na wywiązanie się z zobowiązania.

Szacuje się, że w 2022 r. z powierzchni Ziemi zniknęło 6,6 mln hektarów lasów. Większość to lasy znajdujące się w regionach tropikalnych. Z raportu wynika, że Unia Europejska poczyniła postępy na drodze do zatrzymania tempa wylesiania. Zmniejsza się też skala wyrębu w krajach, które utraciły już ogromne powierzchnie lasów: Brazylii, Indonezji i Malezji.

Według Erin Matson wylesianie odzwierciedla pogłębiający się kryzys klimatyczny, a utrata drzew tylko pogarsza obecny stan w skali globalnej. Specjalistka twierdzi, że świat od wielu lat idzie w złym kierunku, ponieważ nie chroni swoich najcenniejszych zasobów. 

Głównymi powodami degradacji i wycinki światowych lasów jest intensywny rozwój przemysłu - drzewnego, rolnictwa (hodowla i wypas zwierząt) i transportu (budowa dróg). Minimalne kwoty przeznaczana na ochronę lasów stanowią niewielki procent zysków, jakie przemysł czerpie z wycinania lasów.