Słynne zbiórki odejdą do lamusa? Nowe nakrętki wywołały kolejną burzę
Od miesięcy w Polsce trwa dyskusja na temat nowych nakrętek na butelki plastikowe, które powoli stają się normą z powodu nowej unijnej dyrektywy. W naszym kraju przytwierdzone zakrętki mają jednak jeszcze jeden wymiar, o którym być może UE nawet nie wiedziała. Co stanie się po 1 lipca ze zbiórkami nakrętek, które w ostatnich latach stały się w Polsce bardzo popularne?
Nakrętki przytwierdzone do butelek i kartonów do napojów to jeden z wielu elementów dyrektywy Unii Europejskiej o jednorazowych plastikach (ang. single-use plastics, tzw. SUP). Od 1 lipca 2024 r. będą one obowiązkowe dla wszystkich opakowań z tworzyw sztucznych na napoje o pojemności do trzech litrów.
Przytwierdzone nakrętki wywołały burzę w Polsce
Wielu producentów nie zwlekało jednak do ostatecznej daty wejścia w życie przepisów i już teraz duża część butelek i kartonów posiada nowe zakrętki. To wiąże się jednak ze sporymi kosztami. Prezes polskiej firmy Mlekpol zdradził niedawno, że wdrożenie nowych kartonów na mleko kosztowało przedsiębiorstwo aż 30 mln zł.
To jednak niejedyna kontrowersja, jaka otacza nowe rozwiązanie. Część konsumentów jest wściekła na unijne przepisy, bo przyzwyczaiła się do klasycznych zakrętek. Pojawiły się też wątpliwości co do charytatywnych zbiórek nakrętek, jakie jeszcze do niedawna były często prowadzone w Polsce.
Chodzi o tzw. serca, kosze i innego rodzaju pojemniki, które nadal można znaleźć w polskich miastach m.in. w urzędach, bibliotekach czy szkołach. Służyły one do zbiórki plastikowych zakrętek, które następnie były odsprzedawane, a zarobione w ten sposób pieniądze przekazywano na cele charytatywne.
Niektóre fundacje i stowarzyszenia już na początku tego roku zakomunikowały, że w związku z nowymi przepisami rezygnują ze zbiórki plastikowych korków. Taką informację w marcu przekazała np. Fundacja Wrocławskie Hospicjum dla Dzieci. Unijna dyrektywa utrudni oddzielanie zakrętek od butelek i kartonów na mleko i soki, więc dalsze ich zbieranie nie ma sensu - argumentują organizacje.
Co ze zbiórkami plastikowych zakrętek po 1 lipca 2024 r.?
Naturalne więc, że wraz z wejściem w życie od 1 lipca nowych przepisów i przytwierdzonych nakrętek w Polsce pojawiły się wątpliwości co do dalszego funkcjonowania słynnych zbiórek. Te kontrowersje w rozmowie z Interia Biznes ukróciło jednak Ministerstwo Klimatu i Środowiska.
Resort podkreślił, że "nie planuje wprowadzać jakichkolwiek zakazów związanych z prowadzonymi działalnościami charytatywnymi". Zakazane będzie jedynie wprowadzanie do obrotu napojów w opakowaniach bez mocowania. "Jeżeli natomiast konsument postanowi oderwać zakrętkę i przekazać ją w ramach zbiórki charytatywnej, nikt mu takiego działania nie zabrania".
Inną ważną kwestią, o której być może sporo osób nie wie lub zapomina, jest też to, że zbiórki nakrętek nigdy nie przyczyniały się w dużym stopniu do poprawy gospodarki odpadami w kraju. Zwracały co prawda uwagę na problem zaśmiecania środowiska plastikiem, ale zakłady recyklingu przetwarzają niemal wyłącznie butelki lub butelki z nakrętkami. Recykling samych korków jest mniej opłacalny i generuje dodatkowe emisje związane z transportem - argumentują eksperci.
Zobacz również:
Pozostaje też kwestia oddzielonych zakrętek, których nikt nie zaniesie np. do specjalnego "serca", tylko wyrzuci z innymi odpadami (nawet do żółtego pojemnika). Te niestety najczęściej są po prostu spalane w spalarniach. W przeciwieństwie do butelek PET (również tych wyrzuconych z zakręconymi zakrętkami) - nie wraca do obiegu jako surowiec wtórny. Polskie zakłady recyklingu przygotowane są bowiem do przetwarzania butelek razem z nakrętkami, a nie samych zakrętek, które są zbyt drobne, aby je wysortować.
Dyskusyjną kwestią jest też skuteczność finansowa charytatywnych zbiórek nakrętek. Zakup np. wózka inwalidzkiego wiąże się z koniecznością zebrania kilkudziesięciu ton takich odpadów. A przypomnijmy, że jedna zakrętka waży zaledwie kilka gramów.
Do tej pory firmy skupujące plastikowe korki płaciły za kilogram od 40 groszy do 1,2 zł. Największe fundacje gromadziły miesięcznie maksymalnie kilka ton tego typu odpadów, co, jak łatwo policzyć, przekładało się na przychód (przed opodatkowaniem) w wysokości maksymalnie kilku tysięcy złotych.