Głazy pomnikami przyrody. Co w nich takiego wyjątkowego?
Oprac.: Katarzyna Nowak
Głaz narzutowy w województwie lubuskim można oglądać tylko częściowo. Jego część jest bowiem zagłębiona w ziemi. Skała została odkryta 100 lat temu przez śląskiego botanika. Około 90 lat temu głaz objęto ochroną, a w 2019 r. uzyskał status pomnika przyrody. W Polsce aż 1000 głazów narzutowych jest objętych ochroną. Co jest wyjątkowego w tych skałach?
Głaz narzutowy Flins leży niedaleko Szprotawy i jest zarazem największym takim eratykiem w regionie. Znajduje się na północnej granicy ziemi szprotawskiej pomiędzy Długiem a Borowem Wielkim. Można dojść do niego pieszo lub dojechać rowerem. Przy skale znajduje się też źródło Potoku Sucha. Ale to niejedyny taki głaz w Polsce.
Głaz pomnikiem przyrody
Niezbadana część głazu znajduje się pod ziemią i uważa się, że to fragment większej części skały. Według przyrodników niewykluczone, że głaz ten jest tzw. porwakiem lodowcowym, który powstał w wyniku ruchu lądolodu. Głaz mógł podróżować przez olbrzymie odległości.
Muzeum Ziemi Szprotawskiej podaje, że głaz składa się z kilku rodzajów kwarcu, granitu i być może zawiera kryształy.
"Na kamieniu widoczne są ślady dłuta, co z jednej strony wskazuje na ludzką działalność destrukcyjną, a z drugiej być może nigdy nie dowiemy się jak wielki był to okaz" - stwierdza dyrektor muzeum Marek Maciej Boryna.
Głazy narzutowe w Polsce. Skąd się wzięły?
Państwowy Instytut Geologiczny podaje, że głazy narzutowe pojawiły się w Polsce wraz z czwartorzędowym lądolodem ze Skandynawii. Kwestia ta była jednak niejasna dla geologów aż do lat 70. XIX wieku. Geolodzy zastanawiali jak głazy eratyczne przemieściły się do Polski.
Charles Lyell żyjący na przełomie XVIII i XIX w. stwierdził, że po pliocenie Europę północną zalało morze. Wówczas zaczęły się wynurzać najwyższe pasma górskie, m.in. zlodowacone góry Skandynawii. Góry lodowe i kry zaczęły się odłamywać i płynęły z prądami morskimi na południe, a z gór opadał materiał skalny. Ta teoria była obecna do lat 70.
Okazuje się, że głazy narzutowe przybyły do nas z terenów dzisiejszej Skandynawii; Finlandii i Szwecji. "Dziś wiemy, że lądolód wielokrotnie wkraczał na dzisiejsze ziemie polskie i wycofywał się, pozostawiając obok glin, piasków i żwirów, morenowe głazowiska i pojedyncze głazy, niekiedy wielkich rozmiarów. Dominują wśród nich granity i gnejsy" - podaje PIG.
Głazy jako pomniki polskiej przyrody
Miejscowe legendy określały głazy narzutowe mianem "diabelskich kamieni", a nazewnictwo tych skał w niektórych miejscach przetrwało do dziś. Takich diabelskich kamieni mamy w Polsce całkiem sporo. Głazy narzutowe są stałym elementem polskiego krajobrazu. Około tysiąca z nich jest chronione jako pomniki przyrody.
Najmniej głazów znajduje się na południu kraju, dlatego są cenne dla naukowców. Największy polski głaz narzutowy (i jeden z największych w Europie) to Trygław w Tychowie.