Koncern energetyczny: Ocieplenie klimatu o 3,5 st. jest optymalne

Jedna z największych spółek energetycznych w Polsce twierdzi, że ocieplenie o 3,5 st. Celsjusza byłoby optymalne. I można by to uznać to za świetny żart, ale wedle Greenpeace taka informacja pojawiła się w dokumentach sądowych.

Briefing prasowy ws. jednej z odpowiedzi spółki PGE GiEK na pozew klimatyczny Greenpeace Polska.
Briefing prasowy ws. jednej z odpowiedzi spółki PGE GiEK na pozew klimatyczny Greenpeace Polska.Beata Zawadzka/East NewsEast News
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna to największy emitent gazów cieplarnianych w Polsce i trzeci w Unii Europejskiej. W marcu ubiegłego roku Fundacja Greenpeace Polska złożyła pozew przeciwko spółce domagając się, by zaprzestała emisji najpóźniej w 2030 r.

Odpowiedź, którą PGE GIEK przesłało, to według Greenpeace, cześć oficjalnych dokumentów przedstawionych w ramach postępowania. - Trzy rzeczy zawarte w tej odpowiedzi są dla nas szczególnie szokujące. Pierwszą jest to, że eksperci PGE GiEK stwierdzają, że optymalnym ekonomicznie scenariuszem byłoby ocieplenie o 3,5 st. Celsjusza w stosunku do epoki preindustrialnej. Z punktu widzenia nauki o klimacie jest to absolutnie wartość niedopuszczalna, dlatego, że już ocieplenie o dwa stopnie doprowadzi do katastrofalnych skutków i dlatego założenia Porozumienia paryskiego mówią o konieczności zatrzymania ocieplenia na poziomie 1,5 st. - stwierdza Piotr Wójcik, analityk rynku energetycznego Greenpeace.

Model Noblisty

Wójcik twierdzi, że PGE GiEK powołuje się na twierdzenia nagrodzonego nagrodą Nobla z ekonomii Williama Nordhausa. Jego model, Dice (Dynamic Integrated Climate-Economy), wykorzystywany m.in. przez Międzyrządowy Panel ds. Zmian Klimatu, pozwala ważyć związek pomiędzy ekonomią, paliwami kopalnianymi i efektami klimatycznymi. Nordhaus utrzymuje jednak, że cel Porozumienia paryskiego z 2015 r., czyli zatrzymanie ocieplenia na granicy 1,5 st., czy nawet 2 st., jest niemożliwy do osiągnięcia. Antropolog ekonomiczny Jason Hickel wyjaśnia, że według Nordhausa nie powinniśmy ścinać zbyt szybko emisji, ponieważ koszty gospodarcze poniesione przez ludzi dzisiaj będą wyższe niż korzyści wynikające z ochrony ludzi w przyszłości. A ludzie w przyszłości będąc dużo bogatsi niż my i będą mogli dać sobie radę z problemem lepiej, niż nasze pokolenia.

W tym aspekcie chodzi jednak o wzrost gospodarczy, a nie o klimat i to, co mówi nauka o klimacie. Warto też zauważyć, że modele tworzone przez naukowców to nie prawdy objawione, a narzędzia. Z resztą Międzyrządowy Panel ds. Zmian Klimatu, wykorzystujący Dice, nie podziela wniosków Nordhausa. Wedle niego podwyższenie globalnej temperatury o 3,5 st. Celsjusza skutkowoby ekstremalnie poważnymi konsekwencjami, takimi jak cofanie się lodowców, które zagroziłoby brakiem dostępu do wody milionom ludzi. Nieukniknione przy takiej średniej temperaturze podniesienie się poziomu mórz oznaczałoby również utratę domów przez kolejne miliony. Trzeba jeszcze do tego dodać ofiary nasilenia ekstremalnych zjawisk pogodowych oraz wyginięcie od 40 do 70 proc. gatunków zwierząt. Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj.

Jednocześnie w zeszłym roku w czasopiśmie "Nature Climate Change", ukazało się inne badanie, w którym także szacowano  społeczne koszty ocieplenia. Według niego z uwzględnieniem aspektu niepewności optymalna ekonomiczna ścieżka to taka, która spowoduje ocieplenie od 1,2 do 2,2 st. Celsjusza.

Negatywne skutki zmiany klimatu

- Eksperci PGE GiEK twierdzą, że w tym momencie nie znamy jeszcze negatywnych skutków globalnego ocieplenia dla środowiska i poznamy je dopiero wtedy, gdy zjawisko to się zakończy. I w tym kontekście eksperci PGE GiEK dają przykład, że znamy efekty globalnego zlodowacenia, które były dużo bardziej negatywne. W ten sposób sugerują, że globalne ocieplenie jest lepsze - mówi Wójcik.

Analityk podkreśla, że już dziś możemy wskazywać, jakie będą skutki zmian klimatycznych, z resztą niektóre z nich zaczynamy obserować już teraz. - Są nimi bardziej dotkliwe fale upałów, susze i podtopienia - podkreśla analityk. - Czytając opinie ekspertów PGiE GiEK ma się wrażenie, że musimy tych skutków doświadczyć, żeby poznać i ocenić zmianę klimatu, chociaż wtedy będzie już za późno, żeby je zatrzymać, jak sami eksperci PGE GiEK przyznają. I w tym ostatnim akurat mają rację. Przekroczenie granicy 1,5 st. Celsjusza sprowadzi na nas katastrofę klimatyczną, której skutkiem może być upadek cywilizacji, jaką znamy - mówi przedstawiciel Greenpeace'u.

W przypadku ocieplenia o 2 st., według NASA Climate Change, efektem będzie m.in. spowolniony wzrost roślin o 30 proc. na półkuli północnej, zatopienie nadmorskich regionów m.in. w Holandii czy na Florydzie, ale także w Polsce, czy zakwaszenie oceanów i śmierć morskich ekosystemów. Natomiast co do obecnych efektów ocieplenia, które średnio przekracza już ponad jednen stopń, należy do nich m.in. obumieranie raf koralowych, coraz intensywniejsze sezony huraganowe, czy nawracające susze i powodzie.

Emisje i ogniska

- Trzecią kuriozalną rzeczą, którą stwierdza PGE GiEK, jest to, że według nich nawet jeśli cały świat cofnąłby się do epoki kamienia łupanego, to i tak nie zmieniłoby to emisji gazów cieplarnianych, czy zanieczyszczenia powietrza, bo... łupalibyśmy kamienie, którymi potem zabijalibyśmy zwierzęta i piekli je na ognisku, emitując benzopireny i inne substancje. To pokazuje skalę absurdu i poziom ignorancji spółki należącej do PGE wobec zmiany klimatu, do której sama się przyczynia, jako największy emitent gazów cieplarnianych w Polsce - stwierdza Wójcik.

Cała Polska Grupa Energetyczna wyemitowała w ubiegłym roku 59,5 mln ton CO2, czyli podobną ilość do gospodarek Węgier czy Portugalii.

Źródło: Zielona Interia, Foreign Policy, Yale Climate Connections, NASA

mcz

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas