Pożar niebezpiecznych odpadów w Zielonej Górze. Nowe informacje
Magdalena Mateja-Furmanik
W sobotę po południu wybuchł pożar niebezpiecznych substancji na składowisku w Zielonej Górze. Na porzuconej hali produkcyjnej znajdowało się ok. 5 tys. met. sześc. odpadów. W niedzielę, po całonocnej akcji gaśniczej, miało posiedzenie sztabu kryzysu kryzysowego, w którym brała udział ministra klimatu Anna Moskwa oraz wojewoda lubuski Władysław Dajczak.
W sobotę w części administracyjnego Zielonej Góry Przylepie wybuchł pożar w składowisku toksycznych odpadów. Sytuacja jest na tyle poważna, że ewakuowano 2,5 tys. mieszkańców. Poproszono ich o wzięcie tylko najpotrzebniejszych rzeczy i niezwłoczne stawienie się na miejscu zbiórki.
Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wysłało ostrzeżenie do mieszkańców powiatu zielonogórskiego, świebodzińskiego, krośnieńskiego, żarskiego, żagańskiego, nowosolskiego i wschowskiego. Mieszkańcom zalecono pozostanie w domu i zamknięcie okien.
Problem był znany od dawna
Składowisko toksycznych odpadów to odpad po działalności firmy Awinion z Budzynia. Gdy właściciele zamknęli firmę, zniknęli bez śladu, pozostawiając mieszkańcom tony niebezpiecznych śmieci.
Lubuska marszałek Elżbieta Polak już wcześniej informowała, że na składowisku znajdują się bardzo niebezpieczne substancje i prezydent miasta powinien niezwłocznie zlikwidować toksyczne składowisko, ze względu na dobro mieszkańców. Nie została wysłuchana.
- Gdy alarmowałam, że składowane są tam bardzo niebezpieczne substancje, kpiąco pytano "czy chodzi mi o trotyl" - mówi w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
Pracownicy okolicznych zakładów informowali również Gazetę Lubuską, że podczas upalnych dni ze składowiska wydobywają się "dziwne zapachy".
Prezydent Janusz Kubicki w 2021 r. stwierdził, że samorząd ma za mało funduszy na poradzenie sobie ze składowiskiem. Miasto było w stanie przeznaczyć na ten cel 10 mln zł, a szacowany koszt był dwukrotnie większy. Złożono wniosek o finansowanie z budżetu centralnego, ale został odrzucony.
Posiedzenie sztabu kryzysowego
W niedzielę rano, po całonocnej akcji gaszenia składowiska, miało posiedzenie sztabu kryzysowego z udziałem ministry klimatu Anny Moskwy oraz wojewody lubuskiego Władysława Dajczaka.
- Pożar hali w Zielonej Górze jest opanowany. Wskaźniki z urządzeń pokazują, że zdrowie i życie mieszkańców nie jest zagrożone - stwierdził wojewoda Władysław Dajczak podczas konferencji prasowej. - W ciągu kilkunastu godzin pożar powinien być opanowany zupełnie i zakończony. Nie było ani jednego momentu, ani jednej chwili, kiedy zdrowie i życie mieszkańców, którzy są w pobliżu, było zagrożone.
- Na dzisiaj nie ma zagrożenia dla zdrowia i życia mieszkańców, ale to wszystko dzięki temu, że Państwowa Straż Pożarna, Ochotnicze Straże Pożarne podejmują adekwatne działania. Jest duże zaangażowanie policji, Inspekcji Ochrony Środowiska, ratowników i wszystkich służb - przekazała ministra Anna Moskwa.
Kolejnym etapem po zakończeniu akcji ratowniczej będzie przeprowadzenie analiz stanu środowiska. Powołana zostanie ponadto grupa, która zajmie się usuwaniem skutków pożaru.
W związku z zaniepokojeniem mieszkańców o czystość wody pitnej trwają odpowiednie analizy w laboratorium sanepidu.
-Sanepid prowadzi w tej chwili działania w trzech miejscach: Przylepie, Łężycy i Zielonej Górze badając wodę, z której korzystają mieszkańcy. Nie ma żadnych przesłanek, że cokolwiek z tą wodą może się dziać" - uspokaja wojewoda.