Nadchodzi kolejna gigantyczna erupcja. "Świat nie jest gotowy na ten chaos"
Oprac.: Jakub Wojajczyk
Olbrzymie wybuchy wulkanów niejednokrotnie definiowały historię świata. Kolejna wielka erupcja na pewno się powtórzy - oceniają naukowcy. "Pytaniem nie jest czy, ale kiedy" - uważają. I alarmują, że współczesny świat nie jest gotowy na to, co się wówczas stanie.
Nieco ponad 200 lat temu wybuch wulkanu Tambora w Indonezji wstrząsnął ówczesnym światem. W 1815 r. na wyspie Sumbawa słup erupcji wystrzelił na 44 kilometry w górę, a w jej następstwie bezpośrednio zginęło ponad 11 tys. osób.
Wulkan może sprawić, że w ogóle nie będzie lata
Skutki były jednak znacznie szersze. Według zapisków historycznych rok po wybuchu w Europie i Ameryce Północnej nie było w ogóle lata, co dramatycznie obniżyło plony i wywołało głód. Katastrofa spowodowała, że średnie temperatury na świecie spadły o nawet 1 stopień Celsjusza.
Czy tak ogromny kryzys może się powtórzyć? "Nadchodzi kolejna ogromna erupcja wulkanu. Wywoła chaos, na który świat nie jest gotowy" - pisze na swoich łamach CNN, przywołując właśnie m.in. wybuch Tambory z 1815 r.
"Pytaniem nie jest czy, ale kiedy" - mówi w rozmowie z portalem Markus Stoffel, profesor klimatologii na Uniwersytecie Genewskim. Zdaniem naukowca szanse na tak olbrzymi wybuch wulkanu w tym stuleciu wynoszą 1 do 6.
Erupcja wywoła "klimatyczny chaos"
Problem w tym, że współczesny świat wygląda zupełnie inaczej niż jeszcze 200 lat temu. Jest bardziej zaludniony, a na dodatek wszyscy mierzymy się ze skutkami zmian klimatu. Gigantyczna erupcja według Stoffela spowoduje więc "klimatyczny chaos", a ludzie nie mają na taką ewentualność żadnego planu - ostrzega badacz.
Chociaż wulkany zazwyczaj kojarzą się z eksplozjami, lawą i ogniem piekielnym, paradoksalnie najczęstszym rezultatem ich aktywności jest schłodzenie klimatu naszej planety. Większość erupcji wyrzuca z siebie np. związki siarki, które wysoko w atmosferze zwiększają tempo, z jakim tworzą się chmury.
To z kolei zwiększa albedo naszej planety - czyli odsetek promieniowania słonecznego odbijanego w kosmos - prowadząc do jej chwilowego, ale odczuwalnego schłodzenia.
Nie zawsze jednak tak jest. Zupełnie przeciwny efekt wywołała np. w 2022 r. erupcja podwodnego wulkanu na archipelagu Tonga niedaleko Fidżi na południowym Pacyfiku. Z powodu tego, że wybuch nastąpił pod wodą do atmosfery wydzieliła się głównie para wodna w olbrzymiej ilości - wg szacunków była to równowartość ok. 60 tys. basenów wody.
Badania wskazują, że jeszcze w dwa lata po erupcji Hunga Tonga w atmosferze utrzymują się miliony dodatkowych ton pary wodnej, co prawdopodobnie przyczynia się do wzrostu globalnych temperatur.
Wróćmy jednak do typowych wulkanów. Wbrew temu, co podpowiada nam logika, efekt ochłodzenia klimatu po ogromnych erupcjach wcale nie będzie korzystny dla życia na Ziemi, mimo że mierzymy się z globalnym ociepleniem. Po pierwsze - szacuje się, że w promieniu 100 km od aktywnych wulkanów żyje obecnie aż ok. 800 mln ludzi. W przypadku erupcji ich życie będzie w niebezpieczeństwie.
Trzeba pamiętać też o efekcie globalnym, co pokazuje nam przykład erupcji Tambory w 1815 r. Jak wyliczyła firma ubezpieczeniowa Lloyd, podobne zdarzenie mogłoby dziś przynieść straty w wysokości ok. 3,6 bln dolarów tylko w pierwszym roku po wybuchu. Nagła zmiana klimatu u głównych dostawców rolnych zaburzyłaby bezpieczeństwo żywnościowe na całym świecie.
Niestety nie jesteśmy w stanie przewidzieć, gdzie i kiedy dojdzie do następnej, gigantycznej erupcji. Indonezja jest nadal bardzo aktywna sejsmicznie, a w amerykańskim Yellowstone nie było wybuchu od setek tysięcy lat. "Ale który wulkan będzie następny - tego nie da się ustalić" - mówi Stoffel w rozmowie z CNN.
Eksperci wskazują jednak, że są sposoby, aby przygotować się na nadejście tego typu katastrofy. Można opracować scenariusze, przeprowadzić testy obciążeniowe i stworzyć plany ewakuacji, pomocy czy zapotrzebowania na żywność. Od rządów i lokalnych władz zależy, czy zechcą się odpowiednio przygotować.