Podręczniki trzeba pisać na nowo? 20-metrowy rekin był inny, niż myśleliśmy
Największy w dziejach rekin miał dorastać do ponad 20 metrów i pożerać wszystko, co pływa. Cały czas dowiadujemy się o nim jednak czegoś nowego. Wygląda na to, że megalodon wcale nie stanowił aż takiego postrachu oceanów.

Mówimy o ogromnej rybie, która żyła od 20 do kilku milionów lat temu. Nawet co do czasu wymarcia megalodona jest wiele teorii spiskowych zakrawających o kryptozoologię. Mówią one, że zwierzę może nawet gdzieś przetrwało, co podbijają hollywoodzkie filmy takie jak "Meg" z Jasonem Stathamem.
Zdaniem paleontologów megalodon wymarł ponad 2 mln lat temu, być może na skutek presji innych drapieżników, np. mniejszych od niego żarłaczy. Z żarłaczami zresztą często go łączono.
Pierwotne założenia mówiły, że to bliski krewny żarłacza białego i należał nawet do tego samego rodzaju Carchardon. Dzisiaj nie ma wątpliwości, że było inaczej. Dla megalodona utworzono nowy rodzaj Otodus, a jego związki z żarłaczami białymi są w zasadzie niewielkie. Ryby te wyglądały inaczej niż rekin znany z filmu "Szczęki". Nie były jego większą kopią.
Ta wielka ryba od lat potężnie działa na ludzką wyobraźnię. Mówimy wszak o potencjalnie największym rekinie w historii, z wielkimi szczękami, który samymi swoimi rozmiarami mógł siać potężny postrach w oceanach.
Przed laty badacz Bashford Dean określał długość megalodona na aż 25 metrów. To więcej niż w wypadku kaszalota i niejednego wieloryba. Tak ogromny rekin natychmiast zadziałał ludziom na wyobraźnię. Przedstawiano go jako morskiego drapieżnika wszechczasów, który bez problemu mógł polować nawet na wieloryby.
Tyle, że obliczenia Bashforda Deana powstały szacunkowo na podstawie budowy wielkich szczęk rekina. Okazało się, że były one nieproporcjonalnie zbudowane, a rozmiar szczęk niekoniecznie przekłada się na wielkość ryby.
Kenshu Shimada z Uniwersytetu DePaul określił ją na maksimum 15 metrów. To by znaczyło, że megalodon wcale nie górował tak bardzo nad największym współczesnym rekinem, którym jest rekin wielorybi.

A jednak megalodon był ogromnym rekinem
Ten pogląd obowiązywał do tego roku, gdy ukazały się badania naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Riverside, o których pisaliśmy w Zielonej Interii. Zdaniem badaczy z Uniwersytetu Kalifornijskiego długość 15 metrów w wypadku megalodona jest zaniżona.
Ryba mogła przekraczać 20 metrów przy wadze ponad 90 ton. To znaczy, że miała jednak rozmiary wielorybów, takich jak kaszalot czy waleń grenlandzki. Słusznie zatem uważamy go za największego rekina w dziejach, o imponujących rozmiarach i wielkich szczękach.
Możliwe jednak, że zwierzę miało tak ogromną długość przy relatywnie niedużej masie. Niewykluczone, że sylwetka megalodona zasadniczo odbiegała od obecnych żarłaczy i była bardziej smukła, wydłużona jak u innych drobniejszych rekinów jak żarłacz żółty czy mako.
A to pociąga za sobą kolejne konsekwencje. Żarłacze białe, do których porównywano niegdyś megalodona, to rekiny silne i zwrotne. Są dostosowane do wykonywania nagłych ataków na dużą zdobycz, taką jak morskie ssaki - uchatki, słonie morskie, foki, także delfiny i inne walenie.
Natomiast żarłacz żółty nie poluje w ten sposób. Pływa i patroluje spokojniej, jego ruchy są mniej gwałtowne, raczej płynne i bardzo energooszczędne. Do tego służy ich wrzecionowate ciało.

Megalodon nie polował jedynie na wieloryby
"Earth and Planetary Science Letters" publikuje nowe informacje na temat megalodona, a dokładnie - na temat jego możliwej diety. Jak czytamy, tak jak inne rekiny należał do ryb chrzęstnoszkieletowych, co oznacza, że nie zachowało się zbyt wiele jego szczątków, za wyjątkiem zębów i szczęk. Na ich bazie szacowano i wygląd, i rozmiary zwierzęcia - najczęściej błędnie. Zęby pozwalają jednak także wykonać próby izotopowe, które są dobrym sposobem na ustalenie, co wymarłe zwierzę jadało.
Megalodona zwykliśmy uważać za drapieżnika szczytowego, który swymi wielkimi szczękami chwytał i pożerał wszystko, co pływało. Tak się go najczęściej przedstawia. Skoro był tak wielki, to mógł przecież z tymi gabarytami chwytać ogromną zdobycz, chociażby ówczesne wczesne walenie. To także częsty wizerunek megalodona - ogromnego rekina polującego na wieloryby. Wizerunek niekoniecznie prawdziwy, a przynajmniej nie do końca.

Badacze z Uniwersytetu Goethego we Frankfurcie nad Menem w Niemczech zbadali zawartość izotopów cynku w kopalnych zębach megalodona znalezionych w Passawie i porównali z innymi rybami mięsożernymi.
Konkluzja jest taka, że nie odbiegały one składem izotopów od zębów ryb będących pokarmowymi oportunistami, co wskazuje na to, że i megalodon nie był wybredny w zdobywaniu pokarmu.
"Megalodon był pod każdym względem wystarczająco elastyczny, aby żywić się zarówno ssakami morskimi, jak i dużymi rybami. W zależności o okoliczności i dostępności pokarmu, raz znajdował się na szczycie piramidy pokarmowej, to znów na jej niższych poziomach" - wyjaśnia Jeremy McCormack z niemieckiego uniwersytetu.
A we wnioskach badań czytamy: "Megalodony wykazywały się większą elastycznością dietetyczną, niż wcześniej sądzono i były oportunistycznymi mięsożercami, zdolnymi do żerowania w całym obrębie łańcucha pokarmowego".
Słowem: jadły wszystko. Nie polowały jedynie na walenie i wielką zdobycz. Potrafiły się zadowolić także innego rodzaju dostępnym pokarmem.

A to jest zupełnie nowa i dość przełomowa koncepcja, bowiem stawia pod znakiem zapytania zakładane dotąd powody wymarcia megalodonów. Uznawaliśmy, że te ogromne rekiny były zbyt wyspecjalizowane pokarmowo. Atakowały walenie, polowały na nie i gdy zmieniła się dostępność tego pokarmu, gdy walenie stały się albo za duże, albo wymarły, wówczas nadszedł kres megalodona.
Miał on przegrać konkurencję z innymi rekinami. W obliczu nowych badań to wykluczone. Jako oportunista na pewno poradziłby sobie z taką presją i powody jego wymarcia przed ponad 2 mln lat musiały być inne.