Do przedstawicielstwa KE trafiło 10 tys. kartek ws. Turowa
- Nie chcemy dzikiej transformacji energetycznej, takiej jak ta w kopalni Turów - mówiła europosłanka PiS Anna Zalewska. Do przedstawicielstwa KE w Polsce trafiło 10 tys. kartek od mieszkańców tego regionu - mają zwrócić uwagę na to, jak dużym problemem może być dla nich zamknięcie kopalni.
Kartki zostały przekazane przez Zalewską oraz nowo wybranego burmistrza Bogatyni Wojciecha Dobrołowicza. Samorządowiec podkreślał, że akcja ma uwrażliwić europosłów na los "dziesiątek tysięcy ludzi", którzy zamieszkują region, w którym położona jest kopalnia.
- Emocje wokół Turowa są już na poziomie międzynarodowym, ale przede wszystkim emocje są w samej Bogatyni, w okolicach Bogatyni, wśród pracowników - mówiła Zalewska, wybrana do PE z okręgu obejmującego Dolny Śląsk oraz Opolszczyznę. Jak wskazała, to właśnie tamtejsi mieszkańcy oraz ich dzieci wpadli na pomysł stworzenia kartek, na których awersie zamieszczono pozdrowienia dla przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, zwracając jednocześnie uwagę na znaczenie kopalni Turów dla lokalnej społeczności.
- Udało się zebrać 10 tys. takich widokówek, takich próśb o to, by przewodnicząca von der Leyen - myśląc o Zielonym Ładzie razem z (wiceszefem KE - PAP) Fransem Timmermansem - pamiętała, że jest też prawdziwe życie i że trzeba dokonywać sprawiedliwej transformacji - mówiła Zalewska.
Europosłanka zapowiedziała, że w tej sprawie organizowane będą jeszcze inne akcje. - Zależy nam na tym, żeby pokazać Europie, jak na przykładzie Turowa przeprowadzić sprawiedliwą transformację (...) Nie chcemy dzikiej transformacji energetycznej - powiedziała dodając, że Turów jest pięć razy mniejszy od kompleksów w Czechach, 10 razy mniejszy od kompleksów w Niemczech. - Musimy razem na siebie patrzeć, razem się monitorować, razem dbać o obywateli Europy - podkeślała Zalewska przypominając, że dojście do zeroemisyjności w Europie ma potrwać do 2050 r.
- Od samego początku bronimy Turowa i będziemy go bronić do samego końca - mówił obecny na konferencji burmistrz Bogatyni Wojciech Dobrołowicz. Jak wskazywał, akcja z pocztówkami ma za zadanie uwrażliwić parlamentarzystów Unii Europejskiej na los "dziesiątek tysięcy ludzi, którzy zamieszkują tamten region". - To ogromny apel o wrażliwość społeczną i sprawiedliwą transformację - wskazał.
W lutym czeskie władze skierowały sprawę związaną z kopalnią Turów do TSUE. Ich zdaniem rozbudowa kopalni zagraża m.in. dostępowi do wody w regionie Liberca. W maju unijny sąd, w ramach środka zapobiegawczego, nakazał natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w kopalni do czasu wydania wyroku. Decyzję TSUE premier Mateusz Morawiecki określił jako bezprecedensową i sprzeczną z podstawowymi zasadami funkcjonowania UE. Polski rząd oświadczył jednocześnie, że wydobycie w kopalni Turów nie zostanie wstrzymane i rozpoczął negocjacje ze stroną czeską.
Pod koniec maja - po rozmowach z premierem Czech Andrejem Babiszem w Brukseli w czasie szczytu UE - szef polskiego rządu poinformował, że obie strony są bliskie porozumienia, w wyniku którego Republika Czeska zgodziła się wycofać wniosek z TSUE. Babisz zapowiedział jednak wówczas, że rząd czeski nie wycofa skargi z TSUE, dopóki nie zostanie podpisana umowa z Polską. Później poinformowano, że rząd Czech będzie wnioskować o 5 mln euro kary za każdy dzień zwłoki w wykonaniu przez Polskę postanowienia TSUE. Dwa dni później Komisja Europejska zdecydowała o dołączeniu, jako strona, do pozwu Czech przeciwko Polsce.
W dotychczasowych negocjacjach dotyczących kopalni Turów ze strony polskiej udział brali m.in. wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin, minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka, a także przedstawiciele resortu spraw zagranicznych. Rozmowy zostaną wznowione jutro. Ich celem jest stworzenie umowy międzyrządowej, która określi warunki, na jakich Czechy wycofają skargę z TSUE.