Czy można pić wodę z górskich strumieni? Odpowiedź jest zaskakująca
Górskie potoki kojarzą nam się z nie tylko z oazą ciszy i spokoju, ale także niezwykle czystym środowiskiem. Gdy patrzymy na krystalicznie czystą wodę spływająca po skałach aż ma się ochotę nalać jej do butelki, albo przynajmniej zaczerpnąć rękami i napić się. Ale zanim tak ochoczo następnym razem zanurzysz ręce, przeczytaj najpierw, co w tej wodzie może się kryć i jak bezpiecznie zaspokoić pragnienie.
Chcesz zdobyć szczyt, idziesz szlakiem, temperatura przekroczyła 30 st. C. Myślisz sobie "królestwo za odrobinę ochłodzenia" i nagle słyszysz delikatny szum, a parę kroków dalej wyłania się wartki górski strumień. Co prawda masz wodę w plecaku, ale ta jest taka przyjemna, chłodna. Tylko dwa-trzy łyki.
Czy można pić wodę z górskiego strumienia?
Zastanawialiście się, skąd bierze się woda w górach? Jeśli padła odpowiedź - z deszczu - brawo. A jeszcze lepiej - z opadu, ponieważ chłodna pora roku sprawia, że wyższe partie gór pokryte są pokrywą śnieżną, która po roztopieniu zasila strumienie i wody znajdujące się w glebie (choć ostatecznie te grawitacyjnie również spływają do cieków wodnych).
Woda jest doskonałym rozpuszczalnikiem, w związku z czym w naturze nie spotkamy jej w wersji destylowanej. Najmniejszą mineralizację ma jednak woda opadowa, a jej pH wynosi około 5,6 (tak, naturalnie każdy deszcz jest kwaśny, te podręcznikowe mają jeszcze niższe wartości). Gdy woda trafia do strumienia i przepływa przez środowisko, z czasem nabiera jego charakteru poprzez rozpuszczanie różnych minerałów oraz niestety innych, nie zawsze pożądanych związków.
Tym samym dochodzimy do pierwszego argumentu, dlaczego wody z górskich strumieni lepiej nie pić. Mają zbyt małą mineralizację. Idąc w góry nasz organizm intensywnie pracuje, a wraz z potem pozbywa się dodatkowych minerałów. Chcąc zachować siłę, musimy go odpowiednio nawodnić, dlatego przed wyprawą warto zaopatrzyć się w wodę o nieco większej mineralizacji.
A jak jest z jej jakością? Tu sytuacja też jest różna. Według raportu "Zasoby wodne w Polsce - ochrona i wykorzystanie" z 2021 roku, niemal wszystkie polskie wody są w złym stanie. Główne zanieczyszczenia to związki azotu, fosforu i potasu z rolnictwa, ale znajdziemy także benzopiren, który powstaje z niecałkowitego spalania paliw kopalnych. Nawet jeśli na stromych, skalistych szczytach Tatr próżno szukać intensywnie uprawianych pól, to zanieczyszczenia transportowane w atmosferze także dostają się do tych wód.
Szczególnie powinniśmy unikać picia górskiej wody z potoków, które znajdują się poniżej schronisk i domostw, ale tajże pastwisk i szlaków turystycznych. Jeśli już koniecznie chcesz się napić, do warto wybrać wartki, zimny strumień. Stojąca i nagrzewająca się woda sprzyja rozwojowi mikroorganizmów.
Jaką wodę pić w górach?
Jak wcześniej było wspomniane, warto zaopatrzyć się w wodę o nieco większej mineralizacji, tj. powyżej 600-700 mg/l, a nawet 1000 mg/l. Mineralizacja niektórych popularnych wód dostępnych w osiedlowych sklepach i schroniskach sięga 2000 mg/l. Taka woda dobrze uzupełni cenne mikroelementy w naszym organizmie.
Unikaj jednak wód o znacznie większej mineralizacji, lub ze specyficznym składem. To wody lecznicze i powinny być stosowane w określonych przypadkach, najlepiej pod kontrolą lekarza. Masz bidon i chcesz ograniczyć wydawanie pieniędzy? Może być to również domowa przegotowana woda.
Do picia w terenie warto zaopatrzyć się w podręczne filtry do oczyszczania wody, a dla większej grupy sprawdzi się filtr grawitacyjny. Tego typu urządzenia usuwają bakterie, wirusy i inne mikroorganizmy. Niestety w przypadku skażenia chemicznego są bezradne.
Innym polecanym rozwiązaniem są tabletki do dezynfekcji wody na bazie chloru, ale przyznajmy, to średnia przyjemność na szlaku pić wodę o takim smaku. Niektórzy zalecają dodać sok z cytryny, lub używać jej do obmywania się lub płukania owoców.
To w końcu wolną pić tę wodę ze strumieni?
Oczywiście nikt nikomu nie zabroni pić wody z górskich strumieni. Osoby o mocniejszym żołądku prawdopodobnie taką wodę będą zachwalały, jaką najsmaczniejszą. Z kolei ci o słabszym zdrowiu mogą nabawić się na szlaku problemów żołądkowo-jelitowych.
Nie oszukujmy się, wychodząc na najbardziej uczęszczane szlaki lub idąc tymi mniej zatłoczonymi, ale w kierunku bardziej popularnych miejsc prędzej czy później natrafimy na schronisko. Czy idąc np. na Śnieżkę warto bawić się w survival, kiedy na trasie możemy kupić zdrową i z pewnością przebadaną wodę?