Nowe badania na Wyspie Wielkanocnej. Wywróciły do góry nogami historię wyspy

Położona na Pacyfiku Wyspa Wielkanocna słynie z dwóch rzeczy. Po pierwsze, z ogromnych, kamiennych głów Moai, ustawianych na jej brzegach przez jej rdzennych mieszkańców. Po drugie, ze słynnej katastrofy ekologicznej, do jakiej miała doprowadzić nadmierna eksploatacja zasobów naturalnych przez pierwszych ludzi, którzy skolonizowali wyspę. Nowe badanie sugeruje jednak, że żadnej katastrofy nie było.

Wyspa Wielkanocna słynie z wielkich figur znanych jako Moai
Wyspa Wielkanocna słynie z wielkich figur znanych jako Moai123RF/PICSEL

Najczęściej powtarzana wersja historii Wyspy Wielkanocnej, zwanej przez rdzennych mieszkańców Rapa Nui, brzmi tak: około 1200 roku naszej ery do wybrzeży stosunkowo niewielkiej, liczącej 164 kilometry kwadratowe wyspy, dotarły łodzie Polinezyjczyków. Pierwsi osadnicy zastali miejsce nietknięte przez człowieka, skalistą wyspę pokrytą lasami palmowymi. 

Bezludna wyspa miała im się wydawać rajem. Wycinka drzew i konstruowanie ogrodów skalnych, chroniących plony przed warunkami pogodowymi, miała pozwolić nowoprzybyłym szybko zwiększyć swoją populację. W szczytowym okresie wyspę miało zamieszkiwać 16 tys. ludzi, którzy stworzyli złożone społeczeństwo, zdolne m.in. do budowy ogromnych posągów. Ale jego czas miał szybko minąć. 

Szczury i zachłanność czy spokojny rozwój

Historyk Jared Diamond w swojej książce “Strzelby, zarazki i stal" opisał, jak ta dynamiczna cywilizacja sama doprowadziła do własnego upadku. Wielki las palmowy zniknął, prawdopodobnie wskutek działania zawleczonych na wyspę przez nowoprzybyłych szczurw i nadmiernej eksploatacji. Żywności szybko zaczęło brakować. Społeczeństwo upadło, a gdy na wyspę w 1722 roku przybyli pierwsi Europejczycy, zastali ta zaledwie 4 tys. mieszkańców. Historia ta, często uznawana za przestrogę dla naszej własnej cywilizacji, w 1994 r. doczekała się nawet hollywoodzkiej interpretacji w postaci filmu “Rapa Nui" produkowanego przez Kevina Costnera. 

Nowe badanie wskazuje jednak, że ta wersja może być niemal zupełnie fałszywa, a w rzeczywistości nigdy nie było żadnego wielkiego upadku społeczeństwa wyspiarzy. 

Poprzednie badania sugerowały, że w szczytowym okresie 16-tysięczna populacja wyspy żyła dzięki ogromnej sieci ogrodów skalnych, które miały pokrywać aż 21 kilometrów kwadratowych wyspy. Aby zweryfikować te twierdzenia, Carl Lipo z Binghamton University w Nowym Jorku wykorzystał zdjęcia satalitarne i modele uczenia maszynowego, aby ustalić, jak duża liczba miejsc na wyspie w ogóle nadaje się do ogrodnictwa skalnego. Wyniki zupełnie wywróciły do góry nogami historię wyspy.

Zrównoważony rozwój wyspiarzy

Wskazują one bowiem, że nigdy nie było na wyspie okresu wielkiego boomu populacji. Zamiast tego, wszystko wskazuje na to, że Rapa Nui zamieszkiwała niewielka, stabina populacja, która żyła w sposób zrównoważony. 

Nowe badania wywróciły do góry nogami historię wyspyPanther MediaEast News

Okazało się bowiem, że maksymalna powierzchnia kamiennych ogrodów wynosiła zaledwie 0,76 km2. Naukowcy szacują, że taki system nie byłby w stanie obsłużyć więcej niż 4000 osób - czyli mniej więcej tyle, ile wynosiła populacja wyspy w chwili przybycia Europejczyków. Innymi słowy, jak twierdzi zespół, populacja pozostała wyjątkowo stabilna.

Lipo twierdzi, że ci, którzy nadal wykorzystują Wyspę Wielkanocną jako studium upadku społeczeństwa wynikającego z degradacji środowiska, powinni przyjrzeć się dowodom empirycznym. "Wyniki, które uzyskujemy, w dalszym ciągu potwierdzają naszą hipotezę, że wyspa nigdy nie miała ogromnej populacji, która nadmiernie konsumowała swoje zasoby" pisze. "W zapisach archeologicznych nie widzimy dowodów na załamanie populacji przed przybyciem Europejczyków".

Zamiast tego istnieją dowody wskazujące na to, że wyspiarze zmienili swoje środowisko w sposób, który pozwolił im żyć w sposób zrównoważony przez pokolenia. "Małe populacje oraz rozproszone osadnictwo o małej gęstości umożliwiły społecznościom produkcję wystarczającej ilości żywności przez ponad 500 lat, aż do przybycia Europejczyków" podkreśla badacz.

Sri Lanka na skraju katastrofy ekologicznej. Plastik z płonącego statku zalewa brzeg morzaAFPAFP
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas