Zakaz sprzedaży żywych karpi coraz bliżej? Polska tradycja to ich ból
Święta za pasem, a wraz z nimi coroczna polska tradycja spożywania wigilijnego karpia. Polska jest największym producentem tych ryb w Unii Europejskiej i co roku zjadamy ich w naszym kraju ponad 20 tys. ton. Popularność karpia nie słabnie, ale z roku na rok coraz bardziej zmienia się forma jego sprzedaży. Coraz więcej sklepów odchodzi od oferowania żywych ryb ze względu na ich cierpienie. Czy i kiedy doczekamy się całkowitego zakazu sprzedaży żywych karpi? Czy faktycznie są one w stanie odczuwać ból i stres związany z transportem i sprzedażą? Wyjaśniamy.
Jak wynika z badań opinii publicznej, 59,3 proc. Polek i Polaków jest za tym, aby zakazać sprzedaży żywych karpi jeśli w sklepach dostępne będą gotowe porcje surowej ryby. Wprowadzenia takiego zakazu w Polsce od lat domagają się ekolodzy i organizacje związane z ochroną praw zwierząt.
Polacy i Polki nie chcą żywych karpi w sklepach
"Sprzedaż żywych karpi powoduje ogromne cierpienie tych wrażliwych zwierząt w imię źle pojmowanej - powstałej zaledwie kilka dekad temu - tradycji" - argumentują przedstawiciele Compassion Polska, jednej z organizacji, która domaga się zakazu sprzedaży żywych karpi w Polsce.
Badanie przeprowadzone w 2020 r. wykazało, że ponad 73 proc. Polek i Polaków nie kupuje żywego karpia w sklepach. Z jego sprzedaży wycofały się też niemal wszystkie największe sieci handlowe. Nadal są jednak sklepy, które przed świętami sprzedają żywe ryby.
"Otrzymujemy wiele zgłoszeń o karpiach pływających w zakrwawionej wodzie, stłoczonych w zbyt małych zbiornikach, przechowywanych w reklamówkach bez dostępu do wody, chwytanych za skrzela (które są wyjątkowo wrażliwą częścią ciała tych zwierząt) czy zabijanych bez ogłuszenia" - informuje Weronika Żurek z organizacji Otwarte Klatki.
Kupowanie żywych karpi jest dozwolone, ale pod pewnymi warunkami
Sprzedaż żywych karpi jest w Polsce dozwolona, ale jej zasady regulują wytyczne Głównego Lekarza Weterynarii. Zgodnie z nimi uśmiercanie ryb powinno odbywać się w sposób humanitarny, uwzględniający specyfikę tych zwierząt. Dozwolone są następujące metody: uderzenie w głowę, dekapitacja i porażenie prądem. Nie wolno tego robić w obecności dzieci i najlepiej w osłoniętym lub wydzielonym miejscu w sklepie.
Sam Główny Lekarz Weterynarii zaleca, aby sprzedaż karpi odbywała się po ich uśmierceniu. W ten sposób ogranicza się rybom cierpienia i stresu związanego z transportem ze sklepu. Jeśli jednak ktoś kupi żywego karpia i chce go przetransportować, powinien zastosować się do konkretnych wytycznych. Te mówią m.in. o tym, że karp musi mieć naturalną pozycję i co najmniej dwa razy tyle wody, ile sam waży. To znaczy, że niedozwolone jest przenoszenie żywych ryb np. w reklamówkach.
"Transport ryb do domostw jest dla nich źródłem ogromnego stresu. Zwierzętom często nie zapewnia się odpowiedniej ilości wody i przestrzeni, aby mogły swobodnie się ruszać. Hałas i światło mogą dodatkowo potęgować strach u karpia. Cierpienie ryby będzie znacznie mniejsze, jeśli zostanie ona ubita jeszcze przed zakupem i takie właśnie rozwiązanie zaleca Główny Lekarz Weterynarii" - zaznacza Weronika Żurek z Otwartych Klatek.
Czy karpie czują ból? Oto dowody
Najczęściej pojawiającym się argumentem, który przemawia za zakazem sprzedaży żywych karpi jest ich cierpienie. I faktycznie, istnieje wiele prac naukowych potwierdzających, że ryby (w tym karpie) odczuwają ból.
O tym, że sprzedawane w sklepach żywe ryby odczuwają cierpienie przemawiają następujące dowody:
- Ryby mają receptory bólowe, a więc odczuwają ból, i to różne jego rodzaje.
- Organizmy ryb wydzielają adrenalinę, kortyzol i opioidy. Jest to reakcja obronna zwierząt na zagrożenie. To oznacza, że czują one cierpienie ze względu na stres i strach.
- Ryby unikają sytuacji, które mogą wywołać u nich ból i stres. Badania behawioralne wykazały, że unikają one strachu tak samo jak ssaki, np. uciekając z miejsc i sytuacji, które zapamiętały jako bolesne lub stresujące.