Polacy coraz mniej donoszą na spalających odpady w domowych piecach
W październiku i listopadzie 2020 roku straże miejskie przyjęły mniej zgłoszeń o zadymieniu i prawdopodobnym spalaniu odpadów niż w analogicznym okresie 2019 roku. Tylko w Warszawie spadek ten wyniósł przeszło 22 proc.
Zjawisko spalania śmieci zmniejsza się, co wiąże się ze wzrostem świadomości społecznej
Ponadto Polacy rzadziej informowali o tych sprawach m.in. w Poznaniu, Bydgoszczy oraz Katowicach. Patrząc na dane z innych miast wojewódzkich, można zauważyć, że liczba zgłoszeń wzrosła we Wrocławiu i w Kielcach. Wpływa na to m.in. średnia dobowa temperatura powietrza, pandemia oraz wzrost świadomości społecznej.
Problem dotyczy przede wszystkim prywatnych posesji. Z danych wynika również, że spadła liczba nakładanych mandatów.
Mniej zgłoszeń
1784 zgłoszenia o zadymieniu i prawdopodobnym spalaniu odpadów przyjęła od 1 października do 30 listopada 2020 roku Straż Miejska w Warszawie. W analogicznym okresie 2019 roku było ich 2292. Tego typu spadki odnotowano także w Poznaniu (z 662 na 445), Bydgoszczy (z 522 na 409), Łodzi (z 594 na 343), Katowicach (z 695 na 255), Białymstoku (z 310 na 187). Podobnie było w Gdańsku (z 217 na 175), Lublinie (z 242 na 141), Opolu (z 159 na 95) oraz Gorzowie Wielkopolskim (z 56 na 24). Natomiast liczba zgłoszeń wzrosła we Wrocławiu (z 1007 do 1097) oraz w Kielcach (z 109 do 123).
- Porównywalne okresy trudno ze sobą zestawiać. 1 września 2019 roku w Krakowie, w pierwszym mieście w Polsce, zaczęła obowiązywać tzw. uchwała antysmogowa, ustanawiającą zakaz palenia węglem i drewnem. Proces likwidacji pieców trwa w stolicy Małopolski od wielu lat . Natomiast 2020 rok okazał się czasem pandemii. Dlatego od października ubiegłego roku nasze działania opierają się głównie na zgłoszeniach mieszkańców. Stąd spadek przeprowadzanych kontroli, np. w listopadzie 2020 roku było ich 430 - komentuje Marek Anioł, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Krakowie.
Z kolei Arkadiusz Bereszyński, rzecznik Straży Miejskiej w Bydgoszczy, zaznacza, że liczby zgłoszeń i kontroli nigdy nie są takie same. Zdarza się, że tej samej nieruchomości dotyczy więcej niż jedna informacja od okolicznych mieszkańców w ciągu kilkunastu czy kilkudziesięciu minut. Czasami jest też tak, że osoba zgłaszająca wskazuje kamienicę. I np. w niej odbywa się 12 kontroli, bo tyle jest tam mieszkań. W Bydgoszczy było mniej zgłoszeń, patrząc rok do roku w analizowanych miesiącach. Natomiast wzrosła liczba interwencji (ostatnio - 570, wcześniej - 494).
- Na naszym obszarze różnica dot. liczby zgłoszeń może mieć związek ze średnią dobową temperaturą. W 2019 roku w omawianym czasie była ona niższa w stosunku do ubiegłego roku. Ponadto mieszkańcy chętniej podejmują działania zmierzające do poprawy jakości powietrza, np. wymieniają piece węglowe na ogrzewanie gazowe - mówi Klaudia Szczygieł z Zespołu Prewencji i Profilaktyki Społecznej Straży Miejskiej w Katowicach.
Jak podkreśla Bolesław Romańczyk, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Gorzowie Wielkopolskim, ostatnio na mniejszą liczbę zgłoszeń miała wpływ decyzja Wojewody Lubuskiego z 12 października 2020 roku. Zgodnie z nią, priorytetem działań jednostki jest realizacja zadań egzekwowania zakazów i nakazów ustanowionych w związku z walką z pandemią. Jednakże po konsultacjach z komendantem miejskim Policji uzgodniono, że interwencje dotyczące spalania odpadów będzie nadal realizowała Straż Miejska.
- Zjawisko spalania śmieci zmniejsza się, co wiąże się ze wzrostem świadomości społecznej. Nasze działania mają charakter nie tylko kontrolny, ale też profilaktyczny. Informujemy mieszkańców o prawidłowych sposobach palenia w piecu. Podczas kontroli rozdajemy także ulotki, na których m.in. przedstawione są prawidłowe sposoby rozpalania ognia, generujące najmniej dymu - mówi Robert Gogola, naczelnik Eko-Patrolu Straży Miejskiej w Lublinie.
Niepokojący dym
Z kolei Jarosław Gesinowski ze Straży Miejskiej w Białymstoku podkreśla, że zgłoszenia dotyczyły głównie zadymienia z kominów posesji prywatnych. One były wskazywane przez mieszkańców, których niepokoił czarny, gryzący dym bądź drażniący zapach. Pojawiały się też informacje dot. nieruchomości, na których prowadzona jest działalność gospodarcza.
- Nasze uprawnienia ograniczają się tylko do kontroli gospodarki odpadami komunalnymi, w tym procederu ich spalania oraz stosowanego paliwa. W zakładach pracy najczęściej dochodzi do spalania odpadów produkcyjnych, a to już kompetencje Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska - mówi Przemysław Piwecki, rzecznik Straży Miejskiej w Poznaniu.
Natomiast Waldemar Forysiak ze Straży Miejskiej we Wrocławiu, zaznacza, że nie zawsze czarny dym jest wynikiem spalania odpadów. Spowodowane to może być niesprawną instalacją grzewczą, niskiej klasy piecem itp. Natomiast Przemysław Piwecki dodaje, że w przypadkach wątpliwych strażnik pobiera próbki popiołu i przekazuje je do badań laboratoryjnych.
- Najczęściej zgłoszenia dotyczą palenia dozwolonym opałem, chociaż bardzo niskiej jakości. Przy rozpalaniu brykietów, tzw. ekogroszku czy nawet wilgotnego drzewna dym wydobywający się z komina może sugerować spalanie odpadów. Dopiero po osiągnięciu właściwej temperatury objaw znika - informuje insp. Joanna Wojtach, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Szczecinie.
Mniej mandatów
W omawianym okresie 2020 roku warszawska Straż Miejska nałożyła 85 mandatów karnych na właścicieli posesji niestosujących się do przepisów ochrony środowiska. Rok wcześniej było ich 148. Rzadziej za spalanie odpadów karano również w Poznaniu (spadek ze 130 na 108), Gdańsku (z 92 na 34), we Wrocławiu (z 32 na 28), w Katowicach (z 20 na 5), a także w Lublinie (z 6 na 5). Natomiast w Gorzowie Wielkopolskim widać w statystykach wzrost takich środków (z 2 do 5).
- Za spalanie odpadów grozi mandat lub grzywna, gdy sprawa trafi do sądu. Przez kilka lat utrzymywała się tendencja 10%, tj. na 10 kontroli tylko 1 wykazywała nieprawidłowości. Teraz ten stosunek jest 20:1. Chociaż zdarzają się prawdziwi ekotruciciele. Jeden z mieszkańców domu spalał odpady, a nas dziwił ciągle pustawy pojemnik na nie. Robił tak, aż doprowadził do zapalenia się sadzy w kominie. Dobrze, że nieruchomość nie spłonęła i nikt nie ucierpiał - wyjaśnia insp. Wojtach.
Jak informuje Mieczysław Krzyszczuk, II z-ca kom. Straży Miejskiej w Opolu, większość interwencji nie potwierdza spalania odpadów. W latach 2019-2020 około 20% kontroli skończyło się ukaraniem. Najczęściej powodem było spalanie sklejek meblowych, malowanych elementów drewnianych, lakierowanych pudełek oraz odpadów komunalnych. Karano też za składowanie pociętych ww. elementów przy palenisku. Waldemar Forysiak podkreśla, że strażnicy mogą nakładać mandaty tylko za spalanie odpadów lub naruszenie uchwały antysmogowej. Ta ostatnia zakazuje we Wrocławiu spalania węgla brunatnego, flotów i miałów węglowych oraz wilgotnego drewna.
- Dużym wsparciem dla nas jest współpraca z firmą, która wykonuje na zlecenie miasta pomiary przy pomocy drona. Tylko w listopadzie 2020 roku działania z użyciem tego sprzętu objęły swoim zasięgiem ponad 11 tys. budynków na obszarze 10 km kw. Podjęliśmy wówczas 197 działań, z czego 13 zakończało się sankcjami - dodaje rzecznik Straży Miejskiej w Szczecinie.
Dronem żadnego wykroczenia nie można stwierdzić ani ujawnić, co podkreśla Arkadiusz Bereszyński. Dlatego w Bydgoszczy nie korzysta się z takich rozwiązań. Zawsze konieczna jest fizyczna kontrola. Zajmuje się tym grupa specjalistyczna zwana roboczo Ekopatrolem. To jest sześcioro funkcjonariuszy, którzy skierowani są tylko do tego typu działań. Pozostałe grupy interwencyjne, które krążą po mieście, są odciążone poprzez tę komórkę specjalistyczną.
- Należy zauważyć znaczące zmiany, które zaszły w postrzeganiu problemu złej jakości powietrza na przestrzeni kilku ostatnich lat. Mieszkańcy coraz częściej mają świadomość związanych z tym zagrożeń. Wzrasta także poczucie karności u osób, które dopuszczały się wykroczeń naruszających przepisy ustawy Prawo o ochronie środowiska oraz uchwały antysmogowej - podsumowuje Klaudia Szczygieł z katowickiej Straży Miejskiej.
***